czwartek, 28 lipca 2016

ROZDZIAŁ 18


Kolejne tygodnie mijały mi bez większych przygód.
Polegały głównie na udawanej sympatii wobec Fabiana, ignorowaniu mnie przez Neymara i romantycznych wieczorach z Marcem, który swoją drogą zaskoczył mnie swoim podejściem do naszego związku. Nie każdy chłopak umiał by się w takiej sytuacji odnaleźć tak samo jak zrobił to Marc. Bardzo się stara, co sprawia, że się w nim powoli zakochuje. Tak, zakochuje się w nim.
Neymar unika mnie od sytuacji na parkingu. Jedynie czasem na mnie spojrzy, ale gdy próbuje nawiązać z nim rozmowę, olewa mnie. Oddalamy się od siebie a mnie to cholernie boli. On był, jest i chyba na zawsze pozostanie w moim życiu kimś naprawdę ważnym, mimo różnych przeciwności.
Denis dzwoni do mnie co parę dni. Zwykle normalnie rozmawiamy, bo nie znalazł żadnych informacji o Fabianie. Bardzo przyjemny chłopak, wyczuwam między nami nić porozumienia. I pomyśleć, że byłam o krok od nie podania mu swojego numeru telefonu. Bardzo mi pomaga i możemy się sobie nawzajem wygadać.

Razem z Fabianem postanowiliśmy zrealizować dwa dni robocze w jedną noc. Udało się, ale po zmęczeniu, które ogarnęło nie od razu po wejściu do mieszkania, poczułam, że to nie był dobry pomysł. Usnęłam błyskawicznie po położeniu się do łóżka.

Zmarszczyłam brwi czując ciężar na moim brzuchu. Otworzyłam oczy i ujrzałam uśmiechniętego Marca. On uwielbiał mnie budzić. Skąd wiem? Bo robił to zbyt często. Odwzajemniłam uśmiech, zmieniłam pozycje na siedzącą i złapałam się za głowę. Hiszpan za chwile znalazł się tuż obok mnie i objął ramieniem.

-Co się dzieje?- zapytał patrząc na mnie z troską.

-Trochę mnie głowa boli- odparłam i czułam coraz to bardziej narastający ból.

-To ze zmęczenia. Mówiłem, że to nie jest dobry pomysł, aby pracować całą noc. Ale kto postawił na swoim uparciuchu?- zaśmiał się i dał mi czułego buziaka w skroń.

-Oj przestań- odparłam od niechcenia i rzuciłam się na łóżko.

-Ja się z tobą mam -westchnął i po chwili wstał -czekaj na mnie, zaraz przyjdę -poinformował a ja pokiwałam głową. Hiszpan opuścił pokój a ja zamknęłam oczy. Byłam tak cholernie zmęczona, że gdyby nie hałasy dobiegające z kuchni, szybko bym usnęła.

Gdy usłyszałam pukanie w drzwi pokoju, otworzyłam oczy. Ujrzałam uśmiechającego się Bartre, z herbatą. Usiadłam a Hiszpan podszedł, usiadł na brzegu i wręczył mi kubek.

-Jejku, dziękuje- powiedziałam słodko, biorąc go w ręce i upijając łyka.

-Masz jeszcze to- wysunął w moją stronę dłoń, na której leżała jakaś tabletka. Spojrzałam na niego błagalnie, on wie, ze nie lubię brać proszków, gdy nie jest to konieczne -co się tak na mnie patrzysz? To tylko tabletka na ból głowy myszko- powiedział widząc moją minę i pogładził moje włosy. Westchnęłam, ale ostatecznie połknęłam tą tabletkę, na jego prośbe. Prawdopodobnie jestem nieznośna, gdy coś mi dolega. Oparłam się o oparcie łóżka i piłam herbatę, cały czas czując na sobie wzrok mojego chłopaka.

-Coś nie tak?- zapytałam z podejrzliwym uśmiechem.

-Pique z Shakirą mają rocznice ślubu- złapałam się jedną ręką za czoło i sama byłam w szoku, że o tym zapomniałam.

-Wypadło mi zupełnie z głowy- odpowiedziałam i spojrzałam na Marca, który tylko słodko się do mnie uśmiechnął.

-Nic się nie stało. Zresztą, głowa Cie boli, jesteś zmęczona, zadzwonie i powiem, że nie damy rady się zjawić- zaprzeczyłam od razu kręceniem głowy.

-Nie, nie. Idziemy- Bartra uśmiechnął się, po czym nachylił się i musnął słodko moje usta.

-Dobrze kochanie. Odpocznij jeszcze troszkę, ja będę lecieć, skocze jeszcze do jakiegoś sklepu, bo tak z pustymi rękami nie bardzo- pokiwałam głową, po czym Marc wstał i zaczął kierować się do drzwi. Jeszcze w progu na chwile obrócił sie w moją stronę.

-Kocham Cie- uśmiechnęłam się na te słowa.

-Ja Ciebie też- odpowiedziałam od razu. Zdołałam zobaczyć jeszcze słodki uśmiech Marca, przed tym jak znikł za drzwiami.

***

-Zawsze trzeba na Ciebie tyle czekać?-zapytałam gdy Marc stał przed szafą w poszukiwaniu jakiejś odpowiedniej odzieży.

-Jesteś moją pierwszą dziewczyną, która szykuje się szybciej ode mnie- Hiszpan wyjął w końcu z szafy jakieś ubrania i położył je na deskę do prasowania. Niekiedy dziwiło mnie to, że facet umie tak doskonale poradzić sobie z domowymi obowiązkami, ale Marc powiedział, żebym się do tego nie przyzwyczajała.

-A dużo ich przede mną było?- zapytałam z podejrzliwym wzrokiem a Bartra spojrzał na mnie niepewnie.

-Miliony- uśmiechnął się i wrócił do prasowania koszuli. Doskonale wiedziałam, że Marc to facet, który bardzo przywiązuje się do ludzi, więc gdy się zakochuje, to na dłuższą metę.

Po jeszcze parenastu minutach bezczynnego siedzienia i wgapiania się w ubiegającego się Marca, mogliśmy wyjść. Cieszyłam się, że wkońcu znajdujemy się w samochodzie i możemy jechać. Droga minęła nam jak zwykle na wygłupianiu się i dość szybko. Z tym człowiekiem mogłabym spędzić całe życie a chyba nigdy nie zabrakło by nam tematów do rozmowy, lub do żartów.
Gdy dojechaliśmy do restauracji, wynajętej specjalnie na tą okazje, jeszcze w samochodzie Marc złapał mnie za ręke.

-Jak się czujesz?- zapytał z troską a ja od razu się uśmiechnęłam.

-Dobrze- mimo zmęczenia, nie czułam już bólu głowy. To pewnie właśnie dzięki niemu.

***

Byliśmy chyba pierwszymi gośćmi.
Restauracja była już piękna na zewnątrz, ale w środku wręcz powalała. Państwo Pique naprawdę się postarali, aby wszystko wyglądało idealnie. W sumie co się dziwić, gdy ma się takiego męża idealiste jak Gerard.
W środku Marc złapał mnie za rękę i zaczęliśmy się rozglądać za Shakirą i Gerardem. Ujrzeliśmy ich przy scenia, jak rozmawiali z jakimś zespołem. Zauważyli nas dopiero po chwili.

-O hej kochani-  niemal krzyknęła Shakira i przywitała się z nami buziakiem w policzek. Wręczyliśmy jej torebkę z prezentem a ona podziękowała i przeprosiła nas, by jeszcze zajrzeć na chwilke do kuchni.

-Ide do toalety na chwilke- poinformował mnie na ucho Marc, po czym także się oddalił. Zostałam sam na sam z moim ukochanym olbrzymkiem.

-Jest taka zabiegana od rana -westchnął Gerard patrząc na Shakire i usiadł na jednym z krzeseł.

-Zależy jej, żeby było wszystko zapięte na ostatni guzik- odpowiedzialna siadając naprzeciwko niego.

-Jasne, mi też bardzo na tym zależy. Ale to jest nasz dzień, i to my powinniśmy być najważniejsi. Czuje się, jakbym się żenił po raz drugi- mina Gerarda była niewyraźna, natomiast jego wzrok był wlepiony w jedną ze ścian

-To coś złego? Spójrz na to z innej strony. Będziesz miał drugą noc poślubną -Pique zaśmiał się na moje słowa.

-Jesteś niemożliwa, nawet w takim momencie potrafisz mnie rozbawić- mina Gerarda przybrała pogodniejszy wyraz -a jak Ci się układa z Marcem?

-Wiesz, że bardzo dobrze- odpowiedziałam z uśmiechem.

-To widać i bardzo się z tego powodu ciesze, tylko...-zatrzymał się na chwile i spojrzał na mnie jakby niepewny tego, co chce powiedzieć.

-Tylko co?- zapytała opierając się o oparcie i czekając spokojnie na kontynuację jego wypowiedzi.

-Poprostu... Martwie się o Neymara. On chyba bardzo to przeżywa -stwierdził a ja na to wzruszyłan ramionami.

-Geri, ja naprawdę nie wiem, czy mój związek z Marcem ma wpływ na jego zachowanie- Pique spojrzał na mnie, tak jakbym powiedziała coś nienożliwie nie prawdopodobnego.

-A wiesz, co ma na niego taki wpływ?- spięłam się na to pytanie. Jak sprawa się rozniesie, Ney może mieć mieć przechlapane u Fabiana, że ktoś się o tym dowiedział a ja mam zamiar tą sprawę zakończyć sama raz na zawsze.

-Nie mam pojęcia- pokręciłam głową a Gerard tylko mi przytaknął.

***

Po niespełna dziesięciu minutach restauracja zaczęła się wypełniać gośćmi. Mega dziwnie się czułam, bo wszyscy przyszli ze swoimi dziećmi a  mogłam się jedynie przyglądać z zazdrością na ich pozakładane rodziny.

Uwielbiałam bawić się z dziećmi, to też po jakiś 30 minutach poszłam dołączyć do nich na środek sali. Bawili się balonikami, ganiali się, a ja razem z nimi. Musiało to komicznie wyglądać, ale nie myślałam o tym. Chyba sama się świetnie z nimi bawiłam. Thiago, synek Messiego prawie cały czas brał mnie za rękę, aby  poprowadzać mnie po sali i wszystko pokazywać. Strasznie uroczy dzieciak. Gdy dołączyliśmy do reszty dzieci, zauważyłam w ich gronie Daviego. Od razu zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu Neymara i zauważyłam go w towarzystwie Carol, która posłała mi drwiące spojrzenie. Czy się tym przejęłam? Jakoś nie bardzo.

Dzieciaki chciały na dwór, wiec z nimi wyszłam. Siedziałam na schodach przyglądając im sie, czy aby żadnemu z nich nic się nie stało. Po chwili ktoś usiadł za mną okrakiem i złożył pocałunek na moim ramieniu. Nie musiałam się odkręcać, żeby wiedzieć kto to.

-Skoro tak kochasz dzieci, to chyba czas pomyśleć nad naszym własnym, co?- zapytał Marc, uśmiechając się przez pocałunki składane na mojej szyi.

-Możemy pomyśleć o naszym dziecku w innym czasie niż wtedy, gdy pilnuje cudzych? Naprawdę nie chce, żeby komuś coś się stało, a przez Ciebie nie mogę się skupić- odpowiedziałam i odwróciłam lekko głowe. Marc musnął moje usta i wstał.

-Jasne, chodź coś zjeść za chwilke - pokiwałam głową i wróciłam wzrokiem do dzieci. Siedziałam tak wgapiona w gromadke, że prawie nie zauważyłam pewnego blondynka, który stoi obok mnie z małym kwiatuszkiem w ręku.

-To dla mnie?- uśmiechnęłam się a on zawstydzony pokiwał główką. Odebrałam kwiatka i pocałowałam go w czółko, po czym pobiegł do reszty. Zdecydowanie syn Neymara. Kręciłam tym kwiatkiem w dłoniach, gdy ktoś obok mnie nie usiadł.

-Ładny- usłyszałam i gdy odkręciłam głowe ujrzałan Neymara.

-Od twojego synka dostałam- uśmiechnęłam się a Ney zaraz ze mną.

-Ma gust do kobiet po tatusiu- odparł Neymar patrząc się cały czas w moje oczy.

-Tu jest Carol. Nie boisz się, że da znać Fabianowi, że siedzisz tu ze mną?- zapytałam rozglądając się na boki, do momentu, kiedy nie poczułam jego dłoni na moim udzie.

-Carol rozmawia z resztą, powiedziałem, że ide po Daviego. Jeszcze w jakimś stopniu mi ufa- odpowiedział spokojnie

-Czyli wierzysz mi, że Carol jest w to zamieszana?- kolejne pytanie zadane przezemnie.

-Nie wiem- wzruszył ramionami -ale wiem na pewno, że jesteś z Marcem

-Tak, jestem z Marcem- odpowiedziałam mimo, że nie zadał mi żadnego pytania.

-Dlaczego?- zmarszczyłam wtedy brwi, ale nie dlatego, że to pytanie było głupie, ja po prostu nie umiałam na nie odpowiedzieć -myślałem, że my mamy jeszcze jakąś szanse- zdziwiłam się

-Neymar, ty mnie unikasz...- zaczęłam i było mi cholernie źle w tamtej chwili.

-Ale robię to dla Twojego dobra- dokończył za mnie a ja spojrzałam na niego niepewnie

-To przestań to robić. Nic mi nie może przecież zrobić- nie miałam pojęcia jak wytłumaczyć mu, że ja nie potrzebuje tej pracy takim kosztem.
Neymar złapał dłonią mój policzek i namiętnie wpił się w moje usta. Nie wiem co się ze mną działo, że na początku oddawałam pocałunki. A nie, chyba wiem, ja nadal go przecież kocham.
Odróciłam głowę w bok kończąc pocałunek. Miałam cholerne wyrzuty sumienia.

-Neymar, ty nie możesz znikać i zjawiać się kiedy chcesz- powiedziałam smutno, patrząc mu w oczy.

-Ja nigdy nie znikne, zawsze będę przy tobie- odpowiedział od razu łapiąc mnie za rękę, którą od razu zabrałam.

-Czego teraz ode mnie oczekujesz? Że będę na Ciebie czekać? Że będę czekać aż Fabian odpuści sobie ten artykuł o tobie i będziemy mogli być razem? Nie Neymar... Jestem teraz z Marcem- powiedziałam i wstałam, i za chwile dołączył do mnie Neymar.

-Nikola, ja Cie kocham i wiem, że ty też coś do mnie czujesz. Zrobie wszystko, żebyś była szczęśliwa- Ney schował kosmyk moich włosów za ucho.

-Jestem szczęśliwa teraz. Z Marcem i przepraszam, ale nie mam zamiaru go stracić, dlatego, że nie potrafię o tobie zapomnieć i za każdym razem gdy Cie widzę, zakochuje się w Tobie na nowo- gdy to powiedziałam nie czekając na jego reakcje weszłam do środka. Właśnie przyznałam się przed nim, że ja zawsze, niezależnie od okoliczności, będę go kochać. Przyznałam to również przed samą sobą, która nie potrafiła i nie potrafi się z tym faktem pogodzić.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bardzo Was przepraszam za tą przerwę, ale miałam w głowie chaos. Ten rozdział pisałam o godziny 3;09, wiec mam nadzieje, że nie ma żadnych większych błędów :) no nic, rozdział zostawiam do Waszej dyspozycji :) pozdrawiam! <3

czwartek, 21 lipca 2016

ROZDZIAŁ 17


Prezentacja mimo mojej lekkiej niechęci do niej była dość ciekawa. Chłopak przedstawiał rzeczy o których nie miałam zielonego pojęcia. Po trzech godzinach blondyn zaprosił wszystkich na przerwę na jedzenie i wypicie kawy. Wszyscy powoli zaczynali opuszczać sale. Wstałam i nie zdążyłam się nawet do końca wyprostować, gdy Fabian złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego lekko zniechęcona, ale starałam się nie poznać.

-Nie zanudziłaś się?- zapytał lekko się uśmiechając.

-Nie bardzo -odpowiedziałam szybko po czym opuściłam sale i wyszłam na korytarz. Skoro to nie jest osoba godna mojego zaufania, to nie zamierzam udawać, że nic się nie dzieje. Cholera jasna, dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak ja jesteś w wielkiej niewiedzy. Od zawsze byłam uczona tego, że nie ładnie jest kłamać. Jak mam się czuć, gdy wszyscy wokół to robią a ja mam jakieś głupie wyrzuty sumienia spotykając się Marcem wobec Neymara z którym juz nie jestem.

Jeden z gabinetów zamienił się w wielką jadalnię. Zajełam miejsce przy jakimś bocznym stoliku, wcześniej łapiąc za kubeczek kawy. Siedziałam i pisałam z Bartrą, gdy poczułam obecności osoby, która przysiadła się naprzeciwko. Spojrzałam spod oka i ujrzałam Denis'a, który wziął łyk kawy i lekko się uśmiechnął co odwzajemniłam.

-Świetny wykład -odezwałam się pierwsza i odłożyłam telefon na stolik.

-Dziękuje, ale ja to tylko przedstawiam. To dzieło mojej podopiecznej -puścił mi oczko i oparł się o oparcie.

-W takim razie masz świetną podopieczną. Potrafi zaciekawić nawet tak wybredną osobę jak ja -blondyn zaśmiał się na moje słowa.

-A ty?- zapytał a ja spojrzałam na niego, aby rozwinął pytanie -no w sensie co tutaj robisz?

-Um, staram się o posadę. Mam przygotować jakiś artykuł o FC Barcelonie. Jak będzie miał dużą popularność, robota jest moja- uśmiechnęłam się i upiłam łyk kawy. Mój telefon zawibrował, ale nie sprawdziłam z jakiego powodu.

-To świetnie. Przygotowujesz go sama?- przy takim chłopaku wystarczy, gdy będziesz tylko jednym słowem odpowiadać na pytania a rozmowa i tak się będzie toczyć.

-Temat i treść sama owszem. Ale Fabian w razie jakiś wątpliwości ma mi pomóc- odpowiedziałam a chłopak lekko się skrzywił.

-Fabian? Ten, którego dzisiaj podsłuchiwałaś?- uśmiechnął się a ja schowałam twarz w dłoniach.

-O Jezu jaki wstyd- westchnęłam i podniosłam na niego wzrok -miałam powody, aby to robić. Przepraszam za tamtą sytuacje.

-W porządku- chłopak wzruszył ramionami -znam go -spojrzałam na niego. Od razu wpłynęła we mnie nadzieja.

-Doprawdy? Skąd?- tym razem to ja zadałam pytanie na które chłopak uniósł brew ku górze.

-To nie jest moje pierwsze szkolenie- pokiwałam głową i zaczęłam bawić się kubkiem -dość specyficzny człowiek. Wydawać by się mogło, że zrobi wszystko, aby utrzymać się na stanowisku -spojrzałam na niego i nic nie rozumiałam. Jakby ktoś wpakował do mojej głowy informacje, które nic nie wyjaśniają, ale są bardzo ważne.

-Aż tak trudno takie stanowisko utrzymać?- chłopak wyprostował się, jakby szukając wygodniejsze pozycji.

-Wiesz, szefowie takich firm, to zwykle ludzie, których interesuje sensacja. Ich nie interesują pracownicy, tylko jak najlepszy temat na okładkę. To są cholernie bezwzględni ludzie i myślę, że odpowiedź na twoje pytanie, to tak. Dość trudno- gdy próbowałam wpleść się w ten interes, mój szef rzeczywiście był dość specyficzny. Miał ostry charakter i jego twarz przez całą rozmowę kwalifikacyjną zostawała kamienna. Może fakt, że znam zawodników, trenera, sztab przewyższyła wszystko i dzięki temu tu teraz jestem? Nie mam zielonego pojęcia.

-Mam wrażenie, że dali mi szanse tylko dlatego, że jestem w pewnym sensie związana z tym klubem i mają nadzieję, że wyciągne z niego coś bardziej osobistego- chłopak słuchał mnie z powagą wypisaną na twarzy, po czym oparł się łokciami o stół

-W jaki sposób związana?- zapytał a ja byłam lekko zmieszana. Nie wiedziałam, czy mam się przed nim otworzyć -Jestem człowiekiem, którego widzisz ostatni raz w życiu, ponieważ nie zgodziłaś się na kawę, dlatego możesz mi powiedzieć jak Cie to gryzie -uśmiechnęłam się na to. Uznałam, że nic już nie skomplikuje tej całej sprawy a ja chciałam się komuś wygadać.

-Mój wujek jest trenerem. Byłam związana z Neymarem a mój obecny chłopak to Bartra. Nie wspomne o reszcie, którzy są dla mnie jak bracia -chłopak otworzył szeroko oczy, jakby niedowierzając

-Wow, nie wyglądasz mi na dziewczynę z taką kartoteka -pokiwał z uśmiechem głową.

-Dlaczego?- zapytałam lekko marszcząc brwi

-Bo wyglądasz na zwykłą dziewczynę. Nie unosisz sie tymi, którymi się otaczasz. Jesteś sobą- uśmiechnęłam się na to. Jego słowa podniosły mnie na duchu, mimo, że nie mnie nie znał i nie bardzo mógł to stwierdzić.

-Wyjaśnie Ci dzisiejszą sytuacje. Tylko proszę obiecaj, że nikomu się nie wygadasz- poprosiłam błagalnym głosem. Chłopak ułożył dłoń na sercu.

-Obiecuje -uśmiechnął się szeroko co udzieliło się również mi.

-A więc- westchnęłam -obawiam się Fabiana. Od jakiegoś czasu podejrzewam, że nie jest wobec mnie szczery. Prowadzi jakieś dziwne rozmowy, które przerywa gdy się zjawiam, prosi stażystke o numer do byłej Neymara. Dzisiaj rano byłam świadkiem ich rozmowy. Była cholernie dziwna. Neymar był załamany. Później powiedział, że mam nie ufać Fabianowi. A co jest w tym wszystkim najdziwniejsze? To że Fabian prowadzi jakiś podejrzany notes, w którym pisze o mnie. Cholerna paranoja- twarz blondyna bardzo skupiona na mojej. Tak jakby bardzo chciał wychwycić wszystkie szczegóły.

-Rzeczywiście dziwne. Z tego co znam Fabiana, jest zdolny do wszystkiego, aby właśnie utrzymać stanowisko. Nie sądzisz, że chce wydobyć od Ciebie jakieś informacje na temat? Być może jesteś jego podpuchą do artykułu? Sam nie wiem co o tym myśleć. Daj mi swój numer, postaram się temu przyjrzeć -takim tokiem jeszcze nie szlam. Fabian od samego początku próbował być blisko. Wypytywał mnie o Neymara. Te dziwne akcję z Carol. Próbowałam przypomnieć sobie jego rozmowę telefoniczną, którą podsłuchałam któregoś dnia, ale nie mogłam się skupić, wszystko się w mojej głowie mieszało.

-Jasne- uśmiechnęłam się niemrawo i podałam mu swój numer -ta kawa to w sumie nie taki zły pomysł

-Znów chcesz mnie wykorzystać?- zapytał z uśmiechem i podejrzanym wzrokiem.

-Jasne, że nie - skrzyżowałam ręce -poprostu chce miło spędzić czas. Może do tego czasu się czegoś dowiesz -uśmiechnęlam się a chłopak pokiwał głową.

-W takim razie zadzwonie do Ciebie, kiedy znów będę w Barcelonie. Do tego czasu niestety mam napięty grafik w Niemczech. Może któregoś dnia zobaczysz mnie w telewizji -zaczął poruszać śmiesznie brwiami

-Będę śledzić wiadomości -odpowiedziałam i w tym czasie wstałam. Zauważyłam, że "jadalnia" powoli opustoszała -chodźmy, bo się spóźnisz i nie wciśniesz mi kolejnych mądrości do głowy

-Przedstawiałem bez przerwy trzy godziny. Gdybym miał to robić przez kolejne dwie i pół to bym tam padł -uśmiechnęłam się i wzięłam telefon do ręki

***

Przez następną część prezentacji siedziałam obok Denisa, co chyba trochę zdenerwowało Fabiana, bo przez cały czas nerwowo się kręcił na krzeście. Starałam się nie zwracać na niego uwagi, ale poprostu nie mogłam.

Denis mi troche otworzył oczy. Zaczęłam łączyć fakty. W rozmowie przez Fabiana padło zdanie ,,interesują mnie tylko informacje, a co dalej z tym zrobisz to twoja sprawa". Jak rozmawiał wtedy z Carol, to napewno rozmowa dotyczyła Neymara. Bo w sumie jaki cel ma w tym wszystkim Carol? Chce zatrzymać Neymara przy sobie.
Fabian zawsze pytał mnie o Brazyliczyka i dziwnie się interesował naszymi relacjami. Jaki miał w tym cel? Być może chciał coś ze mnie wyciągnąć. Trochę pomyślałam też nad rozmową Brazylijczyka. Fabian czymś grozi Neymarowi, aby mnie krzywdził, aby mówił, że nigdy mnie nie kochał. Czy on myśli, że pod wpływem desperacji dam mu jakieś informacje.

Wszystko co się dzieje, ma jakiś związek z Neymarem. Co jeśli Fabian chce właśnie wydobyć informacje o Brazylijczyku? Czy on chce go zniszczyć? Czy Carol nie widzi, że przez swoje samolubne myślenie może narazić Neymara na jakieś gówno. Byłam już prawie pewna, że to wcale nie chodzi o mnie.

Zaczęłam kręcić się nerwowo na krześle. Przecież ja nie mogę pozwolić, by ktoś taki jak Fabian zniszczył Neymarowi karierę, reputacje. Dopóki będę mogła, będę go chronić.

***

Gdy było już po wszystkim Fabian poinformował mnie, że mam być jutro na szóstą rano, bo później o jedenastej ma spotkanie. Odprowadziłam Denisa na parking, gdzie się pożegnaliśmy. Byłam mu tak bardzo za wszystko wdzięczna.

Siedziałam na ławce wpatrując się w zegarek. Do treningu zostało dwadzieścia minut. Czekałam na Marca oglądając w internecie jakieś strony z obrazkami, gdy usłyszałam samochód. Moim oczom ukazało się czerwone porshe, z którego wysiadł Neymar. Szybko wstałam i do niego podbiegłam. Brazylijczyk obrócił sie twarzą do mnie. Starał sie nie okazywać emocji, ale słabo mu to wyszło.

-Fabian Ci kazał?- zapytałam jak najpoważniej potrafiłam. Wzrok Neymara był cały czas wbity we mnie

-Nie -usłyszałam od razu. Złapałam Neymara za ramiona i spojrzałam na niego wymownie

-Ja wszystko wiem. Nie daj się szantażować -mówiłam to wolno i wprost do niego.

-Myślisz, że bawiłbym sie w te chujowe gierki, gdyby nie chodziło o Ciebie? Dopóki będę miał pewność, że to nie wpłynie na Ciebie, zrobię to co mi każe -odpowiedział po czym odsunął mnie na bok i zaczął kierować się wolnym krokiem w stronę stadionu do czasu, gdy ponownie przed nim nie ustałam

-On Cie zniszczy. Zniszczy Ci karierę - niemal krzyknęłam, ale on nadal zostawał niewzruszony.

-Ale nie zniszczy twojej- zacisnęłam usta w wąską linie. On próbuje mnie chronić w czasie, kiedy to go może ta sytuacja bardziej zranić. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku a Neymar niemal błyskawicznie ją wytarł. Po chwili jednak szybko zabrał dłoń i rozejrzał się na boki. Uśmiechnął się blado. Było mi tak cholernie źle widząc, że robi to wszystko dla mnie a ja wcale tego nie potrzebuje. Potrzebuje jego, jego bliskości.
Odprowadzałam go wzrokiem aż do czasu, gdy znikł w środku stadionu.

~~~~~~~~~~~~~~~

I buum! :D
Jak myślicie, czy Nikola rzeczywiście odkryła tajemnice Fabiana? Czy Neymar da rade trzymać bohaterkę na wodzy?
Przepraszam za jego długość, ale skupiłam się, żeby jako tako Wam to wszystko wyjaśnić. To znaczy, tak żeby poskładać wszystkie fakty, bo dla mnie tak samo zaczęły się gubić wątki :D
Pozdrawiam kochane :*

niedziela, 17 lipca 2016

ROZDZIAŁ 16


Otworzyłam oczy, i próbowałam dostosować je do światła. Z każdą chwlią robiło mi się coraz bardziej gorąco. Moja głowa i dłoń leżały na gołym torsie piłkarza, zaś jego ręka mocno mnie obejmowała. Próbowałam wygramolić się jak najostrożniej z jego uścisku, aby go przez przypadek nie zbudzić.

Gdy byłam już w pozycji siedzącej, poczułam wgniatanie się materaca i ciepłe dłonie na mojej talii. Chłopak objął mnie od tyłu i złożył pocałunek na moim ramieniu a ja uśmiechnęłam się na ten gest.

-Wyspałeś się?- zapytałam odwaracając się przodem do niego i usiadłam po turecku.

-Wyspałem -uśmiechnął się szeroko -a ty chciałaś mi uciec - zarzucił mi złączając nasze dłonie a ja uśmiechnęłam się unosząc jedną brew.

-Nie prawda -zaprzeczyłam od razu -gorąco mi było -wytłumaczyłam się a Hiszpan pokiwał głową cały w skowronkach. Chciałabym mieć tyle chęci do życia co ten człowiek

-O której do pracy?- zapytał bawiąc się naszymi dłońmi.

-O dwunastej, ale to tylko szkolenie. Mają puścić jakiś film z którego musimy wyciągnąć "jak najwięcej wiedzy"- powtórzyłam dokładne słowa Fabiana, które napisał mi wczoraj w sms'ie -a ty o której masz trening?- zapytałam patrząc się na jego skupioną na naszych palcach twarz

-O osiemnastej. Dzisiaj jest otwarty trening, będzie pewnie dużo ludzi -westchnął głośno. Mogłam z tego wywnioskować, że jakoś nie bardzo przepada za taką formą treningów, ale znałam go na tyle żeby wiedzieć, że uwielbia kontakt z cules.

-O osiemnastej kończe -poinformowałam go a on spojrzał mi głęboko w oczy i szczerze się uśmiechnął.

-To przyjdź mnie obejrzeć- puścił moje dłonie a swoje usadowił na mojej talii. Patrzył się na mnie wyczekująco a ja w tym czasie delikatnie go pocałowałam

-Zastanowie się misiu -odpowiedziałam, jeszcze raz cmoknęłam jego usta i wstałam z łóżka podchodząc do szafy. Marc odprowadzał mnie wzrokiem, po czym runął z powrotem na łóżko.

-Jesteś piękna- usłyszałam za sobą, gdy wybierałam spodnie i odkręciłam się w jego stronę. Spojrzałam się na niego uwodzicielskim wzrokiem.
Podeszłam do łóżka, weszłam na nie i usiadłam okrakiem na umięśnionym brzuchu Bartry, kładąc dłonie na jego torsie. Schyliłam się lekko ku niemu i ucałowałam w czoło. Marc uśmiechnął się łobuzersko i zaczął gładzić moje uda.

-A ty przystojny -odpowiedziałam i w tym czasie Marc przyciągnął mnie ku sobie. Leżałam teraz na nim a on wydął wargi, abym je ucałowała.
Podniosłam jedną brew i zaśmiałam się na ten jego gest. Cmoknęłam delikatnie jego usta, po czym złączyłam nasze dłonie i się na chwile położyłam.

-Nie masz nic przeciwko, abym wstawił nasze zdjęcie na instagrama? -spojrzałam na niego, a on pokazał mi przed chwilą wykonane zdjęcie.

-Jasne, że nie. Wstaje już, bo nie zdąże -teraz już bez przeszkód udsłam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic, ubrałam  i lekko się umalowałam.

Gdy byłam już gotowa i odświeżona poszłam do kuchni gdzie zastałam Marca siedzącego na telefonie.

-Jak zwykle- westchnęłam a Hiszpan tylko się na to uśmiechnął

Zawioze Cie do pracy. Chce mieć pewność, że zostaniesz na trening i spędzimy razem wieczór -poruszył śmiesznie brwiami po czym wstał od stołu i wziął z niego kluczyki -gotowa?

-Gotowa - Marc podszedł do mnie, złapał za rękę i razem wyszliśmy z mojego apartamentu.

W czasie jazdy wygłupialiśmy się i śpiewaliśmy piosenki puszczane w radiu. Moja dłoń bawiła się włosami piłkarza a jego od czasu do czasu spoczywała na moim udzie.
Gdy dojechaliśmy pod Camp Nou dostrzegłam, że jest dużo więcej samochodów niż zazwyczaj. Pewnie na szkolenie przyjechały również osoby, zajmujące się dziennikarstwem sportowym w innych zakątkach. Wyszłam z samochodu i za chwile dołączył do mnie Marc. Zabrał odemnie torebkę i objął ręką. Pod prowadził mnie pod wejście, po czym od razu namiętnie mnie pocałował. Oddawałam pocałunki, ale nie lubiłam okazywać uczuć w miejscu publicznym, tym bardziej krępujące było to, że kręciło się tu parę osób. Odsunęłam się od niego i niepewnie uśmiechnęłam.

-Dobrze, rozumiem i wiem, że tego nie popierasz, ale ja nie mogłem się powstrzymać- schował kosmyk włosów za moje ucho a ja uśmiechnęłam się i dałam buziaka w policzek.

Szłam korytarzem, gdzie mijałam wielu młodych ludzi, którzy pewnie tak samo jak ja zostali zmuszeni oglądać tą prezentacje.
Kierowałam się do swojego gabinetu. Zdziwiłam się, bo drzwi były lekko uchylone. Spojrzałam niezauważalnie do środka i ujrzałam tam Fabiana, który z kimś żywo rozmawiał.

-I tak nie poprawisz swojej sytuacji. Nie zyskasz w jej oczach po tym, jak ją potraktowałeś -powiedział Fabian a ja skrzywiłam brwi i jeszcze bardziej się wsłuchałam.

-Przez to moge ją stracić na zawsze. Jest utalentowana i nie można nią tak manipulować. Ja się wycofuje -osoba z którą rozmawiał chyba była mocno zdenerwowana.

-Proszę bardzo, ale wiesz co się wtedy stanie- Fabian wzruszył ramionami i zapadła cisza. Fabian chyba naprawdę tylko dla mnie jest taki miły. Starałam się odejść jak najciszej, gdy ktoś na mnie nie wpadł i upuściłam teczkę. Miałam na tyle szczęścia, że moje papiery się nie rozsypały.

-Przepraszam Cie bardzo, zamyśliłem się -powiedział blondyn, który był sprawcą tego, że mogli mnie usłyszeć. I dużo się nie myliłam, bo usłyszałam coraz głośniejsze kroki dochodzące z gabinetu. Zaczęłam panikować. Nie zdążyłabym uciec do końca korytarza przed wyjściem Fabiana. Działałam szybko. Po prostu złapałam tego biednego chłopaka za białą koszulkę i przyciągnęłam go do siebie w taki sposób, że ja opierałam się o ścianę za drzwiami a chłopak zasłaniał mnie przed ewentualnym zauważeniem. Chyba zrozumiał, bo na wszelki wypadek jeszcze okrył mnie ręką. Zobaczyłam, że Fabian wyszedł i zaczął się rozglądać, po czym chyba nic nie dostrzegając wrócił do gabinetu, tym razem zamykając drzwi.
Odetchnęłam z ulgą.

-Nie ładnie tak podsłuchiwać i wykorzystywać pierwszego lepszego chłopaka -blondyn promiennie się uśmiechnął

-Długa historia, bardzo Cie za to przepraszam i dziękuje, że prosto mówiąc uratowałeś mi tyłek- chłopak zaśmiał się, po czym puścił mi oczko

-Nie ma sprawy. Skoro to taka długa historia, to może kiedyś opowiesz mi ją przy kawie?- spojrzałam się na jego wyczekującą twarz i myślałam nad wszystkimi za i przeciw.

-Normalnie to bardzo chętnie, ale mój chłopak nie był by zadowolony, wiec muszę odmówić -chłopak pokiwał głową, a jego uśmiech lekko się wypalił

-A no tak. Dlaczego ja w ogóle pomyślałem, że taka piękna dziewczyna jest sama?-złapał sie za podbródek jakby myśląc a ja zarumieniłam się i wzruszyłam ramionami -mogę przynajmiej poznać twoje imię?

-Oczywiście, Nikola- przedstawiłam się z uśmiechem wyciągając dłoń w jego strone

-Denis- uścisnął dłoń, odwzajemnił uśmiech, po czym spojrzał na zegarek -um to ja muszę już iść. Jak będziesz potrzebowała kogoś kto Cie ukryje to daj znać - pokiwałam głową zdając sobie sprawę z tego, że nawet nie dał mi swojego numeru. A niby to kobiety są roztargnione, ehh.

Przez chwile stałam, i myślałam nad tym, że w gabinecie mam mój notes w którym zapisuje wszystkie uwagi a skoro mamy z tej prezentacji go wynieść to on jest mi niezbędny.
Mam tam tak poprostu wejść? Cholera, przecież to też mój gabinet więc po co ja się w ogóle nad tym zastanawiam?
Jednym ruchem otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Ujrzałam tam Fabiana siedzącego na fotelu i stojącego przed nim chłopaka, który był odwrócony do mnie w pierwszym momencie tyłem. Dopiero po chwili się odwrócił i moim oczom ukazał się Neymar. Więc to z nim tak żywo rozmawiał Fabian. Ale o kim? O Carol?
Zdziwiłam się lekko jego widokiem, który również przysporzył mu dużo bólu.

-Hej- powiedział z bladym uśmiechem na twarzy. Spojrzałam wtedy na Fabiana, który uśmiechnął się pod nosem

-Część -odpowiedziałam szybko, po czym podeszłam do mojej szafki i otworzyłam ją kluczykiem. Wsadziłam do niej teczkę i torebkę, pamiętając o tym, aby zabrać ze sobą telefon, który włożyłam do tylniej kieszeni spodni. Po paru chwilach znalazłam mój notes i zamknęłam szafkę.

-Niestety Neymar, nie przystaje na twoją propozycje -powiedział Fabian a ja stałam przy szafce tyłem do nich. Usłyszałam po tych słowach głośne trzaśnięcie drzwiami a gdy się odwróciłam Neymara już nie było. Spojrzałam na Fabiana który tylko wzruszył ramionami. Pośpiesznie wyszłam na korytarz i zaczęłam biec za Brazylijczykiem. Tak, czułam do niego ogromną urazę, ale on coś wiedział. Dogoniłam go dopiero przy wejściu i złapałam za ręke. Obrócił się w moją stronę i patrzył na mnie nie obecnym wzrokiem.

-Ty coś wiesz, prawda?- zapytałam i w tym momencie Neymar zaczął unikać mojego wzroku -proszę powiedz mi- poprosiłam już nieco bardziej impulsywnie.

-Nie mogę Ci nic powiedzieć- spuścił głowę i chyba za wszelką cenę chciał uniknąć konfrontacji z moimi oczami.

-O co w tym wszystkim chodzi?- zapytałam lekko potrząsając ramionami Neymara.

-Poprostu rób to co robisz- odpowiedział i zaczął się rozglądać na boki jakby obawiał się kogoś zobaczyć. Złapałam go za ręke i zaprowadziłam trochę dalej tak, że ktoś kto będzie wychodził ze stadionu nie ma prawa nas zobaczyć.

-Powiedz mi, kim jest Fabian?- zapytałam tak, jak gdyby od tego zależało moje życie

-Napewno nie jest osobą godną twojego zaufania- odpowiedział szeptem a ja nieco się przeraziłam. Nic już nie mówiłam tylko wpatrywałam się w twarz Brazylijczyka. Po chwili nasze spojrzenia się spotkały. Neymar patrzył na mnie oczami smutku i poczucia winy? Po chwili po prostu wpił się w moje usta. To zadziało się tak szybko, że nawet nie miałam szansy zareagować. Musnął kilkakrotnie namiętnie moje wargi, po czym założył kaptur i pobiegł znikając za drzewami. Stałam tam jakby mnie zamurowało. Co to miało być? On coś wie. Wie coś, czego ja nie mogę się dowiedzieć.

Spojrzałam na zegarek- 11:57. Zaczęłam jak najszybciej biec do sali, gdzie ma się odbyć prezentacja. Popchnęłam drzwi, zwracając uwagę chyba wszystkich siedzących. Nie było jeszcze osoby, która miała nam o tym wszystkim opowiadać, więc odetchnęłam z ulgą. Zaczęłam rozglądać się za wolnym miejscem, ale jedyne było obok Fabiana chyba specjalnie dla mnie. Westchnęłam po czym zajęłam miejsce.
Sprawdziłam jeszcze telefon, gdzie miałam jedną wiadomość. Była od Marca: "Już tęsknie". Uśmjechnęłam się sama do siebie, odpisałam mu i weszłam na intagrama, aby polubić zdjęcie, które rano dodał Marc. Opisał je: "Te amo <3". Po chwili zapanowała cisza a ja schowałam telefon do kieszeni. Czy znając moje szczęście będzie dziwne jeśli powiem, że osobą wykładającą był właśnie Denis, chłopak, który dzisiaj na mnie wpadł. Złapałam się za głowę i lekko zsunęłam na krześle. Na nic, bo gdy chłopak mnie zobaczył od razu się do mnie uśmiechnął.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dodaje rozdział już dzisiaj, bo nie mam pojęcia, kiedy pojawi się następny. Mam gościa bodajże do czwartku, ale postaram się jakoś to ogarnąć. No cóż, chyba zostawiam Was jeszcze bardziej zdezorientowane niż ostatnio :D
Pozdrawiam! :*

piątek, 15 lipca 2016

ROZDZIAł 15


Neymar tego wieczoru się nie pojawił.  Nie, wcale na niego nie czekałam dwie godziny łudząc się, że przyjdzie. Co się stało? Hm, sama nie wiem i nawet nie mam pomysłu.

Tej nocy siedziałam na łóżku, próbując wydobyć z mojej głowy jakieś wytłumaczenie. Sama nie wiem dlaczego przyszła mi na myśl Carol? Czy ja jestem do niej lekko przesądzona, czy naprawdę jest coś na rzeczy?

Była godzina 1 w nocy a ja przewracałam się z jednej strony na drugą. Za żadne skarby nie mogłam zasnąć a moja głowa wcale mi tego nie ułatwiała. Wyobraźnia zaczęła mi podsyłać różne scenariusze, których sama się przeraziłam.

Czułam się fatalnie i już miałam dzwonić do Marca, kiedy coś mi się przypominało. Neymar miał być pierwszą osobą do której się zwróce, gdy coś mnie będzie dręczyć. Ale czy to działało również wtedy, kiedy problemem był właśnie on?

Przewracałam telefon w dłoniach, gdy wystukałam numer. Słyszałam wtedy tylko sygnał i przyspieszające z każdą minutą tępo bicia mego serca.

"Osoba do której dzwonisz"- bla, bla, bla.

Westchnęłam, nabrałam powietrza do buzi i poprosu rzuciłam telefonem o ścianę.
Zrobiłam to z nerwów, już nie wytrzymywałam tego, że jestem w totalnej niewiedzy. Przecież nic do cholery nie zrobiłam, dlaczego się zadręczam?

Nie myślałam wtedy. Po prostu wzięłam w dłonie bluzę i wyszłam na zewnątrz.
Padał deszcz. Zarzuciłam kaptur na głowę i zaczęłam biec. Chciałam się trochę odstresować a bieg to chyba najtrafniejszy sposób by to zrobić. Spore krople deszczu spadały całą swoją siłą na moją głowę a ja już wtedy czułam się przeziębiona.

Co mną kierowało? Sama tego nie wiem, ale to spowodowało, że stałam pod drzwiami pewnego domu. Zamknęłam oczy, głośno westchnęłam i zadzwoniłam dzwonkiem.
Stałam ze spuszczoną głową w momencie, gdy usłyszałam kroki w korytarzu. Drzwi się otworzyły a ja ujrzałam w nich przecierającego oczy Neymara. Patrzyliśmy na siebie bez słowa chyba dłuższą chwile.

-Miałeś być pierwszą osobą, do której przyjdę ze swoimi smutkami -jego twarz była lekko zaskoczona moją nocną wizytą. Mimo wszystko cieszyłam się, że nie gniewa się za to, że go zbudziłam.
Nic nie powiedział. Poprostu bez słowa odsunął się, aby zrobić mi miejsce w przejściu.
Weszłam w głąb jego korytarza i odwróciłam w jego stronę. Brazylijczyk zamknął drzwi, po czym również się obrócił.

Impuls? Nie mam pojęcia, ale nim się zorientowałam wtuliłam się w gołą klatkę piersiową Neymara.
Nie dziwiłam się, że nie przysunął mnie do siebie jeszcze bardziej ani nawet lekko nie objął. W tamtym momencie mi to nie przeszkadzało. Dopiero po chwili delikatnie mnie od siebie odsunął. Spojrzałam na niego oczami pełnymi niezrozumienia, ale również mocno przepełnionymi bólem. Nie wytrzymałam. Najzwyczajniej w świecie nie wytrzymałam...

-Dlaczego tak strasznie Cie kocham? Dlaczego zależy mi na tobie tak bardzo, że nie myślę o niczym innym? Odpowiedz mi na te wszystkie pytania. Powiedz mi, dlaczego jesteś dla mnie tak cholernie ważny, że nie mogę bez Ciebie żyć?- wykrzyczałam to i w tamtym momencie zaczęłam płakać. Nie trzymałam moich uczuć na wodzy, dałam im wypłynąć.
Co mnie bolało? W tamtym momencie chyba to, że Ney stał i poprostu mi się przyglądał. Nie próbował tego jakoś załagodzić.

-Nie widzisz, że to nie ma sensu?- zapytał gestykulując rękami a ja myślałam, że się przesłyszałam. Stałam jak wryta.

-Po co to wszystko było?- zapytałam głosem wypełnionym smutkiem. Było mi tak okropnie smutno.

-Zastanów się. Myślałem, że jak wróciłaś wszystko będzie jak dawniej. Niestety jak widzisz wszystko się zmieniło. Ciebie ciągnie do kogoś innego a ja mam rodzinę, nie chce jej przez Ciebie stracić- "ja mam rodzinę", skąd ja to znam? Kolejne łzy wypełniły moje oczy.

-Przepraszam, że staje Ci na drodze do bycia szczęśliwym -odpowiedziałam opuszczając ręce. Zabolały mnie jego słowa, jak nic innego.

-Nie chodzi o to, że stajesz mi na drodze. Ja nie umiem być szczęśliwy, gdy jesteś blisko a ja wiem, że nie jesteś tylko i wyłącznie moja. Nigdy nie byłaś i chyba nigdy nie miałbym Cie na wyłączność. Chyba rozumiesz o co mi chodzi - spojrzał mi się intensywnie w oczy i zagryzł wnętrze policzka.

-No nie bardzo rozumiem -zmarszczyłam brwi i bawiłam się impulsywnie palcami.

-Postaw się w mojej sytuacji. Najpierw na drodze stał nam Marc. Teraz na drodze staje nam Fabian. Nie mam zamiaru rywalizować już z drugim facetem wiedząc, że za chwile i tak pojawi się następny. Ja to poprostu wiem i nie mam na to siły -wzruszył ramionami i usiadł na kanapie krzyżując ręce.

-O boże, ty tak na poważnie?- zapytałam szyderczo, chyba zbyt głośno niż powinnam -teraz ty postaw się w mojej sytuacji. Marc był, jest i zawsze będzie moim przyjacielem, nikim więcej. Myślisz, że mi było łatwo, gdy Carol złożyła mi wizytę? Mogłam jej wtedy uwierzyć, że z nią byłeś, ale nie zrobiłam tego, bo Ci kurwa ufam. A Fabian? Mówisz o człowieku, który zapisuje w jakimś pieprzonym notesie każdy mój ruch? O tym, który wkręcił mnie w robotę w dzień wolny wciskając mi jakieś bajki i ten, który pytał się stażystki o numer do Carol? Nie pomyslałeś, że oni to wszystko ukantowali? Nie pomyślałeś o tym? -zapytałam patrząc na jego zszokowaną tym o czym się dowiedział twarz.

-Gadasz głupoty -powiedział to patrząc mi się bezpośrednio w oczy -chcesz mnie nastawić przeciwko Carol? Muszę Cie zasmucić, bo Ci się to nie uda -w tym momencie stałam i starałam się zachować równowagę.

-Może masz racje, że to nie ma sensu. Teraz to widzę i wiesz co? Żałuje, że Ci uwierzyłam, żałuje, że pokochałam i żałuje, że to się tak kończy -powiedziałam, ale już bez łez, które chyba też już się poddały. Przestałam wtedy walczyć.

-Mi też jest przykro, że do tego dopuściłem- nie widzę w twoich oczach wstydu, oszuście.

-Kochałeś mnie?- zapytałam krzyżując ręce i patrzyłam na niego wyczekująco.

-To i tak nie ma już znaczenia. Zostańmy przyjaciółmi. Wydaje mi się, że tak będzie najlepiej -powiedział wzruszając ramionami.

-Mam to w dupie. Kochałeś mnie?- powtórzyłam głośniej. Patrzyliśmy sobie w oczy, tylko nie czułam już tego, co przedtem. W tamtym momencie czułam do niego urazę. Urazę za to, że mnie nie wysłuchał, tylko uwierzył Carol. Skąd wiem, że ma z tym coś wspólnego? Nie trzeba być geniuszem.

-Nie -usłyszałam tylko tyle w odpowiedzi i Neymar spuścił wzrok. Pokiwałam twierdząco głową

-W takim razie dobranoc -odpowiedziałam i jak najszybciej z tamtąd wyszłam. Rozpadało się na dobre. Założyłam kaptur, po czym pobiegłam jak najszybciej do domu. Byłam tak zła, że anwet nie odczułam zmęczenia.

Czy czegoś żałowałam? Jedynie tego, że skończył naszą przyjaźń na dobre, a ja go nadal kocham. Nadal go kocham...

***

Po powrocie wysłałam SMS do Marca, że z Neymarem oficjalnie nie wyszło. Nie odpisywał, wiec pewnie śpi. Ja natomiast nie zasne napewno. Siedziałam i ogladałam jakiś film w telewizji. Horrory nigdy nie były dla mnie straszne. Właśnie w momencie gdy wyskoczyła jakaś zjawa dzwonek do drzwi zaczął dzwonić. Nigdy niczego się nie bałam, ale to wydało mi się przerażające. Podeszłam do drzwi i zajrzałam niepewnie przez otwór. Ciśnienie zeszło ze mnie dopiero wtedy, kiedy ujrzałam przez niego Marca. Otworzyłam drzwi a Bartra lekko się do mnie uśmiechnął.

-Żaden mężczyzna nie jest wart twoich łez -powiedział przysuwając mnie do siebie za talie. patrzył mi w oczy, w których widziałam szczerość.

-Nawet nie wiesz, jak bardzo Cie kocham - weschnęłam i przytuliłam się do niego. Najwspanialszy mężczyzna w moim życiu.
Gdy się od niego oderwałam, nasze spojrzenia ponownie się spotkały. Marc wsadził kosmyk włosów za moje ucho. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Hiszpan wtedy podniósł mnie i zaniósł do salonu. Usadził mnie na kanapie a sam ustał przy stoliku, kładąc na nim torebkę foliową. Wyjął z niej pudełko lodów i wino. Dziwnie przy tym poruszał brwiami, a ja nie mogłam się powstrzymać od zaśmiania się.

-Poczekaj tu na mnie, pójdę po kieliszki pokiwałam twierdząco głową. Zastanawiałam się, co ja bym bez niego zrobiła? Cieszyłam się, że mam go przy mnie i mam pewność, że jest tylko mój.

Do godziny 4 nad ranem oglądaliśmy filmy, piliśmy wino, jedliśmy lody i rozmawialiśmy.

-Kiedy masz trening? -zapytałam juz lekko zmęczona. Potarłam oczy

-Jutro- odpowiedział wzruszając ramionami a ja spojrzałam na niego jak na idiote.

-I ty jeszcze tu ze mną siedzisz?- zapytałam podnosząc jedną brew a Marc spojrzał się na mnie i lekko uśmiechnął

-Wyganiasz mnie do domu?- zapytał robiąc smutną minę, a ja złapałam dłonią jego policzek

-Zapraszam Cie do mojego łóżka -uśmiechnęłam się i pocałowałam go w nosek.

-O to idziemy -wstał i podał mi rękę. Złapałam jego dłoń, po czym razem poszliśmh do pokoju. Tam przebrałam się w piżame. Marc zapytał, czy mam coś przeciwko, gdy będzie spał w samych bokserkach. Zaśmiałam się z jego niepewności, bo to przecież nie tak, że nigdy go w samych bokserkach nie widziałam. Gdy chciałam wyjść z pokoju Marc złapał mnie za rękę, tym samym mnie zatrzymując. Spojrzałam na niego a on podszedł do mnie bliżej. Złapał za moje ręce i usadowił je na swoich ramionach a swoje położył na mojej tali.

-Ja też Cie bardzo kocham- uśmiechnął się do mnie a mi serce zaczęło bić wtedy niemiłosiernie. Nie mam pojęcia, czy w tamtej chwili myślałam czy nie, bo ustałam na palcach i musnęłam kilkakrotnie jego usta. Chłopak oddawał moje pocałunki, przez które mimo wszystko czułam niepewność. Po chwili jednak przekręcił głowę w bok, przerywając tym samym pocałunek. Nie żałowałam go. Czułam w jego czasie te cholerne motyle w brzuchu i ciepło w sercu. Spojrzałam na niego niepewnie.

-Nie chce być dla Ciebie takim pocieszeniem- powiedział smutno a ja ujęłam jego twarz w swoje dłonie, zmuszając go do konfrontacji z moimi oczami.

-Teraz wiem, że chce spróbować. Jesteś najwspanialszym człowiekiem jakiego w życiu spotkałam, nigdy nie spotkam kogoś tak równie dobrego jak ty -powiedziałam wolno, aby mnie dobrze zrozumiał.

-Nie robisz tego dlatego, bo z Neymarem Ci nie wyszło?- zapytał a ja pokiwałam głową.

-Zamknij się głupku i mnie pocałuj -powiedziałam i patrzyłam na niego czekając na jego ruch. Na początku jakby się zamyślił. Dopiero po jakiejś chwili powoli do mnie podszedł i złapał za moje biodra. Wydawał się lekko skrępowany tą sytuacją a mnie lekko śmieszyła jego niepewność, która był też tak cholernie słodka. Wolnym ruchem i bardzo delikatnie mnie do siebie przyciągnął. Patrzyłam w jego oczy, które w tamtym momencie były inne, takie wyjątkowe. Powoli zbliżał do siebie nasze twarze. Musnął moje usta pierwszy raz jak najdelikatniej potrafił, po czym zatraciliśmy się w pełnym emocji pocałunku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie zabijcie mnie, błagam :D
Głupio mi, że rozdział dopiero dzisiaj, ale tak bardzo nie miałam motywacji do napisania go :)
I co o tym wszystkim myślicie?
Do następnego! <3

wtorek, 12 lipca 2016

ROZDZIAŁ 14


Siedziałam w gabinecie i zajmowałam się artykułem o zaoferowanych transferach przez FC Barcelonę. Jedną ręką podpierałam moją głowę a drugą starałam się pisać jak najbardziej kształtne litery. Nie miałam dzisiaj na to głowy, najpierw musiałam przeprowadzić śledztwo u całego sztabu i wydobyć jak najwięcej informacji o piłkarzach, którzy są na celowniku.

Nie było mi na rękę zarywanie soboty na pracę, ale jeżeli trzeba to odrobić, to chyba nie mam wyjścia. Byłam lekko zdenerwowana, bo była już godzina 18 a ja siedziałam i szukałam informacji o obiektach zainteresowania klubu.

Fabian w tym czasie siedział na parapecie i sama nie wiem nawet czym się zajmował, bo w pełni skupiłam się na moim zadaniu. Widziałam tylko, że coś pisał w notesie, więc na pewno się nie obijał.

-Ide po kawę, chcesz?- zapytałam wstając równocześnie i przekładając moje kartki na bok.

-Nie dziękuje -odpowiedział i lekko się do mnie uśmiechnął. Pokiwałam głową i wyszłam z gabinetu.
Wolnym krokiem mierzyłam długość korytarza. Po kawę musiałam skierować się aż do automatu, obok pokoju głównego zarządu. Normalnie to pewnie stażystka by przyszła z tym pytaniem, ale stadion dzisiaj świecił pustkami. Zaczęłam szukać w mojej torebce portfela. Wyjęłam go i w tym czasie poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Cholernie się przestraszyłam. Aż podskoczyłam i impulsywnie się odkręciłam, zastając za swoimi plecami Jessicę, dziewczynę, która roznosi kawę po stadionie.

-Ale mnie wystraszyłaś -zaśmiałam się i złapałam za serce.

-Przepraszam, nie chciałam. Tylko zdziwiłam się, że jesteś. Dzisiaj miałaś mieć wolne - odpowiedziała wpatrując się we mnie a ja machnęłam ręką

-Nadrabiamy zaległości za czwartek z Fabianem-odparłam, odkręciłam się i wrzuciłam monete do automatu.

-Przecież w czwartek był dzień wolny, ze względu na sanepid. Zresztą widziałam waszą rozpiske w gabinecie zarządu, jak byłam im zanieść kawę. Dzisiaj masz wolne Nikola - niczego nie rozumiałam. Skoro w czwartek był dzień wolny to po cholerę Fabian wcisnął mi tą bajkę o nadrobieniu zaległości? Odkręciłam się do Jessicy, która spojrzała na mnie jakby nic nie rozumiejąc. Ja sama tego nie rozumiałam.

-W takim razie dlaczego Fabian mnie okłamał?- zapytałam opierając się plecami o ścianę.

-Nie wiem, ale on jest dziwny -wzruszyła ramionami i przysunęła się, abym chyba tylko ja słyszała co mówi -słyszałam, jak próbował się o Ciebie podpytać u Neymara a wczoraj prosił mnie o kontakt do Caroline.

-Caroline?- powtórzyłam kompletnie nie wiedząc co o tym myśleć. Jaki związek ma Fabian z Carol? Przecież na grilu nie zamienili ze sobą ani słowa. Podejrzane było dla mnie to, że Caroline zjawiła się w gabinecie sekundę po tym jak Fabian go opuścił, ale nie myślałam nawet o tym, że oni mają jakiś kontakt.

-Nikola uważaj na niego, bo on jest naprawdę dziwny. Przyjechał dzisiaj wcześniej i był tak zdenerwowany, że Cie jeszcze nie ma. Dopiero jak przyjechałaś pojawił się aniołek. Dobrze przy Tobie gra, skoro się jeszcze nie zorientowałaś -dziewczyna złapała mnie za ramię i się uśmiechnęła -muszę już iść, trzymaj się.

Byłam zdenerwowana. Fabian okazał się kimś obcym. Myślałam, że go znam, ale okazało się inaczej. Nie wiedziałam jak mam się przy nim zachowywać. Mam wejść i zrobić awanturę, czy po prostu udawać, że wszystko jest w porządku? Nie dając po sobie poznać może udałoby mi się coś od niego wyciągnąć.

Ustałam przed drzwiami i już chciałam pociągnąć za klamkę, gdy usłyszałam jakaś rozmowę. Natężyłam słuch, by spróbować coś usłyszeć.

-Chyba się nie domyśla. Słuchaj to mnie mało obchodzi, ja potrzebuje tylko informacji, jak ty chcesz to rozegrać to już twoja sprawa -skrzywiłam się na to a gdy Fabian zakończył rozmowę, weszłam do środka. Fabian patrzył na mnie zaciskając telefon w dłoni a ja natomiast usiadłam na swoje poprzednie miejsce.

-Nie było kawy?- zapytał krzyżując ręce

-Wypiłam po drodze -wzruszyłam ramionami i patrzyłam na wyraz jego twarzy. Lekko się uśmiechnął a ja odetchnęłam z ulgą. Zapomniałam zabrać tej kawy z automatu.

-Zaraz wrócę -pokiwałam z uśmiechem głową a gdy wyszedł moja twarz stała się kamienna. Zawiodłam się na nim. Myślałam, że to taki miły człowiek a on tyle przedemną ukrywa.
Oparłam moją głowę rękami i patrzyłam na okno. Słońce powoli zbliżało się ku horyzontowi. Nagle mój wzrok uwiązł na czarnym notesie, leżącym na parapecie. Wstałam i powoli rozejrzałam się po gabinecie. Na korytarzu nie było słychać nikogo, dlatego szybko podeszłam i wzięłam go w dłonie. Zaczęłam kalkować jego strony. Nie rozumiałam z tego nic. Co kilka stron było zapisane imię jakiejś dziewczyny z dopiskami.
Gdy ujrzałam na tej białej kartce moje imię i nazwisko moje serce zaczęło bić niemiłosiernie. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i już byłam gotowa zacząć czytać, gdy usłyszałam kroki. Odłożyłam notes na miejsce, i moim celem było zajęcie tego samego miejsca co przed tym, gdy Fabian opuścił gabinet.
Na dźwięk otwierających się drzwi ustałam a chłopak gdy wszedł spojrzał się na mnie dziwnie.

-Wszystko w porządku?- pokiwałam głową a on wskazał palcem na leżące na podłodze papiery, które przed chwilą strąciłam. Zacisnęłam usta i ukucnęłam z zamiarem pozbierania tego bałaganu. Gdy poczułam zapach perfum moje serce zaczęło bić tak szybko, że ledwo mogłam to opanować. Chłopak pozbierał połowę kartek, po czym złożył je na moich dłoniach, które nie umknęły jego dotykowi.
Zabrałam ręce, szybko wstałam i odłożyłam wszystko na stół.

-Zachowujesz sie dziwnie -stwierdział a ja próbowałam grać wyluzowaną.

-Jak dziwnie?- zapytałam w momencie, gdy wypadł mi z dłoni długopis. Fabian go podniósł, po czym oparł się o stół dokładnie obok mnie.

-Ręce Ci się trzęsą -powiedział pokazując mi długopis, który zaraz po tym odłożył na stół.

Odprowadzałam go wzrokiem do jego fotelu, na którym spoczął. Ręką sięgnął po notes i przekalkował strony. Zatrzymał się na jednej, zapisał coś i go zamknął. Czyżby dopiska pod moim nazwiskiem?

-Czym się zajmujesz?- zapytałam i nareście udało mi się spokojnie usiąść. Fabian spojrzał na mnie podnosząc jedną brew.

-Już skończyłem uzupełniać karty piłkarzy -odpowiedział i szeroko się uśmiechnął

-Co robisz tak normalnie? Dorabiasz jeszcze jakoś?- gdy te pytanie opuściło moje usta Fabian uśmiechnął się jeszcze szerzej.

-Nie dorabiam w żaden inny sposób. Dlaczego tak nagle Cie to interesuje?- zapytał patrząc na mnie oczekując odpowiedzi.

-Tak jakoś. Poprostu dziwie się, że masz za zadanie tylko mnie pilnować a wykonujesz połowę zadań -wzruszyłam ramionami i zdałam sobie sprawę, że tak jest naprawdę. Czemu nigdy mnie to nie dziwiło? Chcąc znaleźć wymówke znalazłam kolejną niejasność w osobie Fabiana

-Szef powiedział, że mam Cie pilnować a pomagam Ci, bo Cie lubię. Pomyśl, siedzenie i patrzenie na Ciebie to byłaby nagroda a nie praca a ja chce mieć świadomość, że zarabiam bo coś robię -patrzyłam się na niego i nie miałam pojęcia czy mu wierzyć. Może sytuacja wcale nie jest taka okropna jak się wydaje. Pytał o mnie Neymara bo może tak samo jak ja chciał wiedzieć z kim ma do czynienia. Numer do Carol? Być może mu się spodobała. A notes? Cholera wie, notes jak notes, może pisać w nim co chce. Moja twarz złagodniała a ja stałam się spokojniejsza.

Nagle mój telefon zawibrował. Wzięłam go do ręki i odczytałam SMS od Neymara, żebym była za 30 minut na plaży w jego kryjówce. Pamiętam jak ją pierwszy raz zobaczyłam. Neymar powiedział, że to miejsce jest dla niego wyjątkowe, bo nikt nie wie, że za paroma krzakami kryje się niewielka skarpa. Zresztą jest tam tak pięknie, że cieszę się, że wybrał akurat to miejsce.

-Zgaduje, że Neymar- usłyszałam i zdałam sobie sprawę, że uśmiechnęłam się do telefonu -dogadaliście się?- potwierdziłam kiwaniem głowy a Fabian lekko się uśmiechnął.

-Co sądzisz o Carol?- zapytałam i oparłam głowę na dłoniach. Fabian spojrzał na mnie i miałam świadomość, że może się domyślić, że coś wiem.

-Sam nie wiem. Nie rozmawiałem z nią jakoś dłużej -wzruszył ramionami a ja aż się uśmiechnęłam. Uwielbiam słuchać rzeczy o których wiem.

-Urocza jest -odparłam i zaczęłam się pakować -ide już, bo się umówiłam -tak, powiedziałam to specjalnie.

-Jasne, baw się dobrze -Fabian się szczerze uśmiechnął a ja spojrzałam na niego dziwnie.

-Dziękuje -powiedziałam i mimowolnie się uśmiechnęłam. Kierowałam się w stronę drzwi, gdy zatrzymał mnie głos Fabiana.

-Niki -odkręciłam się i uśmiechnęłam na zdrobnienie mojego imienia. Fabian podszedł do mnie i wystawił rękę. Spojrzałam na nią i również swoją wysunęłam. Chłopak puścił wtedy mój łańcuszek -zgubiłaś go parę dni temu i zapomniałem Ci go oddać -złapałam się za szyję, aby poczuć ubytek. Zacisnęłam dłoń z moją zgubą i spojrzałam na Fabiana, który patrzył na mnie wyczekująco

-Dziękuje Ci bardzo -odpowiedziałam szczerze i odruchowo się w niego wtuliłam. Dopiero po chwili się opamiętałam i od niego odeszłam. Wtedy dostałam jeszcze buziaka w policzek. Uśmiechnęłam się i wyszłam. Idąc korytarzem wypuściłam powietrze. Nie mam pojęcia co po tym człowieku się spodziewać, ale chciałam się tego dowiedzieć.

***

Byłam dość spóźniona. Chciałam poinformować Neymara, że nie uda mi się dotrzeć na czas, ale nie odbierał telefonu. Na miejsce spotkania dosłownie biegłam. Będąc na plaży zobaczyłam wiele ludzi, którzy planowali oglądać nadchodzący zachód słońca. Gdy dotarłam do początku drogi prowadzącej do kryjówki lekko się ździwiłam jak bardzo to zarosło. Teraz już nie było opcji, aby ktoś się domyślił, że kryje się tam piękne miejsce. Byłam bardzo podekscytowana. Nawet ocierające moje nogi krzaki, nie zepsuły mi humoru.

Ustałam i aż zaniemówiłam. Moim oczom ukazał sie kocyk, na którym rozsypane były płatki róż.

-Neymar?- zapytałam rozglądając się na boki. Nie widziałam go i zaczęłam się denerwować. Czy to możliwe, że znudziło mu się czekać i tak po prostu poszedł? Przecież to on zaproponował mi spotkanie i nigdy tak nie znikał.

Podeszłam do kocyka. Zagryzłam wargę i nie wiedziałam co mam zrobić. Wyjęłam telefon z tylniej kieszeni spodni i wybrałam numer Neymara. Sygnał dłużył się niemiłosiernie. Stałam aż coś pod krzakiem zwróciło moją uwagę. Rozłączyłam się i podeszłam bliżej. Wzięłam w rękę to, co tą uwagę przykuło.
Był to bukiet 10 czerwonych róż.

~~~~~~~~~~~~~~~

Serdecznie przepraszam za brak Neymara w rozdziale, ale skupiłam się na chyba najbardziej tajemniczej postaci w opowiadaniu.
Macie jakieś pomysły co do Fabiana?
A może domyślacie się co się stało z Neymarem?
Pozdrawiam <3

sobota, 9 lipca 2016

ROZDZIAŁ 13


-Odkąd przyjechaliśmy, ciągle milczysz- powiedział Neymar w czasie, kiedy siedziałam skulona na kanapie. Pożegnaliśmy sie z Marcem i Brazylijczyk zaproponował, że porozmawiamy już u mnie w domu. Zgodziłam się, ale sama nie wiedziałam od czego zacząć rozmowę. Wgapiałam się w podłogę jak głupia -wiem, że nie lubisz rozmawiać z nikim o swoich smutkach, ale jestem po to, aby Ci pomóc -chłopak usiadł obok mnie i złapał za rękę.

-Carol już wyjechała?- zapytałam cicho. Gdy uniosłam wzrok Neymar przyglądał mi się dość nietypowo. Tak jakby czegoś się domyślał.

-Tak, dziś popołudniu. Nikola, zapytam Cie o coś, ale obiecaj, że powiesz prawdę - Brazylijczyk był skupiony cały czas na moich oczach. Uwielbiałam, gdy w nie patrzył, ale w nieco innych okolicznościach.

-Jasne -wzruszyłam ramionami.

-Carol ma z tym coś wspólnego?- miałam wielką ochotę zaprzeczyć. Nie chciałam, by Neymar z mojej winy odwrócił się od niej. Mogłoby to utrudnić mu spotkania z Davim, ale obiecałam przecież, że powiem mu prawdę.

Pokiwałam głową. Neymar cały czas był we mnie wpatrzony, ale jego wyraz twarzy lekko się zmienił, jakby spoważniał.

-Co Ci powiedziała?- zapytał bardzo opanowany, ale poczułam jego zdenerwowanie po tym, że mocniej ścisnął moją dłoń.

-Nie ważne Neymar -odpowiedziałam łudząc się, że taka odpowiedź może go zadowoli.

-Chce wiedzieć- jego niski i głęboki ton głosu poinformował mnie, że lepiej będzie powiedzieć mu prawdę.

-Nie chcę stawać nikomu na drodze -odparłam a Neymar w tym momencie puścił moją dłoń i wstał z kanapy.

-Na jakiej drodze do cholery? Jedyna droga, na jakiej mi w tym momencie zależy, to nasza wspólna, więc albo powiesz mi co jest grane, albo złoże nieprzyjemną wizytę w Brazylii i sam się dowiem- mówił to podniesionym głosem a na końcu skrzyżował ręce

-Byłeś kiedyś z Carol?- zapytałam i patrzyłam na niego bardzo skoncentrowana. Neymar lekko się skrzywił na moje pytanie.

-O co ty mnie w ogóle pytasz?- zaczął przy tym gestykulować a ja zaczęłam się zastanawiać, czy niewyraźnie się wyraziłam.

-O to, czy kiedykolwiek łączyło Cię z Carol coś więcej. No wiesz, czy patrzyłeś na nią kiedyś tak, jak patrzysz na mnie -trochę mi było wstyd o to pytać, bo Neymar nie powiedział mi, że patrzy na mnie jakoś wyjątkowo, ale dla mnie w tamtej chwili koniecznością było to wiedzieć. Brazylijczyk usiadł obok mnie i już myślałam, że powie mi coś, co mnie rozczaruje. Piłkarz delikatnie złapał dłonią mój policzek, po czym raz delikatnie musnął moje wargi. Gdy się odsunął, cały czas jeszcze patrzył w moje oczy.

-Nigdy na nikogo nie patrzyłem i nigdy na nikogo nie spojrze tak, jak patrzę na Ciebie -moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Zastanawiałam się, czy napewno dobrze usłyszałam. Złączyłam usta w cienką linie. Założe się, że gdybym tego nie zrobiła, uśmiechałabym się jak głupia -chcesz jeszcze się czegoś upewnić?- zapytał gładząc mój policzek a ja zaczęłam się zastanawiać. Czy głupotą byłoby pytanie, czy mnie kocha? Tak bardzo chciałam usłyszeć te słowa z jego ust po raz kolejny.

-Czy ty...-zaczęłam, ale na chwile się zatrzymałam. Nabrałam powietrza a Neymar zmarszczył czoło w oczekiwaniu -czy ty...eh, czy nadal masz tego misia ode mnie?- stchurzyłam, najzwyczajniej w świecie przestraszyłam się jego reakcji na moje pytanie.

-Jasne, że mam. Pamiętasz, jak powiedziałem, że będzie siedział zawsze przy moim łóżku?-spojrzałam się na Neymara i pokiwałam twierdząco głową -do tej pory tam leży. I wiesz co? Nie mam zamiaru go z tamtąd zdejmować -Neymar szeroko się uśmiechnął. Zaraził mnie tym i na mojej twarzy mimowolnie ukazał się uśmiech. Chłopak złapał za moje ręce i patrzyliśmy sobie w oczy. Tak najzwyczajniej a jednak było wyjątkowo.

-Tylko proszę Cię, nie mów Carol, że Ci o tym powiedziałam -potrząsnęłam lekko naszymi dłońmi. Neymar zmarszczył brwi

-Żartujesz chyba? Muszę z nią to wyjaśnić -brazylijczyk pokręcił natychmiast głową.

-Neymar, proszę Cie -poprosiłam go tak błagalnie jak tylko mogłam najbardziej. Zauważyłam, że jego wyraz twarzy zrobił się spokojniejszy

-W porządku. Ale gdy coś takiego ponownie się wydarzy, ide do niej -pokiwałam tylko na to głową i lekko się uśmiechnęłam -i jeszcze jedno- pokazał wskazujący palec i przyłożył go do mojej klatki piersiowej.

-Tak?- zapytałam patrząc na niego z lekką podejrzliwością, chociaż totalnie nie wiedziałam o co chodzi.

-Gdy będzie Cie coś smucić, pierwszą osobą do której przyjdziesz, będę ja- uśmiechnął się szeroko a ja nie wiedziałam jak na to zareagować -nie odbierz tego źle. Między mną a Marcem jest wszystko w porządku tylko...-zatrzymał się na chwile i zagapił się na nasze ręce

-Tylko...?-chciałam zachęcić go do kontynuowania wypowiedzi, ale Neymar spojrzał na mnie i wyglądał trochę dziwnie. Był tak trochę skrępowany.

-Aż wstyd się przyznać, ale...-tu również się na chwilę zatrzymał - eh, chyba nigdy nie przestane być o Ciebie zazdrosny -westchnął a ja sie na to uśmiechnęłam. To było troszkę śmieszne i tak bardzo urocze.

-I niech tak zostanie -ułożyłam swoją dłoń na policzku brazylijczyka, na którą od razu położył swoją.

-Chodź ze mną jutro na randkę-poprosił Neymar a ja lekko sie na to zdziwiłam

-Na randke?- zapytałam z uśmiechem na twarzy.

-Tak jak kiedyś-patrzył na mnie oczekująco a na moich ustach cały czas widniał uśmiech

-Dobrze- Neymar zamknął na chwile oczy a ja w tym czasie z impulsu delikatnie i wolno musnęłam jego wargi. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam, ale nie mogłam się powstrzymać. Wyglądał tak niewinnie.

-Przepraszam -zarumieniłam się lekko moim zdecydowanym ruchem. Neymar na szczęście cały czas miał zamknięte oczy i zauważyłam, że się uśmiechnął

-Zrób to jeszcze raz - poprosił a ja zamiast wykonać jego prośbę, siedziałam i patrzyłam na niego niepewnie. Neymar otworzył oczy i widząc moje rozkojarzenie jeszcze szerzej się uśmiechnął -kiedyś byłaś bardziej zdecydowana- stwierdził a ja opuściłam głowę.

-Tak, to prawda -odparłam i niemal błyskawicznie brazylijczyk złapał za mój podbródek i podniósł go na wysokość jego twarzy.

-Ej mała. Nie miałem nic złego na myśli. Taka niepewność jest słodka -uśmiechnął się, po czym złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Lekko muskał moje usta a ja dałam mu prowadzić. Położył ręke na mojej tali i jakoś sprytnie udało mu się dostać pod moją koszulkę. Nawet nie zauważyłam kiedy to zrobił, byłam tak bardzo skupiona na jego ustach. Ułożyłam dłonie na jego karku a on lekko masował mój brzuch. Oddawaliśmy się tak sobie, do momentu kiedy telefon Neymara i mój nie zaczęły dzwonić jednocześnie. Oderwaliśmy się od siebie i oboje byliśmy tym zdziwieni. Zgarnęłam telefon ze stolika i na ekranie zobaczyłam numer Fabiana. Spojrzałam na Brazylijczyka, który powiedział, że to Carol. Mimo, że nie chciałam, odebrałam tak samo jak Neymar.

-Słucham?- zapytałam jeszcze lekko dysząc.

-Cześć Nikola, dzwonie tylko powiedzieć, że wiem, że jest jutro sobota, ale musimy nadrobić ten dzień, w którym zrobiliśmy sobie wolne -westchnęłam i przeklełam w duchu.

-Jasne -odpowiedziałam z lekkim wyrzutek, którego mam nadzieje nie usłyszał.

-Podjechać po Ciebie?- zapytał a ja w tym momencie spojrzałam na Neymara, który skończył rozmowę i rozsiadł się wygodnie na kanapie.

-Myślę, że sobie poradze -na chwile nastała głucha cisza w słuchawce.

-Um, jasne. Jak coś to dzwon -po tym usłyszałam już tylko sygnał kończący rozmowe. Spojrzałam jeszcze raz na telefon, po czym odłożyłam go na stolik.

-Tym, chyba nici z jutrzejszej randki -powiedziałam a Neymar się wyprostował.

-Jak to?- skrzywił się lekko a ja wzruszyłam ramionami.

-Musze iść jutro do pracy- powiedziałam a Neymar zrezygnowany spuścił głowę a gdy ją podniósł spojrzał mi w oczy

-I nie jest Ci z tego powodu przykro?- zapytał a ja nie wiedziałam na początku o co mnie zapytał.

-Jasne, że jest. Ale muszę nadrobić zaległości. Albo wiesz, dam rade. Zdąże obiecuje-odpowiedziałam spokojnie a Neymar podniósł jedną brew do góry

-Udowodnij to -odparł krzyżując ręce i opierając się na kanapie.

-Co? Jak?- zapytałam zdezorientowana. Neymar wstał, podszedł do mnie i złapał za ręce.

-Chce, żebyś pokazała mi, że Ci na mnie zależy. Wiesz, że nie lubię zabawy w kotka i myszkę a nie wiem, czy ty czujesz do mnie to samo, co ja do Ciebie - oczy brazylijczyka pokazywały miliony uczuć a twarz pozostawała kamienna.

-Zależy, co ty czujesz do mnie- patrzyłam się na niego, szukając odpowiedzi, zanim jeszcze opuściła jego usta.

-Bardzo mi na Tobie zależy. Boje się Ciebie stracić - zacisnął swoje dłonie jeszcze mocniej na moich.

-Czuje to samo Neymar-odpowiedziałam wtulając się do jego klatki piersiowej. Brazylijczyk  docisnął mnie do siebie jeszcze mocniej. Mega się cieszyłam, że to powiedział, mimo, że to nie równa się ze słowami: kocham Cie.

~~~~~~~~~~~~~

Tak, wiem, że króciutki, ale pojawił się dzień później po poprzednim :) specjalnie dla #teamNeymar :) pozdrawiam! <3

piątek, 8 lipca 2016

ROZDZIAŁ 12


Następnego dnia obudziłam się w świetnym humorze. Pewnie każdy się domyśla dlaczego, a ja nie mam zamiaru zaprzeczać. Za każdym razem jak pomyślałam o pocałunku z Neymarem mój cały brzuch napełniał się falą ciepła. To było coś, o czym marzyłam od kiedy zobaczyłam go w domu Marca w dniu mojego przyjazdu.

Sama nie dowierzałam, że po tak długim okresie czasu, moje uczucia do Neymara nie wygasły, a nawet się umocniły.

Mój pokój wypełnił się promieniami słonecznymi, padającymi wprost na moje łóżko. Przeciągnęłam się, po czym wstałam oddając się mojej porannej rutynie.

Nim się obejrzałam przed moim domem pojawił się samochód Fabiana. Z wielkim bananem na twarzy wyszłam na zewnątrz. Mój humor nie mógł ulec zlekceważeniu przez przystojnego Polaka.

-Tak mogłabyś mnie witać codziennie - uśmiechnął się łabuzersko po czym podszedł do mnie i wziął mnie w swoje ramiona. Podniósł mnie lekko nad ziemie i obkręcił. Cóż, muszę stwierdzić, że nasze relacje były bardzo nieokreślone, ale lubiłam tego chłopaka.

Prawie cały dzień pracy minął mi na rozmyślaniu. Nie potrafiłam skupić się na pracy. Strasznie się przez to obwiniałam, bo posada powinna być wtedy dla mnie najważniejsza. Co ja poradze na to, że nie była?

-Chyba wpadłaś po uszy- stwierdził Fabian, wybawiając mnie tym z zamyślenia.

-Co, dlaczego?- zapytałam z rumieńcem na twarzy, chowając kosmyk włosów za ucho.

-Jeśli bym był na miejscu Neya, sam bym sobie zazdrościł -uśmiechnął się a ja chyba jeszcze bardziej się zawstydziłam. Chłopak zabrał wszystko do swojej teczki -ja na dzisiaj kończe. Niedługo mi tu wzrok padnie, nie mogę się doczekać kiedy dopuszczą nas do wywiadów. Dużo Ci zostało?

-Hm, troszkę -przewinęłam sterte kartek a Fabian spojrzał na mnie współczująco

-Potowarzyszyć Ci?- odmówiłam kręceniem głowy. Chłopak podszedł do mnie i pocałował w policzek -do zobaczenia jutro

Uśmiechnęłam się do niego, po czym odprowadziłam go wzrokiem. Trochę dziwnie się czułam sama w gabinecie, bez głupich żartów Fabiana. Było tak, hmm- nudno?

Powolutku wypełniałam karty piłkarzy do fify 17. Cholerna głupota przydzielać to zadanie dziennikarce na etapie próbnym. W czym ma mi to pomóc, stresu przed kamerami mnie to nie pozbawi.

Gdy usłyszałam pukanie pomyślałam, że to stażystka z pytaniem, czy ktoś chce kawy.

-Prosze- mój głos wypełnił pomieszczenie. Gdy drzwi się powolnym ruchem otworzyły, byłam zdziwiona obecnością osoby, która się z nich wyłoniła.

-Hej -to była Caroline.

-Cześć. Niestety nie znajdziesz Neymara. Dzisiaj nie mają treningu -uśmiechnęłam się lekko, po czym wstałam odkładając wszystko na bok.

-Właściwie to przyszłam do Ciebie- zdziwiłam się tym. Patrzyłam na nią lekko oniemiała. Dopiero po chwili się trochę ogarnęłam

-Jasne usiądź. Chcesz może coś do picia?- zapytałam, ale ona szybko zaprzeczyła

-Nie, dziękuje. Ja tylko na chwile, zostawiłam Daviego na korytarzu -oparła się o ściane i patrzyła na mnie intensywnie

-No co ty? Wpuść go -uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę drzwi, lecz ona zatrzymała mnie ręką. Spojrzałam się na nią zdziwiona jej ruchem. Ona również na mnie patrzyła, tylko wzrokiem, którego nie umiałam zidentyfikować.

-Wolałabym, aby nie słyszał naszej rozmowy -uśmiechnęła się. Owszem, tylko dlaczego miałam wrażenie, że ten gest był tak cholernie nieszczery?

-Okej?- odpowiedziałam pytająco, po czym zrzuciłam jej rękę z mojego ciała i sama również się odsunęłam -o co chodzi?- zapytałam siadając na stole.

-Chodzi o to, abyś dopilnowała, żeby twoje relacje z Neymarem nie doszły za daleko- zmarszczyłam brwi i skrzyżowałam ręce.

-Słucham?- byłam w szoku. Nie da się tego łatwiej wytłumaczyć

-Neymar ma rodzinę. Ma Daviego i ma mimo wszystko mnie. Nie chce, aby nagle o nas zapomniał, rozumiesz? Davi bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje ojca. Dorasta, chyba mnie rozumiesz?- patrzyłam na nią jakby nieobecna. Nie wiedziałam co mam robić. Nie chciałam zrezygnować z Neymara, ale ona miała trochę racji.

-Nie wiem, co ja mam z tym wspólnego -zapytałam najspokojniej jak tylko potrafiłam, chociaż w środku cała się trzęsłam

-Nie oszukasz mnie młoda. Wiem, że byliście razem i widze jak Neymar na Ciebie patrzy i nie radze Ci się z tego powodu cieszyć. Kiedyś tak patrzył na mnie- Carol uśmiechnęła się a ja pokręciłam głową. To nie możliwe. Neymar nigdy z nią nie był. Tak mi powiedział -także, uważaj na siebie, żebyś się nie rozczarowała -Carol puściła mi oczko, po czym najzwyczajniej wyszła.

Ja natomiast siedziałam osłupiała między swoimi uczuciami a domysłami. Nie chciałam się wtrącać do relacji Carol z Neymarem. Myślalam, że wszystko jest jasne. Jednorazowy wyskok i koniec. Czy Neymar mnie okłamał? Dlaczego miałby to w sumie robić? Złapałam się za głowę i ledwo co trzymałam się, aby nie zemdleć. Było mi tak cholernie słabo.

Byłam zła. Chciałam jak najszybciej się stąd wydostać. Wzięłam tylko moją torebkę, po czym wybiegłam z Camp Nou, zostawiając totalny nieład w gabinecie. Była już godzina 19. Szłam chodnikiem wzdłuż drogi. Słońce powolutku zachodziło za horyzont. Powiew ciepłego wiatru muskał moje odkryte ręce. Około 30 minutowy spacer, zdecydowanie mi pomógł.

Nie myślałam, gdzie ide, aż nie znalazłam się przed pewnymi drzwiami. Zapukałam i dopiero po chwili ujrzałam za drzwiami postać.
Marc uśmiechnął się na mój widok i dopiero po chwili zorientował się, że coś jest nie tak.

-Oj skarbie- powiedział po czym złapał mnie za ręce i przyciągnął za nie do siebie. Zamknął mnie w szczelnym uścisku i trwaliśmy tak dłuższą chwile.

***

W salonie pojawił się Marc z kubkiem w ręku. Podał mi go i położył się na kanapie, kładąc głowę na moje nogi. Zaczęłam bawić się jego włosami a on tylko się na to uśmiechał. Wyjęłam z torebki leki i popiłam je wodą przyniesiona przez Marca. Hiszpan przyglądał się mojemu każdemu ruchowi.

-Nie rozumiem, jak mogłaś mi o tym nie powiedzieć -wziął odemnie kubek i odłożył go na stolik. Spojrzałam się na jego wyczekującą twarz

-Wiesz przecież. Nie chciałam Cie martwić. To nic takiego -wtopiłam palce w jego włosy a Marc zamknął oczy.

-Choroba to nic takiego?- zapytał a ja nie miałam już siły na to odpowiadać. Poprostu oparłam się o oparcie kanapy, nie przerywając swojej czynności.

Siedziałam u Marca już trzy godziny. Uwielbiałam z nim rozmawiać. Traktował mnie jak siostrę. Wie już o mojej chorobie, pocałunku i moich uczuciach do Neymara, oraz o wizycie Carol u mnie w biurze. Stwierdził, że uwielbia mieć taką przyjaciółkę, bo zawsze gdy mu się w życiu nie udaje, patrzy na mnie i od razu mu lepiej.

-Marc, ktoś puka -zaczęłam szturchać jego ramie, bo leń by się nigdy nie ruszył.

-Słyszę, już ide. Tylko nie zatęsknij za bardzo- wysłał mi całusa w powietrzu i ruszył w stronę drzwi. Próbowałam podsłuchać z kim tak uparcie rozmawiał na korytarzu, ale nie miałam na to siły. Wzięłam w ręce kubek i włączyłam telewizje. Czułam się u Marca jak u siebie w domu, co mi bardzo pasowało. Nie przeszkadzałoby mi dzielenie mieszkania z Hiszpanem. Gdy wszedł do środka spojrzał na mnie przepraszająco.

-Kto to był?- zapytałam w tym samym momencie, gdy z korytarza wszedł Neymar. Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem

-Zostawie Was -Marc puścił mi oczko po czym wszedł na górę. Przez chwile patrzyliśmy się na siebie bez słowa, po czym Neymar podbiegł do mnie i mocno przytulił.

-Wiesz jakiego strachu mi napędziłaś?- zapytał jeszcze mocniej mnie do siebie przyciągając -byłem po Ciebie w gabinecie, straszny bałagan, u Ciebie w domu, pusto. Dobrze, że Marc do mnie zadzwonił -lekko się skrzywiłam. Neymar najwyraźniej to poczuł, bo odsunął mnie od siebie, ale cały czas trzymał mnie za ramiona.

-Jak się czujesz?- zapytał głaszcząc moją skórę kciukiem

-Dobrze -wzruszyłam ramionami

-To dobrze. Zgaduje, że chcesz pogadać- spojrzał na mnie pytająco a ja na to pokiwałam tylko głową.

~~~~~~~~~~~~~~

Misie moje kochane, zaczyna się u mnie okres totalnego lenia. We wtorek jade do takiego miejsca, do którego mam tak cholerny sentyment, że mam nadzieje wena sama mi przyjdzie :) Umm, co myślicie o Carol? We wszystkich opowiadaniach o Neyu które czytałam, była ona taką dobrą duszą. Nie byłabym sobą, gdybym chyba coś nie namieszała :D do następnego! Buziaki! :*