poniedziałek, 16 stycznia 2017

ROZDZIAŁ 40


Ostatni czas był intensywny nie tylko dla piłkarzy, ale również dla mnie. Przez ten czas, gdy rozgrywane były mecze reprezentacyjne ja skupiłam się na napisaniu artykułu dla Fabiana.

Denis zadzwonił do mnie i po naszej rozmowie jakimś tajemniczym sposobem rozpoznał, że cos jest nie tak. Nie byłby oczywiście sobą, gdyby nie naciskał na mnie aż do momentu, w którym powiedziałam mu całą prawdę. Okropnie się zdenerwował i powiedział, żebym nic nie pisała a on to jakoś załatwi. Ja niestety nie byłam taka pewna jak on i prawdziwie bałam się o dobro Neymara oraz Marcelo, dlatego kilka dni później skończyłam pisać dla niego artykuł. Co prawda nie był jakiś kontrowersyjny, przez co obawiałam się trochę reakcji Fabiana.

Ostatni dzień przed przyjazdem Neymara mijał mi na leżeniu, jedzeniu pizzy i oglądaniu wszystkich wywiadów Brazylijczyka. Przejżałam z ciekawości wszystkie portale plotkarskie, czy gdzieś rzeczywiście podana była informacja o mniemanych narkotykach. Okropnie mnie to męczyło zwłaszcza, że nigdzie nikt nie podawał takich faktów. Ciekawa byłam tak na dobrą sprawę dwóch rzeczy: czy to prawda, że Neymar brał narkotyki i jeżeli tak to skąd Fabian o tym wie. Postanowiłam po powrocie mojego chłopaka, zapytać go o to wprost.

Moje poszukiwania zostały przerwane przez dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, bo nie spodziewałam się żadnych gości.
W moich niewyjściowych dresach i koszulce Neymara podeszłam do drzwi, otwierając je jednym ruchem. Stanęłam jak wryta, gdy zobaczyłam przed sobą uśmiechniętego Denisa.
Bez namysłu rzuciłam się mu na szyje.

-Mała, udusisz mnie- powiedział łapiąc oddech a ja rozluźniłam uścisk i z uśmiechem zrobiłam mu miejsce w przejściu.

-Co ty tu robisz?- zapytałam, gdy razem podążaliśmy w stronę salonu, gdzie Denis od razu rzucił się na kanapę.

-Leże- uśmiechnął się a ja uniosłam brew

-W Barcelonie- doprecyzowałam a chłopak usiadł prosto i oparł się o oparcie kanapy.

-Przyjechałem do Ciebie- stwierdził przyglądając mi sie a ja odpowiedziałam mu nieśmiało uśmiechem.

-Chcesz coś do picia?- spytałam a Denis na chwilke się zamyślił.

-Herbatę- pokiwałam głową i udałam się do kuchni, gdzie wstawiłam wodę. Po niespełna 5 minutach kierowałam się już z filiżanka do salonu, gdzie zastałam Denisa w pozycji stojącej i patrzącego na mnie przenikliwie. Przez chwilę stałam w miejscu zastanawiając sie o co mu chodzi, po czymi odłożyłam herbatę na stolik.

-Coś się stało?- zapytałam a on pokiwał głową zagryzając policzek od środka.

-To, że wcale mi się ufasz- zmarszczyłam brwi i nie bardzo wiedziałam o czym mam w tym momencie myśleć.

-Stwierdzasz to ponieważ...?- spojrzałam na niego wyczekująco a on położył na stolik kartki, które trzymał do tej pory za plecami. Podeszłam do niego i wzięłam je do dłoni.

-Przecież to mój artykuł- powiedziałam i odłożyłam je z powrotem na stolik.

-Poprawka. Twój artykuł napisany dla Fabiana. Do cholery przecież mówiłem Ci, żebyś nic dla tego idioty nie pisała, bo ja to załatwie. Tak właśnie mi ufasz- spojrzał mi się poważnie w oczy a ja zagryzłam wargę.

-To nie brak zaufania, tylko strach o Neymara- odpowiedziałam nie wspominając o Marcelo, bo nie chciałam natknąć się na żadne pytania.

-Nikola ja to wszystko rozumiem. Ale nie musiałaś nic dla niego juz robić- zacisnęłam usta w cienką linie i wpatrywałam się w jego pewne siebie oczy.

-Jak to? Co ty zrobiłeś?- przez moją głowę przeszło milion czarnych scenariuszy, których miałam nadzieje nie usłyszeć z jego ust.

-Okazało się, że nie byłaś jedyną osobą którą szantażował i nie tylko Neymar ma swoje za kołnieżem. Ja także umiem odszukać pewnie informacje- wzruszył najzwyczajniej ramionami a ja otworzyłam ze zdziwienia usta.

-To znaczy?- zapytałam a chłopak uśmiechnął się i skrzyżował ręce.

-Informacje które zdołałem zdobyć wystarczyły, żeby zarząd od razu go zwolnił- odpowiedział a ja poprawiłam włosy i nie do końca wiedziałam jak się zachować, co myśleć, czy co powiedzieć -ej młoda, spokojnie. Nikt nie dowie się o przeszłości Neymara. Za każdy opublikowany artykuł, nad którym pracował jako dziennikarz może mieć kary pieniężne. Dość wysokie kary pieniężne. Myślę, że nie będzie chciał ryzykować.
-A jeżeli poleci komuś innemu publikacje tego?- zapytałam lekko podenerwowana. Wciąż miałam obawy związane z Fabianem.

-Nawet jeżeli to zrobi to nie posiada dowodów. Nie może tego udowodnić- podszedł do mnie i przyciągnął mnie do uścisku. Dłonią zaczął gładzić moje włosy a ja zamknęłam oczy i złapałam za jego koszulkę -nie martw się, nic złego się nie stanie- uspokajał mnie i muszę powiedzieć, że skutecznie. Odsunęłam się lekko i spojrzałam mu prosto w oczy.

-Dziękuje. Jesteś kochany- powiedziałam szczerze, co wywołało u Denisa szeroki uśmiech.
-Cała przyjemność po mojej stronie- tym razem to ja się lekko uśmiechnęłam i ponownie się do niego wtuliłam. Gdyby nie on nadal tkwiłabym w tym chorym układzie z Fabianem. Teraz chyba mogę spokojnie odetchnąć z ulgą i nie martwić się juz, że kariera Neymara może legnąć w gruzach.

***

Pierwsze Święta Bożego Narodzenia od śmierci mojego taty spędziłam w Polsce a Neymar w Brazylii. Wiele tysięcy kilometrów od siebie.
Muszę jednak przyznać, że bardzo dobrze mi to zrobiło. Odcięłam się na chwile od tego zwariowanego życia w Barcelonie i mogłam powrócić do beztroskich czasów dzieciństwa. Bo tak właśnie się czułam. W obecności mojej rodziny stałam się znów małą dziewczynką. Bardzo mi to pomogło. Jedyną osobą która nie pojawiła się na rodzinnej wieczerzy, był dziadek. Nie wytłumaczył się nawet dlaczego go nie będzie i chodź jego nieobecność była mi na rękę bolał mnie widok zawiedzionej mamy. Tak bardzo starała się, żeby wszystko wyszło jak najlepiej.

Gdy okres świąteczny minął, leciałam samolotem do Barcelony. Marc wyleciał do Niemiec, aby załatwić wszystkie niezbędne formalności. Bardzo się o niego marwiłam. Przed wyjazdem chodził bardzo zdenerwowany, co sprawiało, że ja także się taka stałam. Co prawda piłkarz powtarzał, że wszystko dobrze i jest pewny swojej decyzji. Trzymałam za niego kciuki.
Podróże samolotami zawsze mnie męczyły. Wolałam jechać pięć godzin samochodem, niż te dwie godziny lecieć. Było łatwiej, gdy był przy mnie Neymar. Wtedy przytulałam się do niego i po prostu zasypiałam. Teraz nie potrafiłam. Kreciłam się na fotelu, słuchałam muzyki i nawet probowałam obejrzeć jakiś film. Na żadnej z tych czynności nie potrafiłam się skupić.
Odetchnęłam z ulgą dopiero wtedy, gdy ogłosili, aby zapiąć pasy bo za parę minut nastąpi lądowanie, a gdy wyszłam z samolotu byłam naprawdę szczęśliwa. Ciągnąć za sobą moją walizkę zaczęłam powoli iść przed siebie i juz miałam dzwonić do Neymara, gdy usłyszałam swoje imię. Uniosłam wzrok i zobaczyłam go stojącego przy swoim samochodzie. Od razu się uśmiechnęłam i podbiegłam do niego. Nic nie mówić po prostu wpiłam się w jego usta. Zrobiłam to na tyle gwałtownie, że Ney potknął się i jego plecy styknęły się z samochodem. Wplotłam swoją dłoń w jego włosy i jeszcze bardziej pogłębiłam pocałunek. Neymar objął moją talie i nie przerywając pocałunku uniósł mnie lekko do góry.
Gdy moje stopy odzyskały kontakt z podłożem piłkarz odkręcił nas tak, że teraz to moje plecy stykały się z powierzchnią pojazdu. Jego dłoń oparła się o nią tuż obok mojej głowy.

-Stęskniłeś się?- zapytałam z szerokim uśmiechem a Neymar obdarzył mnie buziakiem i spojrzał mi prosto w oczy.

-Całe pieprzone pięć dni bez Ciebie. Zgadnij- zaśmiałam się i zagryzłam wargę.

-Jak święta?- zapytałam a Neymar otworzył drzwi pasażera.

-W drodze Ci wszystko opowiem- pokiwałam głową i wsiadłam do samochodu, co chwilke po mnie zrobił także Neymar.

-Jak tu czysto- pochwaliłam go za porządek w samochodzie, co nie było jego codziennością. Nie potrafił nigdy utrzymać czystości nawet chwilę po tym jak posprzątał.

-Święta były bardzo przyjemne- odpowiedział na wcześniejsze pytanie z uśmiechem ignorując moją zaczepną uwagę na temat jego samochodu.

-Dałeś rade odpocząć?- spojrzałam na niego a on odkręcił do mnie głowę i złączył nasze dłonie.
-Tak, ale nie wiesz nawet jak bardzo mi Ciebie brakowało- nachylił sie i musnął moje usta, lekko je przygryzając. Uśmiechnęłam się, gdy odsunął się i przekręcił kluczyk w stacyjce. Ruszyliśmy w drogę a ja wpatrywałam się w mijające widoki za oknem.

-A jak Twoje święta?- zapytał a ja spojrzałam na niego przez chwilę nic nie mówiąc.

-Dobrze. Na początku trochę niezręcznie. Panowała taka pustka-odpowiedziałam odwracając ponownie wzrok.

-Zbyt często wyjeżdżamy. Obiecaj mi, że sylwestra spędzimy razem- usłyszałam jego proszący głos i na chwilę się zamyśliłam.

-Gdzie?

-Nie ważne gdzie. Oby razem. Tylko we dwoje- wyjaśnił a ja odkręciłam się w jego stronę. Był skupiony na drodze, ale widać było, że oczekiwał mojej odpowiedzi.

-Dobrze- zobaczyłam natychmiastowy uśmiech na jego ustach, na widok którego sama się uśmiechnęłam.

-Zajrzyj do schowka i wyjmij z niego kopertę- poprosił a ja zrobiłam to bez żadnego wahania. Trzymałam ją w rekach a Neymar zasygnalizował, abym do niej zajrzała. Nie spodziewając się niczego otworzyłam ją i wyjęłam ze środka zaproszenie na ślub. Otworzyłam je i przeczytałam zawartość.

-Nawet nie wiedziałam, że twój brat ma dziewczynę- powiedziałam zdziwiona bo rzeczywiście Neymar nigdy o niczym takim nie wspominał.

-Jota miał dziewczynę od dłuższego czasu, ale nie spodziewałem się po tym niczego poważnego- odpowiedział i spojrzał na mnie ukratkiem -pojdziesz ze mną?

-Jeżeli chcesz- uśmiechnęłam się a on ochoczo pokiwał głową.

-Myślałem, że wszyscy zamęczą mnie pytaniami o Ciebie i nawet nie wiesz jacy byli źli, że nie przyprowadziłem Cie ze sobą- zaśmiał się

-Naprawdę?- uniosłam brew przyglądając się mu badawczo co zauważył bo zagryzł lekko wargę.

-Wyczekiwali poznania Ciebie bardziej niż mojej obecności- ukazał szereg swoich białych i idealnie prostych zębów a ja dziugnęłam go lekko w bok sprawiając, że lekko wygiął się w taki sposób, abym do niego nie dosięgła.
Oparłam się o siedzenie i włączyłam płytę z naszymi ulubionymi piosenkami. Zamknęłam oczy i skupiłam się na kojącym głosie Neymara, śpiewającego każdy kolejny singiel.

***

Nowy rok wspólnie postanowiliśmy zacząć w Barcelonie. Właśnie robiłam loki na imprezę sylwestrową, na którą postanowiliśmy z Neymarem wybrać się razem z innymi piłkarzami i ich partnerkami. Gdy już długie, starannie zrobione, czarne loki stykały się z moją talią byłam gotowa do wyjścia. Czarną, obcisłą sukienkę, sięgającą do połowy ud dopełniały ciemne cienie do oczu i srebrna biżuteria.
Około godziny 21, gdy zakładałam zakolanówki usłyszałam otwierające się drzwi i zaraz w pokoju pojawił się Neymar. Ustał w progu, po czym oparł się o niego i przyglądał mi się z szerokim uśmiechem.

-Królewna gotowa?- zapytał podchodząc do mnie, gdy moja czynność została zakończona i delikatnie mnie pocałował.

-Gotowa- uśmiechnęłam się i jeszcze na wszelki wypadek się rozejrzałam. Gdy wzrokiem potwierdziłam, że niczego nie zapomniałam wyszliśmy. Oczywiście Neymar upewnił się, aby w samochodzie okryć mnie kocem, mimo, że i tak byłam bardzo ciepło ubrana.
Pod klubem byliśmy pewnie jak zwykle najpóźniej ze wszystkich. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest, że nie zależnie z kim ide musimy się spóźnić. Weszliśmy do środka, gdzie Neymar złączył nasze dłonie i poprowadził mnie przez tłum tańczących ludzi, których było dzisiaj dużo więcej niż zazwyczaj. Po wielu odepchnięciach udało nam się dostać do loży, gdzie od razu rzuciła się na mnie Sofia mówiąc jak bardzo się za mną stesknila. Nie dziwiłam się, bo nie widziałyśmy się od początku grudnia i nie ukrywam, że brakowało mi jej głupich pomysłów.

-Hej brzydalu- Marc zaszedł mnie od tyłu i obejmując za talie podniósł do góry. Nie przeszkadzało by mi to, gdyby nie moja obcisła sukienka, która w każdej chwili mogłaby mi się podwinąć.

-Jak twoja dziewczyna będzie tak ładna jak wysoki jest poziom twojego IQ to współczuje- odpyskowałam, po czym Marc mnie odstawił. Odwróciłam się i ujrzałam go w towarzystwie pewnej dziewczyny, którą widziałam pierwszy raz w życiu. Spojrzałam na Hiszpana a on uniósł lekko brew.

-Nikola to jest Melissa. Melissa to jest Nikola- powiedział spoglądając na nas na przemian.

-Cześć- odezwałam się pierwsza szeroko się uśmiechając, co dziewczyna odwzajemniła

-Miło mi Cie poznać. Marc dużo mi o Tobie opowiadał- uniosłam brew i spojrzałam z rozbawieniem na zawstydzonego Marca.

-A mi właśnie wcale o czym chyba będę musiała z nim porozmawiać- Melissa wyglądała na bardzo przyjemną. Cały czas się uśmiechała, poza tym była piękna, nie da się ukryć.

-Jak długo się znacie?- zapytała a ja uśmiechnęłam się i spojrzałam na Marca.

-No jak długo się znamy?- ponowiłam pytanie w jego stronę a on wysłał mi buziaka w powietrzu.

-Trzy najcięższe lata w moim życiu- stwierdził a ja pokazałam mu środkowy palec za który od razu złapał, przekręcił mnie tyłem do niego i zacząć natarczywie łaskotać. Aż mnie gardło zaczęło boleć od śmiechu. Na szczęście Melissa mnie uratowała. To niebywałe, że jest ktoś, kogo ten olbrzym się słucha.

-Przepraszam, że Wam przerwę, ale zabieram miłość mojego życia do tańca- poczułam silne, oplatające mnie ramiona i pocałunek złożony na mojej skroni.

-Jasne, miło było mi Cie poznać- Melissa uśmiechnęła się szeroko i łapiąc Marca za rękę pociągnęła za sobą gdzieś w głąb ludzi. Neymar natomiast odwrócił mnie przodem do niego i złączył nasze dłonie. Tańczyliśmy dużo się przy tym śmiejąc.
Ten wieczór był naprawdę miły. Wypełniony tańcem, żartami, rozmowami. Wszyscy były w świetnych humorach i ja sama nie pamietałam, kiedy ostatnio się tak dobrze bawiłam.

-Dobra, my z Nikolą już lecimy- Neymar poinformował wszystkich a ja spojrzałam na niego marszcząc czoło

-Gdzie?- zapytałam nie domyślając się dlaczego Neymar chce zerwać się z imprezy.

-Zostało jakieś 25 minut do północy, zaraz będą strzelać. Zostańcie- powiedziała Sofia i wszyscy ją poparli. Neymar jednak pokręcił głową, po czym nie kłócąc się po prostu wstałam i także zaczęłam ubierać kurtkę.

-Życzymy Wam wszystkiego najlepszego w nowym roku- powiedział Neymar i po pożegnaniu ze wszystkimi za rękę szlismy w stronę samochodu.
Gdy znajdowaliśmy się w środku Neymar sięgnął ręką na tylnie siedzenie i podał mi swoją bluzę.

-Załóż ją. Na dworzu jest zimno- powiedział podekscytowany a ja spojrzałam mu prosto w oczy

-To nie jedziemy do domu?- zapytałam a Neymar tylko się na to zaśmiał.

-Nie no co ty. Odwiedzimy jeszcze jedno miejsce- nie dopytywałam się juz niczego, bo znam Neymara i wiem że i tak mi nic nie powie. Postanowiłam uzbroić się w cierpliwość.
Po 10 minutach jazdy zatrzymaliśmy się pod stadionem. Wtedy spojrzałam na niego poważnie.

-Chcesz, żebym spędziła ostatnie minuty 2016 roku w miejscu pracy?- zapytałam lekko się uśmiechając a Neymar nie komentując tego wyszedł z samochodu, okrążył go i otworzył mi drzwi. Złapałam jego dłoni i razem szliśmy w stronę Camp Nou. Korytarze były teraz zupełnie pogrążone w ciemności. Widok był na tyle umiarkowany, że co chwila potykałam się o własne nogi. Chłopak zaprowadził mnie do tunelu, gdzie się zatrzymał. Zrobiłam to samo i patrzyłam mu prosto w oczy. Neymar podszedł do mnie blisko i ułożył dłonie na moim karku.

-Zauważyłem, że od paru dni zachowujesz się bardzo nerwowo. Dlatego, jeżeli jestem powodem przez który tak jest, powiedz mi to teraz. Jeszcze przed końcem roku- gładził kciukiem moją szyje a ja patrzyłam mu prosto w jego wyczekujące, brązowe oczka.

-Jest coś, o co muszę Cie zapytać- Neymar nachylił się nademną i złożył na mojej skroni pocałunek, po którym ułożył delikatnie dłoń na moim policzku.

-Pytaj- przełknęłam ślinę i nie miałam pojęcia jaka będzie reakcja Neymara.

-Czy ty...czy za czasów gry w Santosie brałeś narkotyki?- zapytałam prosto z mostu. Brazylijczyk otworzył lekko usta i spuścił wzrok. Przez jakiś czas przyglądał się podłożu. Dopiero po chwili spojrzał mu ponownie w oczy i złączył nasze dłonie.

-Byłem gówniarzem. Zupełnie nie potrafiącym poradzić sobie z obowiązkami. Kłóciłem się ze wszystkimi, nawet o najmniejszą głupote. Narkotyki choć na chwilę potrafiły mnie od wszystkiego oderwać. Że to głupie dowiedziałem się dopiero wtedy, gdy przez to gówno niemal nie pobiłem brata. Nie biorę tego świństwa, przysięgam- tłumaczył się ze szczerością w głosie. Uśmiechnęłam się lekko i pokiwałam głową.

-Okej- powiedziałam i zanim zdążyłam cokolwiek dodać, już znajdowałam się w jego ramionach.

-Chodźmy- usłyszałam jeszcze, zanim Neymar ponownie nie pociągnął mnie za rękę prowadząc na murawę. Ustaliśmy na środku a ja spojrzałam na niego niepewnie.

-Co my tu robimy?- zapytałam rozglądając sie po murawie pokrytej ciemnością a Neymar niespodziewanie położył się na plecach na środku boiska.

-Chodź- wyciągnął rękę a ja pokręciłam głową -nie wiedziałem, że jesteś typem osoby, która boi się wyzwań- uśmiechnął się a ja wiedziałem, że tymi słowami próbował mnie zmusić do położenia się. Udało mu się to, bo po tym złapałam jego dłoń i położyłam się tuż obok niego . Przez chwile wpatrywałam się w gwiazdy, których było mnóstwo.

-Co teraz?- zapytałam odwracając do niego głowę, gdzie napotkałam się z jego wzrokiem i uroczym uśmiechem.

-Teraz...muszę Ci cos wyznać- przekręcił się ciałem w moją stronę i ułożył głowę pod swoją rękę. Patrzyłam w jego oczy chcąc odnaleźć wskazówki, ale u Neymara zawsze to było zbędne, gdy chodziło o coś ważnego.

-Słucham- uśmiechnęłam się lekko  a Neymar cicho westchnął i swoją dłoń wtopił w moje włosy, bawiąc się nimi i gładząc.

-Gdy pierwszy raz ujrzałem Cię okrytą samym ręcznikiem w domu twojego wujka nie spodziewałem się, że wywrócisz mój świat do gory nogami. Nie spodziewałem się, że po tym okresie nalegania Cię, w końcu zgodzisz się pójść ze mną na randkę i że to będzie najlepsza randka w moim życiu. I że tylko ty będziesz potrafiła rozpoznać mój humor widząc tylko moje oczy, albo słysząc głos przez telefon. Że ta młodziutka dziewczyna namiesza mi w głowie do takiego stopnia, że nie będę mógł bez niej funkcjonowac, że będę cierpiał za każdym razem gdy będziemy się żegnać i cieszyć, gdy będziemy się witać. Że miłość przyjdzie do mnie w najmniej spodziewanym momencie, okryta ręcznikiem i speszona moim wzrokiem. Wiesz, że Cię bardzo kocham i nie mowie Ci tego za często. Ale tak, wpadłem po uszy. Szaleje za tobą i jeżeli to szaleństwo podchodzi pod chorobę to tak jestem chory. I co więcej chce taki być. Jesteś najwspanialszym prezentem, jaki kiedykolwiek mógłbym dostać- przełknęłam ślinę a po moim policzku spłynęła łza. Nie spuszczałam jednak wzroku z jego oczu, które w tym momencie błyszczały jak nigdy dotąd.

-Tak bardzo Cie kocham- powiedziałam przez łzy, które Neymar wytarł swoimi dłońmi. Od razu przyciągnęłam go do siebie do pocałunku, który był wyjątkowy, przepełniony milionami emocji.
Słychać było jednorazowe wybuchy petard, aż w końcu wypełniły one całe niebo. Neymar przesunął mnie do siebie i mocno przytulił. Taki widok z murawy Camp Nou jest czymś o czym kiedyś tylko mogłam pomażyć. Bez słowa, po prostu przytuleni wpatrywaliśmy się w sylwestrowe niebo. Gdy strzały powoli zaczęły zanikać, zamknęłam oczy. Leżałam myśląc o moim życiu, które było w tamtym momencie idealne. Nie potrzebowałam nic więcej.

-Nikola- usłyszałam swoje imię i opierając się na klatce piersiowej Neymara spojrzałam mu prosto w oczy.

-Hm.?

-Jakbym Ci się teraz oświadczył, zgodziłabyś się?- zapytał niepewie a ja uniosłam brew. Byłam zdziwiona jego nagłym pytaniem. Parę razy otwierałam usta, aby odpowiedzieć, ale po chwili z powrotem je zamykałam -nie szukaj odpowiednich słów. Odpowiedz wprost- poprosił a ja zagryzłam wargę.

-Tak- moja odpowiedź wyszła ze mnie dopiero po krótkiej chwili, ale wystarczyła, by Neymar szeroko się uśmiechnął i namiętnie mnie pocałował.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam kochani i chce od razu usprawiedliwić tak długi czas nie pojawiania się rozdziału. Brak czasu jest odczuwalny, szczególnie teraz, przed wystawieniem ocen. Postaram sie, aby następny rozdział pojawił się szybciej :))
Pozdrawiam Was serdecznie, życząc udanego tygodnia! <3

I jeszcze chciałabym Was zaprosić na nowe opowiadanie Izabelki <3

https://miloscwokol.blogspot.com/?m=1

Napewno byłoby miło, gdybyscie zajrzeli XD

wtorek, 3 stycznia 2017

ROZDZIAŁ 39


Po zmaganiach w lidze nadszedł czas na reprezentacje. Dlatego też następnego dnia piłkarze wylatują, aby z dumą reprezentować swoje kraje. Każdy chce się pokazać jak najlepiej w nadchodzących mistrzostwach i co najważniejsze, każdy liczy na jak najwyższe osiągnięcie.
Mając okazję obserwować chłopaków muszę stwierdzić, że gdzieś w środku trochę to przeżywają. Zwłaszcza, że gra w reprezentacji to nie tylko zaszczyt, ale i ogromna odpowiedzialność. Tak to ujął mój ukochany parę dni temu, gdy o tym rozmawialiśmy.
Troche obawiam sie naszej rozłąki,  bo wczesniejsze stabo wpływały na nasz zwiazek.  A co do samego związku to czuje,  ze Neymar jak i w jakims stopniu ja podchodzimy do niego bardzo ostrożnie.  Staramy sie nie powiedzieć czegoś, co mogłoby źle wpłynąć na druga osobę.  To z jednej strony dobrze,  z drugiej natomiast czuje,  ze taki zabieg jest dość nietypowy dla związku.  Ale dopóki wszystko w porzadku,  to chyba nie ma sie czym przejmować.

***

Kolejna sytuacja, gdy o mały włos nie spóźniłam do pracy. Tym razem przez mojego mężczyznę, który wpadł na świetny pomysł wypróbowania jego nowego łóżka. Przez jego determinację w kurczowym trzymaniu mnie w uścisku, musiałam się nieźle nasiłować, aby spokojnie i bezproblemowo wyjść z jego domu.
O dziwo jednak zdążyłam nabić swój identyfikator w ostatnim momencie, po którym mogłam odetchnąć z ulgą.

Spokojnym krokiem zmierzałam w stronę gabinetu. Moj wzrok skierowany był w telefon, gdzie Neymar postanowił pożalić się jeszcze jak to jest smutny, że zostawiłan go samego w tym dużym łóżku. Gdy obiecałam mu, że nadrobimy to wieczorem zapewnił mnie, że wydrukuje zrzut ekranu tej wiadomości i powiesi nad łóżkiem, gdybym przypadkiem znalazła jakąś wymówkę. Przypomnijcie mi proszę, dlaczego ja z nim jestem?

-Przepraszam- powiedziałam od razu, gdy na kogoś przez przypadek wpadłam. Gdy uniosłam jednak wzrok i ujrzałam osobę z którą miałam styczność błyskawicznie zanienówiłam.
Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w niego bez słowa, aż w końcu chłopak się uśmiechnął.

-Fabian, co ty tu robisz?- zapytałam lekko zaniepokojona, a on tylko wzruszył ramionami.

-Mam do Ciebie sprawę- odpowiedział bardzo poważnie po czym spojrzał na drzwi -wpuścisz mnie?

-Nie- powiedziałam niemal od razu, co wywołało u niego minę zniechęcenia.

-Daj mi 30 minut, bo tyle najwięcej mi potrzeba aby przedstawić Ci moją propozycje- oparł się ręką o ścianę a ja pokręciłam głową niezainteresowana jego słowami.

-Nie chce słyszeć o żadnej propozycji, zwłaszcza złożonej przez Ciebie- podniosłam głos i otworzyłam drzwi. Gdy miałam je zamknąć chłopak uniemożliwił mi to swoim butem.

-Nawet jeżeli dotyczy reputacji Neymara?- otworzyłam lekko usta przypominając sobie, że ten chłopak jest przecież nieobliczalny. Powoli otworzyłam mu drzwi a on wszedł do środka i usiadł, przy okazji się rozglądając.

-Czego chcesz?- zapytałam a on tylko złośliwie się uśmiechnął

-Gdy dzieliliśmy ten gabinet był tu mniejszy chaos- stwierdził i wziął w dłoń jedną z setki kartek ze stołu kierując w nią wzrok -zarząd dowiedział się, że świetnie sobie sama dajesz rade i tak samo dobrze dogadujesz się z piłkarzami, wiec żadna pomoc nie jest Ci potrzebna. Szkoda- spojrzał mi w oczy a ja w myślach miałam tylko jedno imię: Denis. Pamiętam gdy obiecał mi, że nie pozwoli, aby Fabian ponownie ze mną pracował i jak widać dopiął swego.

-Co chcesz od Neymara? Przecież niczemu Ci nie zawinił- westchnęłam a on oparł się wygodnie o fotel, po czym wyjął z jakiejś niebieskiej teczki kartkę. Nie spuszczając ze mnie wzroku przesunął ją dłonią po stole w moją stronę, po czym ponownie opadł na siedzenie i zwycięsko się uśmiechnął. Po tym już wiedziałam, że to co znajduje się na tej kartce to coś, czego nie chciałabym widzieć.

-Tu jest wszystko, co mogłoby źle wpłynąć na wizerunek Neymara przy ewentualnym wypłynięciu do sieci lub jakichkolwiek gazet- niepewnym ruchem zgarnęłam kartkę ze stołu. Już po pierwszym akapicie przełknęłam ślinę i moje ręce prawie uniemożliwiły mi dalsze czytanie.
Przekręty przy podpisaniu umowy z FC Barceloną, papierosy, alkohol, spędzanie nocy z przypadkowymi dziewczynami, chyba wszystkie bójki w jego życiu, o których nawet ja nie miałam zielonego pojęcia. Fabian newet wspomniał o jego zdradzeniu mnie z Bruną dwa lata temu. Jak mnie popchnął na ścianę przy klubie i wszystko to, co wiąże się z jego kontrowesyjniejszą stroną. Ale nic nie zabolało mnie tak bardzo  jak to co kryło się na samym końcu, zapisane większą czcionką.

-Podczas gry w Santosie Neymar często zażywał narkotyki- przeczytałam pod nosem sama do siebie, aby to zdanie całkowicie do mnie dotarło. Nikt nigdy nie wspominał o narkotykach, co tylko udowodniło mi, że Fabian ma za dobre znajomości, żeby z nim zadzierać.

-Dokładnie tak słońce- zacisnęłam usta w wąska linie i próbowałam pozbyć się wielkiej guli w moim gardle, która uniemożliwiała mi wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa.

-Co chcesz abym zrobiła, żebyś tego nie publikował?- zapytałam ledwo co dając rade wypowiadać pojedyncze słowa.

-Mogę  tego nie robić, jeśli...- zatrzymał się na chwile i potarł swoją brodę w zamyśleniu.

Nie masz tam żadnego zarostu i nie wyglądasz w tej pozycji poważniej cipeuszu.

-Jeśli...- powtórzyłam a on zaczął grzebać w teczce do momentu, aż wyjął z niej mały segregator i położył go na stole.

-Jeśli ty opublikujesz to- pokazał palcem na segregator a ja jeszcze nie pewniej go chwyciłam niż wcześniej tą kartkę. Juz sama nie wiedziałam, czy jest coś, co zdołuje mnie jeszcze bardziej. Oparłam się o stół i jednym ruchem postanowiłam otworzyć ten nieszczęsny segregator. Po chwili już żałowałam, że to zrobiłam.

-Nie ma mowy- pokręciłam od razu głową i ustałam prosto łapiąc się zrezygnowana za głowę.

-Masz wybór- odparł na ja myślałam, że za chwile nie wytrzymam i sie popłacze. Wybór między zniszczeniem życia Neymarowi a Marcelo.
O tym co zobaczyłam w tym segregatorze nie wiedział nikt oprócz mnie i Brazylijczyka o bujnych kręconych włosach, który wiele lat temu skradł mi serce, po czym doszczętnie je złamał.
Nie dowierzałam. Jak on znalazł nasze wszystkie wspólne zdjęcia i skąd dowiedział się o oświadczynach, nagłej agresywności piłkarza i mojej ucieczce? Nawet moja rodzina nie zna prawdziwego powodu naszego rozstania.

-Skąd to masz?- zapytałam zła o to, że wiele czasu zajęło mi po tym dojście do siebie. Przez ten stres zachorowałam i stałam sie wyrzutkiem, który nie chciał nikomu zaufać. Uciekłam, żeby o tym zapomnieć, wybaczyłam Marcelo i nie pozwole, żeby ta historia ciągnęła się za mną przez cale moje życie i jednocześnie zniszczyła życie Marcelo.

-Czy to ważne?- zapytał a ja przez chwile patrzyłam na niego ciężko oddychając. Wzięłam głęboki oddech i zamknelam na chwile oczy, aby się uspokoić.

-Nie zrobię tego- zaprzeczyłam a Fabian wstał i podszedł do mnie tak blisko, że znajdował się krok odemnie.

-Nie chcesz zemścić się na Marcelo za to co Ci zrobił? Pomyśl tylko jaki miał by syf, gdybyś to opublikowała- zacisnęłam usta i pokręciłam delikatnie głową. Byłam na granicy wytrzymałości, a Fabian z każdym następnym wypowiedzianym słowem sprawiał, że byłam w coraz gorszym stanie -nie chcesz, żeby poczuł się jak śmieć dokładnie tak jak ty, za każdym razem gdy podnosił na Ciebie rękę? Tak jak ty, gdy spedzałaś całe dnie i noce płacząc...

-Przestań już- powiedziałam żałośnie a po moim policzku spłynęła łza. Wtedy nastała cisza, w której słychać było tylko ciężki oddech, wydostający się z moich ust. Wytarłam oczy w rękaw mojej bluzy i spojrzałam na Fabiana, który wydawał się czekać, aż się uspokoje.

-Nie jestem potworem. Tak naprawdę zależy mi tylko na jednym- powiedział wolno, jakby to miało jakieś znaczenie.

-Na czym?- zapytałam resztkami sił

-Na jakimś artykule, który przyniesie mi rozgłos. Znasz doskonale piłkarzy Barcelony, z Realem też miałaś styczność, dlatego to nie jest dla Ciebie problem a dla mnie bardzo dobrze płatna posada- wzruszył ramionami a ja wyminęłam go i usiadłam na fotel, który jeszcze nie dawno on zajmował.

-Chcesz, żebym napisała dla Ciebie artykuł?- zapytałam opierając się dłońmi o kolana.

-Dokładnie- oparł się dłonią o stół i stał nademną wpatrując się we mnie oczekująco.

-Jaką mam pewność, że po tym dasz mi spokój i nic z tych wszystkich rzeczy nie ujrzy światła dziennego?- kolejne pytanie, które wydostało się z moich ust. Chłopak uniósł do góry brew i kucnął, aby być na tej samej wysokości co ja.

-Chce tylko artykułu. No chyba, że nie chcesz go dla napisać i mam go stworzyć z informacji, które posiadam- wzruszył ramionami a ja spojrzałam na niego mrużąc oczy.

-Gdybyś chciał juz dawno byś to zrobił- stwierdziłam nie wiedząc, czy jeszcze bardziej nie komplikuje sobie sytuacji. Fabian dziwnie się uśmiechnął, chyba pierwszy raz tego dnia był to szczery gest.

-Masz racje. Ale chyba mi trochę na Tobie zależy a wkopanie jednego z tych piłkarzy wiąże się z twoim nieszczęściem- spojrzał mi prosto w oczy a ja ponownie zacisnęłam usta w cienką linie.

-Napisze Ci ten artykuł- pokiwałam głową w potwierdzeniu moich słów a chłopak uśmiechnął się i wyciągnął z tylniej kieszeni spodni chusteczkę i przytrzymał ją przy mojej twarzy. Wzięłam ją od niego i otarłam łzy.

-Nie chce żebyś pomyślała, że Cie chce wykorzystać- powiedział i chciał położyć swoją dłoń na mojej, ale odsunęłam ją zanim zdążył to zrobić

-Napisze ten artykuł, ale po tym zapominasz o wszystkim co wiesz i zapominasz, że się znamy- powiedziałam tak stanowczo, na ile pozwalała mi odwaga a chłopak pokiwał głową i wstał. Zabrał ze stołu swoją teczkę, po czym stojąc przy drzwiach jeszcze na chwile się odwrócił.

-Do zobaczenia- powiedział i opuścił mój gabinet. Ja natomiast tego dnia nie potrafiłam normalnie funkcjonować a próba pracy skończyła się na tym, że usnełam na fotelu obejmując moje nogi i chowając zapłakaną twarz w kolanach.

***

-Ej, Nikola- poczułam lekkie szturchnięcia w ramie.  Chwilę zajęło mi zidentyfikowanie, że znajduje się w gabinecie a osobą, która próbuje mnie obudzić jest Marc.

-Hm?- mruknęłam a Marc ukucnął i położył dłonie na moich udach.

-Co tu jeszcze robisz? Powinnaś już być w domu- przycisnełam przycisk odblokowywania w moim telefonie, który leżał obok mnie i oprócz miliona nie odebranych połączeń zobaczyłam, że jest już godzina dziewiętnasta.

-Marc, ja przespałam cały dzień pracy- powiedziałam spanikowana i pośpiesznie spakowałam potrzebne papiery, z którymi miałam dzisiaj pracować. Marc stał lekko zdezorientowany, ale nie miałam siły opowiadać mu o dzisiejszej wizycie Fabiana. Uznałam, że zrobię to innym razem, albo dopiero wtedy, gdy oddam mu ten nieszczęsny artykuł i będę miała go na zawsze z głowy.

-Nie spałaś w nocy?- zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy a ja popatrzyłam na niego ze zmarszczonym czołem.

-Tak, Neymar mnie dzisiaj tak wykończył. Robiliśmy to chyba z dziesięć razy- przewróciłam oczami i zobaczyłam lekki uśmiech na twarzy Marca spowodowany moją sarkastyczną odpowiedzią.

-Nie wykończ go doszczętnie przed zgrupowaniem, bo nie będzie miał siły biedny wejść na boisko- Marc rozsiadł się w fotelu i przyglądał mi się badawczo.

-Postaram się. A tak zmieniając zupełnie temat to co ty tu robisz?- zapytałam a Bartra podrapał się po karku.

-Przybiegłem po potrzebne papiery- odpowiedział i pokazał mi zwinięte w rulon kartki, które trzymał w dłoniach. Podeszłam do okna i opuściłam rolety

-Podwieźć Cię?- zapytałam a Hiszpan pokiwał głową i razem udalismy się do mojego samochodu. Tam podczas jazdy panowała cisza. Czułam na sobie wzrok Marca, który najprawdopodobniej śledził każdy centymetr mojej twarzy. Udawałam, że w pełni skupiam się na prowadzeniu, ale tak naprawdę moje myśli krążyły tylko wokół dzisiejszej wizyty Fabiana. Czułam się winna, że Polak zaczął węszyć wokół Neymara i Marcelo z mojego powodu.

-Milczysz- z zamyślenia wyrwał mnie delikatny głos Marca. Zagryzłam wargę i spojrzałam na niego przelotnie.

-Jestem dzisiaj zamyślona, przepraszam- usłyszałam ciche westchnienie piłkarza, który oparł się o fotel samochodowy i wpatrywał się za szybę.

-Po zgrupowaniu wylatuje do Dortmundu. Już transfer jest sprawą otwartą. Zostały tylko testy i podpisanie umowy- wyznał i zacisnął dłoń na swojej koszulce. Otworzyłam usta ze zdziwienia. Wiedziałam, że Marc przechodzi do Borussii, ale nie sądziłam, że to będzie tak szybko.

-Cieszę się- nie potrafiłam znaleźć sensowniejszej odpowiedzi.

-Nikola przepraszam, że o to pytam, ale co z Tobą?- dość gwałtownie odwrócił się w moją stronę a ja akurat wtedy zaparkowałam pod jego domem.

-A co ma być?- spytałam udając głupa, ale gdy spojrzałam na Marca po jego minie widziałam, że nie ma ochoty na takie gierki.

-Usnęłaś w pracy, co Ci się nigdy nie zdażało. Każdy wie, że podchodzisz do tego poważnie i normalnie nie mogła byś sobie na takie cos pozwolić. Całą drogę milczałaś a gdy powiedziałem o wyjeździe powinnaś zareagować tak jak zawsze czyli coś w stylu: nareszcie od Ciebie odpoczne cipo- mówił poważnym głosem, który przyprawił mnie o ciarki.

-Marc, nie mam nastroju po prostu. Tobie nigdy nie zdażają się gorsze dni?- zapytałam jeszcze zachowując spokój, bo po dzisiejszych wydarzeniach jestem pewna, że blisko mi do wybuchu.

-Zdarzają, ale kurwa... Gdy coś mnie dręczy to Ci o tym mówię. Martwie się o Ciebie idiotko- podniósł nieco ton głosu a ja westchnęłam.

-Dobrze Marc...wiem, ale zrozum, że nie jestem w stanie na tą chwilę Ci o tym opowiedzieć- spojrzałam mu prosto w oczy a on zagryzł policzek od środka. Zrobiło mi się w tym momencie przykro, że to nie jest dla mnie tak łatwe. Zwłaszcza, że musiałabym powiedzieć Marcowi o Marcelo a to jest najokropniejsze wspomnienie.

-Cokolwiek to jest na pewno jestem w stanie Ci jakoś pomóc. Tylko powiedz mi jak mam to zrobić- położył swoją dłoń na moim udzie i patrzył mi w oczy czekając na moją odpowiedź, która mogła być tylko jedna.

-Wystarczy, że nie będziemy już o tym rozmawiać- spuściłam głowę i zaczełam bawić się moimi palcami. Marc ponownie opadł na siedzenie, tylko odkręcił do mnie głowę.

-Wszystko, żeby tylko moja księżniczka się nie zadręczała- te słowa wypowiedział tak słodkim i delikatnym głosem, który jakby mógł to roztopiłby moje serce. Spojrzałam na niego i szczerze się uśmiechnęłam.

-O jaki kochany- nachyliłam się i pocałowałam go w policzek, na co on udał odruch wymiotny

-Nie przyzwyczajaj się - otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz, gdzie jeszcze nachylił się i zajrzał do samochodu -dobranoc fiutku

-Pa malutki- dałam nacisk na drugie słowo, na co Marc złapał się za serce i udał urażonego.

-Malutkiego, to ja mam tam włosa- wypiął język a ja się skrzywiłam. Czy zboczenie wykraczające poza skale da się wyleczyć?

-Ta rozmowa zmierza w złym kierunku- stwierdziłam a Marc uniósł brew.

-Życzę Ci, żeby przynajmiej palce, usta i co tam chcesz Neymara zmierzały dziś w dobrym kierunku- poruszył zabawnie brwiami a ja chciałam rzucić go paczką chusteczkę, ale ten w ostatniej chwili zamknął drzwi i idąc w stronę domu, jeszcze zdążył mi pomachać, wypiąć język, pokazać środkowy palec i jeszcze jakieś inne dziwne gesty, które przyznam trochę mnie rozbawiły. Sprawdziłam jeszcze szybko telefon i zauważyłam wiele nieodebranych połączeń od Neymara i sms o treści: ,,po pracy natychmiast do mnie!" No super, będę musiała się tłumaczyć...

***

Nie zdążyłam zadzwonić dzwonkiem a w drzwiach pojawił się Neymar w spodenkach i luźnej koszulce. Ustał obok i przyglądał mi się badawczo w czasie, gdy wchodziłam do jego apartamentu.

-Chcesz mi może powiedzieć co było takiego ważnego, że nie miałaś czasu odebrać telefonu?- zapytał i skrzyżował ręce. Odwiesiłam bluzę na wieszak i odwróciłam przodem do niego.

-Też się za Tobą stęskniłam- powiedziałam i podeszłam z zamiarem pocałowania go w policzek, ale on odsunął się i odchrząknął

-Nie czaruj mi tutaj, tylko proszę o odpowiedź- westchnęłam i spojrzałam się na jego twarz.

-Nadgodziny. Poza tym szef krążył i musiałam mieć wyciszony telefon- skłamałam, ale chyba skutecznie, bo Neymar sam do mnie podszedł i zaplutł dłonie na moich plecach, jednocześnie mnie do siebie przyciągając.

-Proszę Cię. Następnym razem wyślij chociaż tego głupiego sms, bo umierałem ze strachu- pokiwałam głową i wtedy Neymar złączył nasze usta i prowadził pocałunek dalej. Zostałam przyciśnięta lekko do ściany. Moje dłonie powędrowały na jego kark, natomiast jego znalazły się na moim tyłku. Piłkarz podniósł mnie za  niego do góry, abym mogła swobodnie opleść jego biodra moimi nogami. Wtedy Neymar cały czas trzymając moje pośladki i nie przerywając pocałunku zaprowadził mnie do sypialni. To była chwila, kiedy pod moimi plecami poczułam miękką powierzchnię a od razu po tym naciskające na mnie ciało piłkarza. Neymar zjeżdżał swoimi pocałunkami coraz niżej, najpierw policzki, później żuchwa, aż dotarł do szyi. Odkręciłam głowę w lewą stronę, jednocześnie dając mu większe pole do popisu. W końcu jednak przekręciłam nas tak, że Neymar opadł plecami o materac a ja usiadłam okrakiem na jego kroczu. Pociągnęłam go za ręce do siebie, abym mogła bez problemu pozbyć się jego koszulki, masując przy tym umięśniony brzuch piłkarza. Popchnęłam go ponownie na łóżko, po czym nachyliłam się i zaczęłam go zachłannie całować. Nie do końca wiedziałam, dlaczego tym razem to ja chciałam przejąć kontrolę. Być może chciałam w ten sposób wyładować siedzącą gdzieś we mnie w środku złość. Oderwałam się od niego po paru sekundach. Zaczęłam siłować się z jego paskiem od spodni. Gdy w końcu wygrałam bitwę, odpięłam guzik i rozpiełam suwak. Neymar chyba powoli denerwował się moim powolnym tokiem działania, który miał na celu się z nim podroczyć, bo pomógł mi się pozbyć swoich spodni. Neymar podniósł się i całując moją szyje, masował mój brzuch przez koszulkę, zanim się pod nią dostał. Jednym ruchem zdjął mi ją przez głowę i gdzieś ją rzucił. Nie miałam nawet szansy zobaczyć gdzie wylądowała, bo  od razu poczułam smak ust na moich i jego ręce w dolnej partii mojej odzieży. Ponownie przekręcił nas tak, że leżałam plecami na łóżku a Neymarowi ciągnąc za nogawki udało się szybko zdjąć mi spodnie. Mokrymi pocałunkami kierował się powoli do góry, zaczynając od mojego uda, a kończąc na dolnej partii mojego brzucha. Spojrzał mi się wtedy w oczy i gdy nie zauważył żadnego sprzeciwu, dwoma palcami chwycił rąbek moich majtek i powolnie mi je zdejmnował. Gdy wylądowały w zupełnie innym miejscu, niż reszta naszych ubrań, Neymar pozbył się także swoich bokserek. Wtedy nachylił się nademną w taki sposób, że dłońmi złapał moją głowę i delikatnymi ruchami kciuków masował mi skórę obok moich uszu. Jeszcze raz mnie pocałował, po czym jego ręka znalazła się pod kocem. Nie minęła chwila, gdy poczułam, że nasze ciała są zupełnie złączone. Wydałam z siebie wtedy nieco stłumiony jęk a nasze klatki piersiowe poruszały się w tym samym momencie. Neymar na przemian podpierał się, aby po chwili ponownie na mnie opaść sprawiając mi przy tym niewyobrażalną przyjemność. Gdy poczułam ból, bez kontroli wbijałam mu moje długie paznokcie w plecy przy okazji je drapiąc. Nie widać było, żeby mu to przeszkadzało a nawet wręcz przeciwnie, oddychał ciężej, gdy moje paznokcie miały styczność z jego plecami. Gdy oboje doszliśmy do skraju, Neymar opadł bezwładnie na miejsce obok mnie. Wtulił głowę w mój biust a rękę przerzucił przez mój brzuch, przytulając mnie do siebie.

-Będzie mi Ciebie w Brazylii bardzo brakować, przez najbliższy czas- uśmiechnęłam się a po chwili usnęłam z dłonią wtopioną w jego miękkie włosy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam, tym razem rozdział trochę dłuższy :) chciałam, żeby było w nim wszystko co zaplanowałam, ale żeby tak się stało, on by się jeszcze bardziej przeciągnął a Wam odechciałoby się czytać w połowie ;D
Ostatnią scenę odkładałam w czasie. Miała być w poprzednim rozdziale, ale z pewnych przyczyn pojawiła się dopiero teraz. Mam nadzieje, że Was nie zniechęciła, ale uważam, że bez takiej sceny opowiadanie jest takie "niepełne" :D
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego długiego weekendu! ❤