niedziela, 30 października 2016

ROZDZIAŁ 31

Krążyłam miedzy działami w sklepie i robiłam zakupy na cały tydzień. Zawsze kupuje produkty na dłuższy okres, aby później się nie przejmować, że nie mam czasu na zakupy i nie mam co jeść. Właśnie pakowałam sobie jakieś owoce na koktajle, gdy ktoś mnie nie zaczepił

-Hejka- odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętą Jessicę, która ma praktyki na stadionie. Nigdy nie zrozumiem idei zatrudniania ludzi na praktyki tylko po to, aby ta osoba roznosiła kawę.

-Hej- uśmiechnęłam się i przywitałyśmy się buziakiem w policzek

-Jak tam? Dawno Cie w pracy nie widziałam, cały czas się mijamy- patrzyła na mnie tak, jakby nie widziała mnie wieki i chciała się jak najwięcej dowiedzieć.

-W porzadku- usmiechnęłam się blado, bo wcale nie było u mnie w porządku.

-Skoro juz się widzimy i mam okazje to moge się o cos zapytać?- podrapała się po głowie i włożyła do koszyka parę jabłek.

-Pytaj- westchnęłam a dziewczyna się rozpogodziła.

-Bo wiesz, słyszałam, że nie jesteś już z Neymarem?- stwierdziła z pewną nadzieją w głosie.

-Od kogo tak słyszałaś?- zapytałam a ona lekko się uśmiechnęła

-Mam pewne dojścia. Otóż chciałam się zapytać, czy nie masz nic przeciwko żebym...no wiesz...- podniosłam jedną brew ku górze i spojrzalam na nią jak na jakąś totalną idiotke.

-Żebyś co?- skrzyżowałam ręce a ona mimo swojej głupoty była dość pewna siebie.

-No żebym go gdzieś zaprosiła. Przecież nie jesteście już razem, więc jaki problem? Zresztą rozmawiałam z nim przy barze i wydaje się bardzo słodki. To znaczy, jest bardzo słodki, sprawdziłam- otworzyłam buzie, aby rzucić w nią jakimiś wyzwiskami, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Wzielam głęboki oddech i sztucznie się uśmiechnęłam.

-Nie mam nic przeciwko. Ale nie zdziw się, jak odmówi Ci szybciej, zanim w ogóle zdążysz się zapytać- poprawiłam sobie włosy a ona się zaśmiała

-O to się nie martw. W klubie mi nie odmawiał- uśmiechnęła się a mi chyba puściły nerwy. Podeszłam i mocno ją popchnęłam. Dziewczynę tak odrzuciło, że gdyby nie złapała się półki z owocami, pewnie zbierała by swoje zęby z podłogi.

-Szmata- warknęłam pod nosem, gdy już kierowałam się do kasy zostawiając ją za sobą.

***

-Trochę mi wstyd, że dałam się sprowokować- przyznałam a blondynka popukała się palcem w czoło.

-Ty jakaś popieprzona jesteś. Ja bym jej dała w pysk na twoim miejscu a ty mówisz, że Ci wstyd- zdaniem Sofii powinnam ją chyba uśmiercić.

-Nie powinnam jej popychać. Mogło się jej coś stać, ale to przez to co powiedziała. Nawet nie wiesz jak zakuło mnie w sercu, jak pomyślałam, że ona mogłaby mówić prawdę- przytuliłam poduszkę, jak to zawsze miałam w zwyczaju, gdy się komuś zwierzałam.

-To tylko znak, że bardzo kochasz Neymara. Spokojnie, głupiutka wymyśliła sobie jakąś historyjke, żebyś go znienawidziła- dziewczyna pokiwała głową a ja tylko pocieszająco się usmiechnęłam.

-Tak myślisz?- zapytałam i spojrzałam na nią niepewnie. Dziewczyna jednak szeroko się uśmiechnęła

-Tak myśle- potwierdziła prawdziwość swych słów kiwaniem głowy. Uśmiechnęłam się i wtuliłam w poduszkę. Wtedy obejrzałyśmy się w stronę korytarza, bo usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.

-Kto to może być?- zapytała a ja wzruszyłsm ramionami -otworze - poinformowała po czym znikła za ścianą.

-Część- usłyszałam jak się z kimś wita, po czym pojawiła się w salonie wraz z Marcem. Od razu się wyprostowałam.

-Nie przeszkadzam?- zapytał i spojrzał się na Sofię a potem na mnie.

-Jasne, że nie- zaprzeczyłam od razu a Sofia mi zawtórowała.

-Ja i tam miałam się zbierać. Do zabaczenia kochana- podeszła do mnie i pożegnałysmy się buziakiem w policzek, po czym Sofia wyszła. Wtedy Marc usiadł na fotelu i lekko się uśmiechnął.

-Widzę, że była poważna rozmowa- stwierdził i kiwnął głową na poduszkę, którą nadal trzymałam w uścisku.

-Damskie sprawy- odpowiedziałam i lekko wzruszyłam ramionami.

-Czyli faceci- zrobił podejrzaną minę a ja oparłam się o kanapę.

-Miedzy Sofią a Suarezem jest już wszystko w jak najlepszym porządku- uśmiechnelam sie z Marc spojrzał na mnie tak jakby poważnie.

-A jak jest z Tobą?- zapytał a ja od razu zmieniłam wyraz twarzy. Trochę mnie to zaskoczyło.

-Em...ze mną jest trochę inaczej. Ale chyba nie przyszedłeś tutaj żeby o tym rozmawiać?- zapytałam a Marc pokręcił głową.

-Chciałbym, żebyś spojrzała obiektywnie jako moja przyjaciółka na sprawę. No bo chyba po tym wszystkim co się wydarzyło mogę Cie nadal nazywać swoją przyjaciółką?- podrapał się po karku a ja lekko się uśmiechnelam.

-Jasne, że tak. To się nigdy nie zmieni- pokiwałam z lekkim uśmiechem głową -jaka to sprawa?- zapytałam a Marc zagryzł wargę.

-Sprawa transferu- spojrzałam na niego niepewnie i nie bardzo wiedziałam w czym mam mu doradzać -jestem zagubiony miedzy sercem a rozumem.

-Marc, ja nie bardzo wiem, co mam Ci odpowiedzieć -przyznałam a Marc pokiwał głową.

-Chodzi o to, że serce podpowiada mi zostać a rozum mówi, że to czas zacząć coś nowego. Nowy rozdział. Borussia to chyba odpowiedni klub- zapatrzył się w ścianę to czym ponownie wrócił wzrokiem na moją osobę.

-Marc... Każda decyzja, którą podejmiesz będzie dobra, jeżeli będzie podjęta w pełni przez Ciebie i nikt nie będzie miał na nią wpływu- powiedziałam a Marc jakby się zamyślił. Jakby był obecny fizycznie, ale umysłowo wybiegał jak najdalej.

-Każda decyzją będzie dobra...- powtórzył a ja mu przytaknęłam

-Co chcesz zrobić?- zapytałam a Marc spojrzał na mnie nieokreślonym wzrokiem

-Nie wiem- pokręcił głową i spuścił wzrok -chyba lepiej będzie zacząć z całkiem nową kartą- spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam

-Chociaż to dla mnie bardzo trudne, to zaakceptuje twoją decyzję- Marc podniósł jedną brew i patrzył na mnie podejrzliwie

-W razie potrzeby zawieziesz mnie na lotnisko?- zapytał a ja lekko szturchnęłam jego ramie

-Jak będzie potrzeba to zawioze Cie nawet pod twój dom w Niemczech- zaśmiał się i złapał za kosmyk moich włosów

-Jeszcze nie kupiłem- przyznał i kręcił moimi włosami swoimi dłońmi.

-Dowiem się o tym pierwsza?- uśmiechnęłam się a Marc od razu spojrzał mi w oczy

-Głupie pytanie. Polecisz ze mną jeszcze wybrać apartament- otworzyłam lekko usta i przez chwile trwałam w ciszy

-Ale mówisz tak na prawdę, czy żartujesz?- byłam lekko zdezorientowana, bo mina Bartry nie zdradzała za wiele.

-Mówie bardzo poważnie- uśmiechnął się i ponownie spojrzał mi w oczy -a nie chcesz?

-Nie, nie- zaprzeczyłam niemal błyskawicznie i posłałam mu delikatny uśmiech -jasne, że chce- Marc włożył mi kosmyk włosów, którym bawił się do tej pory za moje ucho

-To się bardzo cieszę. Teraz chciałbym dowiedzieć się, co to była za sytuacja w sklepie - spojrzałam na niego lekko zaskoczona.

-Jaka sytuacja?- zapytałam udając głupią a Marc uroczo się uśmiechnął

-Doskonale wiesz- skinął głową i spojrzał na mnie juz nieco poważniej.

-Zdenerwowała mnie po prostu-wzruszyłam ramionami a Marc wstał z fotelu i przesiadł się na kanapę tuż obok mnie.

-Powiesz mi czym takim Cie zdenerwowała- oparł się o kanapę i spojrzał na mnie niezwykle zainteresowany.

-Nie powiedziała mi tego wprost, ale zasygnalizowała, że  pieprzyła się z Neymarem- odpowiedziałam i spojrzałam się na zaskoczona twarz Bartry.

-Wierzysz jej?- zapytał a ja wzruszyłam ramionami

-Chyba nie chce jej wierzyć- przyznałam a Marc przeciągnął się na kanapie -wiesz, myślałam, że Neymarowi naprawdę na mnie zależy, ale za każdym razem gdy zaczynam mu ufać jakiś czynnik sprawia, że staje to pod znakiem zapytania - chyba pierwszy raz od dłuższego czasu zwierzałam się Marcowi.

-Nikola, ja o czymś wiem- odkręcił się twarzą do mnie a we mnie błyskawicznie wstąpił pewien niepokój.

-O czym?- zapytałam i byłam pewna, że zaraz usłysze cos, co doprowadzi mnie do stanu depresji.

-Obiecaj, że nie będziesz zła, że to przed Tobą zataiłem, ale nie chciałem Cie jeszcze bardziej dołować- zaczął, ale prawie od razu mu przerwałam

-Marc, proszę powiedz już o co chodzi- poprosiłam i zamknęłam oczy. Chłopak złapał moją dłoń i cicho westchnął

-Zabrałem Neymara z klubu nie dlatego, że przemawiał przez niego alkohol, tylko dlatego, że po tym, jak przelizał się z tą Jessicą przy barze, ona ciągnęła go juz do toalet- otworzyłam oczy, w których już po chwili pojawiły się łzy -do niczego nie doszło i chce podkreślić, że to ona się w niego wpiła

-To nie ma znaczenia- pokręciłam głową i byłam załamana. Czułam się tak, jakby moje serce rozbiło się na tysiące małych kawałków. Dla mnie wtedy wszystko było już jasne. Gdyby nie interwencja Marca, Neymar byłby gotowy się przed nią rozebrać.

-Nikola, proszę Cie nie rób nic głupiego- poprosił mnie Marc, ale ja spojrzałam na niego spokojnie

-Nie martw się Marc. To po prostu koniec. Nie będę wypłakiwać morza łez, bo Neymar nie jest w stanie przeskoczyć dla mnie nawet kałuży- stwierdziłam. W środku byłam w tamtej chwili martwa, ale myślałam racjonalnie. No przynajmniej się starałam

-On Cie naprawdę kocha. Nawet nie wiesz jak pięknie o Tobie mówił. Nigdy chyba nie był w nikim tak zakochany. Pamiętam, że gdy był z Bruną przychodził na treningi niewyspany a gdy przychodził koniec treningu, on cały się spinał. Z Tobą jest inaczej- Marc chyba wczuł się w swoją przemowę, z której chłonęłam każde słowo.

-Ona go zdradziła. Skoro Neymar tak to przeżył, to dlaczego wyrządza taką samą krzywdę mi?- zapytałam a Marc zmarszczył czoło.

-Słucham? Neymar zerwał z nią bo ona obsesyjnie namawiała go na ślub- skrzywiłam się i w tym momencie byłam już w rozsypce absolutnej.

-Neymar mówił...

-Proszę Cie Nikola. Który facet przyznał by się przed swoją ukochaną, że nie wyszło mu z byłą, bo nie był gotowy na ustatkowanie się. Wcale mu się nie dziwie- Marc spojrzał na mnie i czekał na moją reakcje.

-To i tak nie ma już znaczenia. Dla mnie to już jest jak zdrada- pokręciłam głową i spuściłam wzrok w podłogę.

-Nie chce, żeby Wasz związek zepsuł się przeze mnie- pogładził mnie po głowie a ja spojrzałam mu prosto w oczy.

-Nie zepsuł się przez Ciebie, tylko przez Neymara- odpowiedziałam i oparłam głowę o ramię mojego przyjaciela. Pan da Silva, to był dla mnie w tamtym momencie zamknięty rozdział.
Nie wyobrażałam sobie mu teraz spojrzeć normalnie w oczy. Chyba żadne słowa nie są w stanie opisać, jak cholernie się na nim zawiodłam...

~~~~~~~~~~~~~~~~

Coś szybko się widzimy :D
W tym rozdziale niestety brak Neymara, ale w następnym będzie go wiele :)
Rozdział wstawiamy już teraz, bo niestety nie wiem, czy w tym tygodniu czas pozwoli mi cos napisać :/ ale na tą chwile nie warto o tym myśleć, tylko cieszyć się, że miałam czas, chęci i wene na powyższy rozdział :)
Pozdrawiam ❤

piątek, 28 października 2016

ROZDZIAŁ 30


Obudziłam się w bardzo złym humorze. W mojej głowie cały czas miałam scenę wczorajszego incydentu. Dobra racja, z jego perspektywy mogło to niefortunnie wyglądać, ale przecież do niczego nie doszło. My się nawet nie przytulilismy a Neymar wyolbrzymił sprawę. Rozumiem zazdrość, sama jestem o niego bardzo zazdrosna, ale bez przesady. Mój pierwszy odruch to byłaby próba wyjaśnienia tej sytuacji poprzez rozmowę, ale jak widać mamy różne predyspozycje.

***

-Proszę Cie Sofia, nie chce mi się gadać- jednym ruchem zgarnęłam pilot ze stolika i zaczelam przewijać kanały.

-Nikola, on przegiął to prawda, ale chyba warto porozmawiać- dziewczyna zmieniła pozycje na fotelu, przyciągając nogi do brzucha.

-Nie wiem czy warto. Zachował się jak cham i to jemu powinno być wstyd a nie mi- byłam bardzo uparta przy swoim zdaniu. Ja nie miałam zamiaru go przepraszać za cos, czego nie zrobiłam.

-A skąd wiesz, że nie jest mu przykro, jak nawet nie chcesz z nim porozmawiać?- Sofia wbliła we mnie taki wzrok, jakby znalazła na mnie argument nie do podważenia.

-Umiał pokazać klasę w klubie, to niech pokaże klasę teraz. Jakoś nie widzę go pod moim domem walącego drzwiami i oknami, że musimy porozmawiać- dziewczyna zmarszczyła brwi i pokręciła głową.

-Wyglądasz tak, jakby wcale nie zależało Ci aby właśnie to robił - stwierdziła a ja spojrzałam na nią i nie bardzo wiedziałam co odpowiedzieć. To, że przyzwyczaiłam się do jego głupot wcale nie oznacza, że zaczęłam je akceptować.

-Ciekawe co ty byś zrobiła na moim miejscu? - skrzyżowałam ręce i oparłam się o kanapę.

-Porozmawiałabym- odpowiedziała niemal od razu a ja cicho parschnęłam

-Właśnie widziałam jak paliłaś się do rozmowy, gdy byłaś pokłócona z Luisem- powiedziałam i spotkałam się ze zrezygnowanym wzrokiem Sofii.

-Nie wiesz, o co chodziło- spuściła wzrok i zaczęła bawić się sznureczkami od swojej bluzy.

-Przepraszam- zrobiło mi się wstyd, że mowie to co mi ślina na język przyniesie.

-Nic się nie stało. Tylko, że Luis zrobił cos gorszego od Neymara. Na twoim miejscu cieszyłabym się, że mój chłopak tak się o mnie stara- wzruszyła ramionami i lekko się uśmiechnęła.

-Tez lubię gdy się o mnie stara, ale nie w taki sposób. On rozerwał mi sukienkę, żeby znaleźć malinke, której nie ma- zarzuciłam a Sofia lekko się zaśmiała -to tylko brzmi śmiesznie, uwierz - wzięłam poduszkę i przycisnęłam ją do siebie.

-Kupi Ci nową- wzruszyła ramionami z uśmiechem.

-Bądź poważna- poprosiłam a Sofia od razu odchrząknęła i zrobiła poważny wyraz twarzy

-Zrobił źle, jesteś zła i nie dziwie Ci się, ale gdy poprosi o rozmowę po prostu go wysłuchaj- jej rada była przecież taka prosta a ja i tak miałam w tej chwili problem z oswojeniem myśli, że będę z nim o tym rozmawiać. Jestem na niego zła i nie wiem, co będzie musiał zrobić, aby moja złość przeszła.

-Jasne, ze tak zrobię- uśmiechnęłam się a Sofia rzuciła we mnie poduszką. Odrzuciłam jej ją i zaczełyśmy oglądać jakiś serial.

***

Gdy Sofia wyszła, by odebrać dzieci z przedszkola, z łóżka wyciągnął mnie dopiero dzwonek do drzwi. Powolnie do nich podeszłam i jeszcze zanim je otworzyłam głośno westchnelam.

-Marc?- zapytałam jak głupia, bo kompletnie się jego nie spodziewałam.

-Tak, ja- uśmiechnął się lekko a ja odeszłam od drzwi i zasygnalizowałam, aby wszedł do środka.
-Kawy, herbaty?- zapytałam a Hiszpan pokrecił głową.

-Właściwie przyszedłem się zapytać, czy nie zostawiłem kiedyś u Ciebie moich zapasowych kluczy od domu. Cholera zostawiłem swoje w szatni a nie mogę się tam teraz dostać przez te tłumy pod stadionem- westchnął zrezygnowany a ja od razu powędrowałam do szafki, gdzie znajdowały się wszystkie klucze. Zaczęłam wzrokiem śledzić każdy z nich, aż w końcu natrafilam na właściwy.

-Wygląda na to, że zostawiłeś- uśmiechnęłam się i rzuciłam mu je, a on zwinnie je złapał.

-Dziękuje, ratujesz mi życie- ukazał rząd swoich śnieżnobiałych zębów a ja oparłam się o próg i pokiwałam głową.

-A jak się czujesz?- zapytał nagle a ja spojrzałam na niego robiąc dziwną minę -słyszałem, że w klubie wczoraj mieliście spine z Neymarem- otworzyłam lekko usta, aby potwierdzić prawdziwość jego słow, ale w ostatnim momencie z powrotem je zamknęłam.

-Skąd wiesz?- zapytałam a Marc podrapał się po karku.

-Wiesz, przyszedłem później do klubu i Neymar był... Jak by to delikatnie powiedzieć...trochę wstawiony- zmarszczyłam brwi i miałam udusić Neymara własnymi rękoma ,,nie jestem idiota, żeby pić dzień przed meczem". No rzeczywiście nie jest.

-Munir miał go kontrolować- westchnęłam i oparłam się plecami o zimną ścianę.

-Neymar cały czas znikał i trudno było go mieć na oku. Był zdenerwowany. Zawiozłem go siłą do domu, ale czy on tam został, to juz nie mam pojęcia- Bartra oparł się o ścianę naprzeciwko mnie.

-Dziekuje- tylko tyle byłam w tym momencie powiedzieć. Nic innego nie przychodziło mi do głowy oprócz tego, ze się mocno zawiodłam na Neyu, ale tego Marc nie musi już wiedzieć.

-Cała przyjemność po mojej stronie. Tylko muszę Ci cos powiedzieć - spojrzałam niepewnie na jego skupioną twarz

-Co takiego?- zapytałam bawiąc się sznureczkami od moich dresów.

-Neymar mówił mi w taksówce wiele rzeczy o tobie i ...- zaczął a ja spojrzałam na niego zaciekawiona. Zacisnął usta w wąską linie.

-I...?- przeciągnęłam a Marc lekko się uśmiechnął

-Choć trudno mi to przechodzi przez gardło, chce Ci powiedzieć, że on Cie naprawdę kocha- Bartra nie odrywał odemnie wzroku, którym się lekko speszyłam

-Był pijany- powiedziałam od razu, a Marc pokręcił przecząco głową.

-Jeśli to prawda, że słowa pijanych to myśli trzeźwych, trzymaj się go. To dobry chłopak - pokiwałam głową i sama w sumie nie wiedziałam co o tym myśleć. Jak widać każdemu zależy, żebyśmy się pogodzili, tylko nie Neymarowi.

-Dziękuje za wszystko- podeszłam do niego i bardzo niepewnie się do niego wtuliłam. Marc również objął mnie bardzo delikatnie.

-Nie ma za co- pomasował mnie po plecach i się odemnie odsunął -będę już leciał, ale widzimy się na meczu?- zapytał a ja pokiwałam głową

-Do zobaczenia Marc- uśmiechnęłam się a Marc odwzajemnił mój gest i zniknął za drzwiami.

***

Zapełnione trybuny, doping kibiców od pierwszego gwizdka, wielkie emocje, czyli to wszystko, co zawsze towarzyszy na Camp Nou.
Tak było i tym razem.
Początek meczu to wysoki pressing drużyny z Manchesteru. Euforia na stadionie rozpoczęła się wraz z 17. minutą, kiedy to lukę po błędzie Fernardinho wykorzystał Lio Messi. Położył byłego bramkarza Barcelony i strzelił do pustej bramki. Końcówka pierwszej połowy to popis Ter Stegena, który fenomenalnie ratował nas przed remisem. Do szatni schodziły z dorobkiem jednej bramki.
Po gwizdku gra Manchesteru znacznie osłabła, czego skutkiem była czerwona kartka dla Claudio Bravo. Nikt się chyba tego nie spodziewał a mnie aż coś wtedy zakuło w sercu. Po tym incydencie wystarczyło kilka minut, aby Messi miał już na swoim koncie trzy bramki. Braki podstawowego bramkarza Manchesteru były nadto widoczne. W końcówce został podyktowany rzut karny, do którego podszedł Neymar. Modliłam się, aby przed strzałem na mnie nie spojrzał. Niestety nasze spojrzenia się spotkały i Neymar trwał w tym parenaście sekund. Serce biło mi jak oszalałe a gdy bramkarz obronił strzał Neymara myślałam, że na chwile się zatrzymało. Miałam wyrzuty sumienia, że to przeze mnie. Na całe szczescie po wręcz doskonałym dryblingu strzelił bramkę na 4:0. Radość na stadionie była nie do opisania. Te emocje w piłce nożnej uwielbiam najbardziej.

***

Stałam obok ścianki, gdzie dziennikarze przeprowadzali wywiady z dyktafonem, bo jeszcze dzisiaj musiałam napisać artykuł o meczu i go wstawić. Byłam szczerze mówiąc wykończona i nie uśmiechało mi się jeszcze zostawać. Oparłam się o barierkę i trzymałam dyktofon przy Denisie Suarezie do momentu, gdy ktoś z tyłu nie pociągnął mnie za rękę w taki sposób, że zderzyłam się z klatką piersiową tej osoby. Uniosłam głowę i zobaczyłam Neymara, który nic nie mówił tylko mi się przyglądał. Odsunęłam się do niego i lekko się skrzywiłam.

-Coś nie tak?- zapytałam i skrzyżowałam ręce a Neymar podszedł i złapał mnie za ramiona

-Chce porozmawiać- odpowiedział cicho i rozejrzał się, czy nikt tego przypadkiem nie usłyszał

-Tak? A o czym?- udawałam głupią. Byłam na niego bardzo zła za ten alkohol. On chyba nie myśli racjonalnie czasami.

-Nikola nie drażnij się ze mną proszę, nie mam na to nastroju- powiedział poważnie, ale ja tylko na to parsknęłam śmiechem.

-Ja nie mam nastroju na rozmowę z tobą- odpyskowałam i odkręciłam się z powrotem przodem do barierki. Neymar podszedł i ustał obok mnie.

-Jak nie porozmawiamy, to będę tu stał i psuł Ci nagranie na dyktafonie jakimiś głupimi historyjkami- powiedział ze skrzyżowanymi rękami i patrzył na mnie pewny siebie

-Dobra, idź do gabinetu- wyciagnęłam w jego stronę dłoń z kluczykami a on od razu je wziął i odszedł. Odczułam wtedy ogromną ulgę.

***

Parę minut później kierowałam się juz do gabinetu. Chciałam mieć już to za sobą i zrobić tak jak poradziła mi Sofia- wysłuchać go. Otworzyłam drzwi i Neymar od razu podniósł się z krzesła. Bez słowa podeszłam do biurka, położyłam na nim dyktafon i włączyłam laptopa. Odwróciłam się przodem do Neymara, który od razu do mnie podszedł.

-Przepraszam- chciał złapać mnie za dłoń, ale od razu ją zabrałam i skrzyżowałam ręce.

-Hmm, no dobrze. A za co ?- zapytałam i patrzyłam na niego ze zmarszczonym czołem.

-Za wczoraj. Za tą scenę, którą Ci urządziłem. Sofia powiedziała mi jak było naprawdę i jest mi wstyd- przyznał i podrapał się po karku.

- Nie będę z kimś kto mi nie ufa- chciałam na samym juz poczatku naprostowac. Związek opiera się na zaufania a skoro go nie ma, to ten związek nie ma sensu.

-Ufam Ci, tylko po prostu powiedziałem parę słów za dużo pod wpływem emocji- pokiwałam głową jakby ze zrozumieniem, ale tak naprawdę nie potrafiłam tego pojąć.

-Piłeś też pod wpływem emocji?- oparłam się o biurko a Neymar bardzo się speszył. Chyba nie spodziewał się, że się o tym dowiem

-Nikola ja wiem doskonale, jakie to było głupie i nieodpowiedzialne. Wtedy tak o tym nie myślałem. Dopiero dzisiaj na trzeźwo doszło do mnie, co ja odjebałem. Nie chciałem rozedrzeć Ci sukienki, nie chciałem Cie popchnąć i nie chciałem zepsuć tego co budowaliśmy przez ten cały czas- patrzył mi się bezpośrednio w oczy, które po jego wyznaniu zamknęłam.

-Zawiodłeś mnie- powiedziałam a Neymar złapał mnie za ramiona.

-Wiem, chce to naprawić. Powiedz co mogę zrobić- jeszcze dłuższa chwila wpatrywania się w jego błagalne oczy a byłabym w stanie rzucić się na niego i wszystko mu wybaczyć. Na szczęście w odpowiednim momencie spuściłam wzrok.

-Nie wiem, co mógłbyś zrobić, żebym nie była zła- odpowiedziałam zgodnie z prawdą a Neymar przez chwilę nic nie mowil.

-To chyba nie jest zerwanie?- zapytał łamiącym się głosem a ja nie reagowałam. Chyba sama nie wiedziałam, do czego zmierza ta rozmowa.

-Przepraszam, ale muszę napisac artykuł- powiedziałam ignorując jego pytanie.

-Znasz mnie. Wiesz, że będę walczył o wybaczenie?- zapytał jeszcze a ja pokiwałam głową. Brazylijczyk zabrał swoją bluzę z krzesła i najzwyczajniej w świecie wyszedł, w progu rzucając mi jeszcze pełne żalu spojrzenie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam, witam :D
Krótszy rozdział= szybszy rozdział :)
Tym razem postawiłam na to drugie :)
Co myślicie o tym wszystkim? Czy Neymar da rade wywalczyć przebaczenie Nikoli?
Pozdrawiam serdeczie i życzę miłego weekendu ❤

niedziela, 23 października 2016

ROZDZIAŁ 29


Dzisiejszego dnia moja praca przeniosła się do domu, o czym zostałam poinformowana we wczorajszym sms'sie od szefa. Denis dzwonił do mnie i powiedział, że zarząd nie zgodził się na naszą współpracę, ale zapewnił, że zatroszczy się o to, żeby Fabian ponownie nie wylądował ze mną w jednym gabinecie. Tego chłopaka powinnam całować po rekach po prostu.

Była godzina 8 rano, a ja juz siedziałam w łóżku z laptopem na kolanach i pisałam artykuł o meczu Barcelony z Manchesterem City, który ma odbyć się następnego dnia. Byłam w to tak wchłonięta, że nie zauważyłam, że Neymar juz od dłuższego czasu mi się przygląda.

-Uwielbiam budzić się z widokiem mojej pracującej kobiety- przeciągnął się i z uśmiechem usiadł obok mnie. Objął mnie ręką i położył podbródek na moim ramieniu, aby mieć w zasięgu wzroku moje poczynania w pracy.

-Manchester city to drużyna, która potrafi zaskoczyć - przeczytał i spojrzał na mnie unosząc jedna brew

-Nie wolno lekceważyć przeciwnika -wbiłam mu palec w klatkę piersiową, na co on słodko się uśmiechnął.

-Nie lekceważe kochanie, tylko jestem ciekawy, kiedy napiszesz, że w Barcelonie gra najlepszy, najprzystojniejszy, najukochańszy chłopak na świecie- wydął wargi a ja się zaśmiałam

-Nie będę ryzykować jeszcze większym przypływem fali twoich wielbicielek- zironizowałam na co Neymar dał mi buziaka w policzek i oparł głowę na moim ramieniu.

-Przecież każdy po tym wywiadzie wie, że jestem tylko twój - od tamtej pory rzeczywiście pojawiło się setki artykułów w internecie, gazetach, gdzie okrzyknięto mnie "nową dziewczyną Neymara". Na ulicy zaczęły zatrzymywać mnie jakieś dziewczyny z pytaniami o nasz związek. Czasami odpowiadałam, czasami po prostu to ignorowalam, co było bardzo chamskie, ale te pytania także były irytujace.

-Po tym wywiadzie też na ulicy zaczepiają mnie twoje fanki i pytają o nasze prywatne życie. Wiesz jakie pytanie było najlepsze?- zapytałam a Neymar spojrzał na mnie niezwykle ciekawy. Szkoda, że mnie tak nie słucha, gdy trzeba na przykład pozmywać naczynia.

-No jakie?- uniósł brew i wolną rękę przerzucił przez moją talie.

-Uwaga cytuje: ,,czy piłkarz jest lepszy w łóżku od przeciętnego faceta?"- spojrzałam na Neymara, który był bardzo rozbawiony zaistniałą wczorajszego dnia sytuacją, ale próbował nie wybuchnąć śmiechem.

-Ekhem, i co odpowiedziała moja księżniczka?- zapytał uroczo i tak słodko się do mnie wtulił oczekując na moją odpowiedź.

-Szczerze to powiedziałam, że to nie jej sprawa- wzruszyłam ramionami a Neymar wytrzeszczyl lekko oczy

-Żartujesz sobie? Moja cicha Nikolcia tak brzydko się odezwała?- położył dłoń na swój policzek i otworzył buzie udając zaskoczonego

-Ale z Ciebie jest jednak kretyn- wywróciłam oczami a Neymar zaśmiał się, zabrał laptopa z moich kolan, odłożył go na bok, po czym usiadł mi zwinnie na brzuchu.

-Coś ty powiedziała?- zapytał zadowolony z siebie a ja próbowałam się z pod niego wyswobodzić.

-Że jesteś kretynem- powtórzyłam a Brazylijczyk błyskawicznie pochylił się i wpił w moje usta. Na początku nie oddawałam pocałunku, żeby go lekko zdenerwować, ale po tym już trzymałam dłońmi jego twarz zatracając się w jego wargach. Nieoczekiwanie jednak Neymar przerwał pocałunek a ja spojrzalam na niego marszcząc czoło

-Powtórz jeszcze raz jak mnie nazwałaś- wydawałoby się, że powiedział to w pełni stanowczo, gdyby nie ten jego uśmiech i nieumiejętność utrzymania powagi.

-Powiedziałam tylko, że Cie bardzo, bardzo kocham- wydełam wargi a Neymar przewrócił oczami. Przyciągnęłam go za kark do siebie i lekko musnęłam jego dolną wargę a po skończonym pocałunku piłkarz ponownie się obok mnie położył.

-Pomyślałem, że moglibyśmy gdzieś razem dzisiaj wyjść...- zaczął i dłonią masował mój brzuch sprytnie podwijajac moją koszulkę do góry - z Suarezem i Sofią. Wiesz taka podwójna randka- rysował na moim brzuchu palcem jakieś wzroki, co lekko mnie łaskotało.

-Lepiej między nimi?- zapytalam a Neymar spojrzał na mnie i lekko się skrzywil na co ja pokiwałam ze zrozumieniem głową. Oni byli do siebie bardzo dopasowani, mieli takie same cechy charakteru, lubili te same rzeczy, ale jakiś czynnik sprawiał, że nie potrafili się pogodzić.

-To co ty na to?- zapytał a ja pokiwałam głową na zgodę. To była tez okazja dla mnie na wyluzowanie się i odcięcie od tych wszystkich nieoczekiwanych sytuacji.

-Pojade do Sofii i zaangażuje to spotkanie. Gdzie się widzimy?- zapytałam a Neymar na chwilke się zamyślił

-Spotkajmy się w klubie- odpowiedział a ja spojrzalam na niego jak na idiote.

-Jutro wieczorem gracie mecz, tak przypominam- skrzyżowałam ręce a Neymar dał mi szybkiego całusa w czoło

-Nie jestem idiotą, żeby pić przed meczem. Teraz muszę spadać, bo trening, ale widzimy się wieczorem. Zadzwonie- musnął moje usta, po czym wstał i wyszedł. Uwielbiałam, gdy był taki zakręcony i wychodził tak szybko, że nie byłam w stanie nawet się z nim pożegnać.

***

-Nie wiem, czy to jest dobry pomysł. Wyglądam okropnie i ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę to impreza- Sofia wyglądała tak niemrawo okryta tym kocem i z kubkiem kakao w ręku, że aż mi się zrobiło przykro. Tak właśnie wygladałam przez moje studia, tylko że ja jeszcze byłam obarczona zadaniami.

-Nie przesadzaj. Ubierzesz się, uczeszesz, umalujesz i będziesz wyglądała świetnie. Musisz się trochę zabawić. Zaufaj mi, że to Ci dobrze zrobi -złapałam ją za ramię i patrzyłam się na nią wyczekująco. Ona natomiast bardzo się zamyśliła.

-Oj zgoda. Daj mi dwie godziny- odłożyła kubek na stolik i zniknęła za drzwiami jednego z pomieszczeń. Wydaje mi się, że to garderoba. Zupełnie nie rozumiałam fenomenu szykowania się parę godzin. Mi wystarczyła niespełna godzina, aby doprowadzić się do ładu. Może dlatego Neymar ze mną jest, bo nigdy nie musi na mnie czekać.

***

-To może był dobry pomysł. Nareszcie wyszłam z domu, trochę oderwe się od tego wszystkiego- to aż dziwne, jak zmienić podgląd na sytuacje może makijaż, sukienka i obcasy. Siedziałyśmy w taksówce, byłyśmy w drodze do klubu i Sofia była w naprawdę dobrym humorze.

-Tego wszystkiego to znaczy od problemów z Luisem?- zapytałam nie będąc pewna, czy moge o to pytać. To że się miedzy nimi psuło, wiedział prawie każdy, ale nikt nie wiedział, co takiego się stało.

-Mamy ciche dni- wzruszyła ramionami i odwróciła się w stronę okna.

-I żadne z Was nie próbuje się pogodzić?- zdziwiło mnie to, że tak łatwo przychodziło mi wtedy zadawanie pytań.

-Nikola posłuchaj mnie- odkręciła się w moją stronę a ja pokiwałam głową -to jest trochę jak gra. Gdy przejdziesz jeden poziom automatycznie awansujesz do drugiego. Tylko ten drugi poziom jest znacznie trudniejszy. Każdy kolejny sprawia Ci coraz większą trudność, aż w końcu nadchodzi taki, na którym się wykładasz. Ten obecny poziom jest za trudny zarówno dla mnie jak i dla niego- otworzyłam aż buzie ze zdziwienia. Zaskoczyło mnie to na tyle, że musialam chwilę pomyśleć.

-To ma jakiś sens- przyznałam, ale postanowiłam kontynuować -pamiętaj też, że każda gra wciąga. Gdy za każdym razem starasz się coraz bardziej, poznajesz przeszkody jest łatwiej Ci ten poziom przejść. Nie ma żadnej gry, w której można przewidzieć następny etap i wydaje mi się, że nie warto rezygnować- stwierdziłam a Sofia roześmiała się i pokręciła głową

-Jeju Nikola, czy my właśnie porównujemy życie miłosne z jakąś grą?- zapytała z uśmiechem co udzieliło się także mi. Nie uważałam jednak, żeby było to złe porównanie, bo po mojej wypowiedzi Sofia zaczęła milczeć i nad czymś zastanawiać.

***

Weszłyśmy do klubu bez kolejki, bo oczywiście sławni znajomi i rozgłos jaki mamy jednak w czymś sie przydaje. Pociągnęłam Sofie za rękę i usiadłyśmy przy ladzie.

-Poprosze dwa kieliszki wódki- podniosłam rękę i krzyknełam do barmana, który od razu się odwrócił. Jego wzrok przez chwile obcenił moja osobę od gory do dołu i chłopak szeroko się uśmiechnął.

-Chyba komuś wpadłaś w oko- zauważyła Sofia i puściła mi oczko. Podniosłam wzrok na barmana, który nalewajac nam wódkę co chwila na mnie spoglądał.

-Przestań, nieprawda. Zresztą ja mam Neymara- dziewczyna spojrzała na mnie spod oka i się zasmiala.

-A widzisz go tu ? Przyszłyśmy się zabawić, wiec już nie bądź taka drobiazgowa- machnela ręką a ja spojrzałam na nią niezrozumiale. Nie uważałam wcale, żeby mój związek z Neymarem był jakimś drobiazgiem. Bardzo poważnie go traktowalam. Postanowiłam jednak nic na to nie odpowiadać. Rozumiem, że kłótnia w związku potrafi dużo zmienić. Może gdyby z Luisem układało jej się świetnie, nie powiedziała by czegoś takiego.

-Proszę bardzo drogie panie- barman położył kieliszki na ladzie a Sofia podziękowała i od razu jednego opróżniła.

-Mogę prosić?- zapytał jakiś chłopak i wyciągnął rękę w stronę Sofii a ta bez wahania ją złapała i poruszyła zabawnie brwiami w moją stronę.

-Bardzo pocieszna koleżanka- zauważył barman i oparł się o lade naprzeciwko mnie.

-Tak, to prawda- przyznałam i wyjęłam telefon z torebki.

-Jestem Lucas- wyciągnął dłoń w moją stronę a ja dopiero po dłuższej chwili ją uścisnęłam

-Nikola- przedstawiłam się i nie zwracając zbytniej uwagi na tego chłopaka wybrałam numer do Neymara.

-Jak się bawisz?- zapytał jeszcze, ale ja jedynie pokazałam na telefon a on pokiwał głową i odszedł obsłużyć innych klientów.

-Słucham?- usłyszałam po drugiej stronie słuchawki

-Gdzie wy Ney jesteście?- zapytałam i zaczęłam rozglądać się za Sofią, która tańczyła z nieznanym mężczyzną w tłumie.

-Przepraszam kochanie, trochę się przedłużyło. Trening się przedłużył a potem spotkanie a wiesz przecież, ze musiałem się ogarnąć - tak, wiem to doskonale.

-Dobrze, ale jedziecie już?- zapytałam a Neymar od razu mi odpowiedział

-Tak, za chwile bedziemy- potwierdził po czym się rozłączyłam, bo Sofia usiadła obok.

-Kto to?- spytała a ja się chwilę zawahalam.

-Mój wujek. Mówił cos o jakimś zebraniu jutro- skłamałam a Sofia pokiwała głową i chyba mi uwierzyła

-Będziesz to piła?- wskazała na kieliszek i zanim zdążyłam jej cokolwiek odpowiedzieć, pojawił się nowo poznany kolega.

-Spokojnie, następne będą na koszt firmy- uśmiechnął się do Sofii a na mnie przelotnie spojrzał. Zmarszczylam brwi, ale postanowiła nie zwracać na niego uwagi. Nagle ktoś zakrył mi oczy dłońmi. Zdjęłam je, odkręciłam się na krześle i ujrzałam mojego ukochanego z Suarezem. Uśmiechnęłam się i w tym momencie dostałam delikatnego buziaka w usta.

-Cześć dziewczyny. Co za zbieg okoliczności- uśmiechnął się Neymar po czym spojrzał na mnie. Luis zarówno jak i Sofia nie bardzo wiedzieli jak się zachować. Spojrzeli na siebie niepewnie i wymienili miedzy sobą jedynie krótkie "cześć". Neymar szturchnął ręką Luisa, który stał i wpatrywał się żałośnie w Sofie, która opróżniła mój kieliszek. I tak go nie chciałam.

-Może macie ochotę dołączył do nas w loży?- zapytał niepewnie a ja z Sofią wymieniliśmy spojrzenia.

-Jasne, zaraz przyjdziemy- zapewniłam a Neymar podszedł do mnie, złapał mnie za dłonie po czym się nademną nachylił.

-Tylko żeby te zaraz nie trwało w nieskończoność- przygryzł płatek mojego ucha na co cicho się zaśmiałam. Gdy mężczyźni odeszli Sofia mocno mnie szturchnęła.

-Ała, za co?– złapałam się za ramie a dziewczyna spojrzała na mnie złowrogo.

-Powinnaś dostać sto razy mocniej za taką akcje- pogroziła mi palcem  i odwróciła się przodem do lady

-Zrozum, że jakbym powiedziała że Luis tu tez będzie, to byś nie przyszła. Zresztą chcesz się zabawić, a on Ci raczej w tym nie przeszkadza a wręcz przeciwnie, może Ci w tym pomóc- chyba mam jakiś dar przekonywania ludzi, bo Sofia wyraźnie złagodniała. Złapała moją dłoń i spojrzala mi prosto w oczy.

-To nic Nikola nie da. My po prostu powinniśmy spróbować żyć osobno- zaprzeczyłam od razu ruchem głowy.

-A pomyśl tylko, czy ty naprawdę tego chcesz, czy tylko uwazasz, że tak powinnas zrobić. Bo jeżeli to drugie, to mowie Ci od razu, że to nieprawda. Ubzdurałaś to sobie, bo czujesz się skrzywdzona. On czuje się zapewne tak samo. Kochasz go?- spojrzałam na nią a ona jakby zdziwiła się moim pytanie.

-Kocham. Bardzo go kocham- spuściła głowę a ja aż się usmiechnęłam. Problem tkwił tylko w tym, że brakuje miedzy nimi rozmowy.

-W taki razie chodźmy- wstałyśmy i kierowałyśmy sie w stronę loży, dopóki ktoś nie złapał mnie za rękę i tym samym nie zatrzymał. Odwróciłam się i wcale nie zdziwiłam się, kto to.

-Coś nie tak?- zapytałam a chłopak podniósł ręke w której trzymał moją torebkę.

-Jej dziękuje bardzo- odebrałam zgubę a chłopak ponownie tego dnia tak uwodząco się uśmiechnął.

-Proszę bardzo, ale chyba należy mi się jakąś nagroda- podniósł jedną brew a ja patrzyłam na niego zdezorientowana.

-To znaczy?- zapytałam i patrzyłam na niego pewnie dziwnym wzrokiem.

-Jesteś mi winna taniec- złączył usta w cienką linię a ja wzruszyłam ramionami.

-W porządku- chłopak ukazał szereg białych zebow a Sofia głośno się zaśmiała. Podeszła do chłopaka i położyła mu współczująco dłoń na ramieniu.

-Pchasz się młody na głęboką wodę. Jej chłopak ma takie wpływy, że jak mu się nie spodobasz, wykonasz choć jeden pochopny ruch on może Cie wykastrowac, wiec radze Ci uważać- uśmiechnęłam się i przyznałam jej racje potaknięciem głowy.

-Chyba zaryzykuje. Dobra piękne, na tą chwilę jestem w pracy, później podejde- puścił mi oczko a Sofia objęła mnie ramieniem.

-Chyba masz wielbiciela- zaśmiała się a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemie. Nie jestem przyzwyczajona, że faceci mnie adorują.

***

Z podwójnej randki zrobiło się towarzyskie spotkanie. Przyszedł Gerard z Shakirą, Denis Suárez ze swoją dziewczyną, państwo Messi, Munir i Digne. Oczywiście to było spotkanie bez alkoholu, bo jutro chłopcy grają ważny mecz z Manchesterem City. Siedziałam na kolanach Neymara, który cały czas wypytywał o chłopaka, który oddawał mi torebke. Tłumaczenia, że go nie znam i po prostu oddał mi moją własność chyba nie dokońca do niego docierały. Sofia jeszcze podkładała do ognia żartując, że mój wielbiciel mi się przygląda, albo, że odlicza minuty do zakończenia zmiany, żeby ze mną zatańczyć. Żeby mój chłopak nie czuł się zagrożony po prostu usiadłam mu na kolanach, wtuliłam swoją głowę do jego szyi.

-Patrz- szepnął Neymar i razem spojrzeliśmy w stronę tańczącego Luisa z Sofią, którzy w pewnym momencie przestali tańczyć i tylko stali przytuleni.

-Czyli jednak nam się udało- uśmiechnęłam się sama do siebie a Neymar pocałował mnie w czubek głowy.

-Jesteśmy zgraną drużyną- zaśmiał się i mocniej mnie do siebie przytulił.

-Cześć, mogę prosić twoją dziewczynę do tańca?- zapytał Lucas, który dopiero co podszedł. Myslalam, że gdy będę cały czas z Neymarem to po prostu sobie ten taniec odpuści. No ale obiecałam mu go. Spojrzałam na Neymara, który zacisnął pięści i jak najmożliwiej szczelnie objął mnie w pasie.

-Nie chce żebyś z nim szła. Nie zgadzam się- powiedział tak, żebym tylko ja to słyszała

-Obiecałam mu- odpowiedziałam po czym wstałam i odeszłam z Lucasem na środek. Leciała jakąś wolna ballada i czy mi się wydaje, że on specjalnie wybrał taką piosenkę? Przyciągnął mnie jedną ręką za moją talie a drugą złapał za moją dłoń.

-Twój chłopak chyba nie był za tym, żebyś ze mną zatańczyła?- zapytał i lekko się uśmiechnął.

-A który chłopak by za tym był?- chłopak w odpowiedzi na moje pytanie jedynie pokiwal głową

-Czym się zajmujesz?- obkręcił mnie delikatnie, po czym ponownie przyciągnął.

-Jestem dziennikarką. Skończyłam parę miesięcy temu studia dziennikarskie a teraz szkole się tutaj, w Hiszpanii. A ty?- chłopak był lekko zaskoczony moim zajęciem.

-Jestem producentem perfum- uśmiechnął się a ja uniosłam brew do góry aby kontynuował -produkuje perfumy. Wiesz jakie to głupie uczulające zajęcie? Wszystkie zapachy znam chyba na pamięć - uśmiechnęłam się na to, ale tylko dla tego, że pierwszy raz rozmawiam z osobą o takim zajęciu, zwłaszcza mężczyzną.

-A czym ja pachne?- zapytałam a chłopak cicho się zasmial.

-Musiałbym Cie powąchać- wzruszyłam ramionami a chłopak lekko się zdziwił.

-Śmiało- zachęciłam go a on bez wahania pochylił się i powąchał moją szyje. Czułam jego oddech na moim obojczyku. Chłopak trwał tak może niespełna dziesięć sekund, po czym wyprostowal sie zadowolony

-Adidas- stwierdził bez wahania a ja aż zaniemówiłam.

-Chodź- poczułam mocne  pociągnięcie za rękę po czym ktoś ciągnął mnie przez tłum ludzi. Dopiero po chwili byłam w stanie stwierdzić, że to Neymar. Wyprowadził mnie przed wejście klubu, natychmiast popchnął mnie lekko na ściane i oparł obie ręce po dwóch stronach mojej głowy.

-Co ty do cholery robisz?- zapytał bardzo zły a ja popatrzyłam na niego jak na idiote

-Mogę wiedzieć o co Ci chodzi?- gdy zadałam to pytanie Neymar uderzył pięścią o ścianę tak mocno, że aż zamknelam oczy.

-Jak się do siebie nawzajem przystawiacie, to moglibyście zadbać o to, żebym tego kurwa nie widział- krzyczał tak głośno, że zwróciliśmy uwagę jakiejś przechodzącej dziewczyny

-Neymar, uspokój się...- powiedziałam łagodnie, ale to chyba nic nie dało. Brazylijczyk jednym ruchem rozdarł mi sukienkę tuz przy szyi.

-No gdzie ta malinka, pochwal sie- zaczął przyglądać się i szukać na moim ciele jakiś dowodów na mniemaną zdradę. W tym momencie poprostu przegiął. Odepchnęłam go z całej siły.

-Jesteś nienormalny. Skoro tak mi nie ufasz, to czemu ze mną jesteś?- krzyknęłam a Neymar ponownie mnie popchnął na ścianę, ale tym razem trochę mocniej.

-Właśnie chyba powinienem to przemyśleć. Skoro Ci nie wystarczam to muszę się nad tym zastanowić -zaczął gestykulowac rękami a ja pokręciłam głową. Myslalam, że się przesłyszałam.

-Gratuluje, nie musisz się juz zastanawiać -rzuciłam i weszłam do klubu. Usłyszałam za sobą jedynie szydercze "super". Weszłam szybko do loży, gdzie spotkałam się ze wzrokiem wszystkich. Wzięłam torebkę i założyłam ją sobie na ramie

-Co się stało Nikola?- zapytał Munir, który od razu jak mnie zobaczył wstał - kto Ci to zrobił?- złapał za rozdarty kawałek materiału i spojrzał na mnie poważnie.

-Neymar oszalał, to się stało- wyrzucilam z siebie a wszyscy zaczęli się po sobie rozglądać.  Munir złapał mnie za rękę i spojrzał mi się w oczy

-Czy on Ci cos zrobił?- zapytał poważnie a ja od razu zaprzeczyłam ruchem głowy.

-Po prostu oszalał. Nie pytaj go o nic i trzymaj go z dala od alkoholu. Ja ide, nie mam ochoty juz tu siedzieć- pożegnałam się ze wszystkimi i pospiesznie wyszłam z klubu. Złapałam jakąś taksówkę. Miałam szczęście, że akurat przejeżdżała.
Gdy weszłam do domu nie wykonując żadnych czynności rzuciłam się na łóżko i zaczęłam ryczec jak male dziecko.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

No co mogę jeszcze dodać? Tym dłuższym rozdziałem chciałam jakoś Was przeprosić.
Nie mam pojęcia, dlaczego moje przerwy trwają tak długo teraz, ale przez brak czasu podupada mi wena. Mam nadzieje, że rozdział Wam się podoba. Pozdrawiam kochane <3

wtorek, 11 października 2016

ROZDZIAŁ 28


-Widzieliśmy się codziennie, codziennie rozmawialiśmy a ja muszę się o tym dowiadywać przez jakiś cholerny przypadek?- niemalże już krzyczałam na Denisa, który tylko siedział z głową opartą na dłoniach. Gdy skończyłam zadawać mu już kolejne tego dnia pytanie, zmienił pozycje na stojącą i gwałtownie do mnie podszedł

-A co ja miałem Ci powiedzieć? Hej Nikola, to moje ostatnie dni tutaj, ale chce, żebyś zachowywała się tak jakbyś o tym nie wiedziała? - w jego głosie odczułam lekką skruchę ale i pewną pewność siebie

-Tak! Tak właśnie powinieneś powiedzieć- skrzyżowałam ręce i odwróciłam się w stronę okna. Czułam ogromną urazę.

-Nikola, nie chciałem, żeby to wyglądało tak, że myślimy, czy się jeszcze kiedyś spotkamy, czy będziemy mieli okazje porozmawiać. Chciałem, żeby te ostatnie dni były takie, jak do tej pory - zamknęłam oczy i walczyłam sama ze sobą, żeby się nie popłakać. To, że wyjeżdża, chyba dokońca jeszcze do mnie nie docierało.

-I co teraz będzie?- zapytałam, gdy odkręciłam się przodem do niego i spojrzałam oczami pełnymi smutku.

-Będzie tak jak do tej pory- Denis wzruszył ramionami i lekko się uśmiechnął.

-Jesteś w stanie mi to zagwarantować?- zapytałam przyglądając się na jego skoncentrowaną twarz. Wyglądało to tak, jakby bardzo uważał na każde swoje wypowiedziane słowo.

-A czy wyglądam, jakby mi na tym nie zależało? Będę robił wszystko, żeby Ci to zagwarantować -złapał moje ramiona i lekko mną potrząsnął.

-Dlaczego on to zrobił?- zapytałam i mocno wtuliłam się w klatkę piersiową Denisa.

-Znasz go przecież. Wiesz, że on nie pozwoli na taką sytuacje jak wtedy na korytarzu- wytłumaczył się blondyn i gładził dłonią po moich plecach

-Nie sadze, że chodzi tylko o to- wydawało mi się to trochę nie logiczne, że Fabian tym jednym incydentem na korytarzu zdołał przekonać prezesa, że Denis nie powinien ze mną współpracować.

-Miał tez przykrywkę tym, że dałem Ci przeprowadzić wywiad- odsunęłam się od Denisa, aby spojrzeć na jego twarz

-Jesteś kretynem, do dziś nie wiem, dlaczego dałam się w to wkręcić- poklepałam lekko dłonią jego policzek a on się szeroko uśmiechnął.

-Najważniejsze jest to, że wzbudził kontrowersje i niedługo będą się bic o Ciebie firmy, żebyś przeprowadziła dla nich wywiad- dostałam po tym całusa w czoło, po czym Denis ominął mnie i podniósł karton swoich rzeczy.

-Będzie tu smutno bez Ciebie- zasmuciłam się myślą, że nie będę juz dzielić z nim tego gabinetu

-Domyślam sie- uśmiechnął się lekko, po czym odłożył z powrotem karton i mocno mnie przytulił. Wtedy moje oczy zaczęły się niemiłosiernie pocić. Moimi łzami i tuszem poplamiłam błękitną koszulkę Denisa, ale tak samo jak i on nie przejmowaliśmy się tym.

-Nikola, ja będę tu przyjeżdżał co jakiś czas, będę dzwonił, pisał. Nie będziesz miała czasu o mnie zapomnieć - wytarł moje łzy, a ja uśmiechnęłam się pocieszająco. Wiedziałam, że skoro tak powiedział, to dotrzyma słowa.

-Dobrze- pokiwałam głową a Denis złapał moją dłoń a drugą objął karton

-Odprowadzisz mnie do samochodu?- zapytał robiąc minę słodkiego szczeniaczka. Jedynie pokiwałam na to głową.

***

-Będziesz tęskniła?- zapytał lekko się usmiechając

-Jeszcze się głupio pytasz- skarciłam go a on się zaśmiał i pocałował mnie w policzek

-Do zobaczenia mała- pomachał do mnie jeszcze zanim wszedł do samochodu. Odwzajemiłam gest i nie ukrywam, że już od chwili kiedy odjechał, czekałam na jego telefon. Stałam tam i wpatrywałam się w zakręt za którym znikł jego samochód do momentu, gdy ktoś nie dotknął mojego ramienia.

-Hej- przywitał się Marc a ja jak najbardziej potrafiłam wysiliłam się na uśmiech.

-Cześć. Co tu robisz? - zadałam głupie pytanie, ale dopiero po jego zadania zorientowałam się jakie było głupie.

-Właściwie to przyszedłem do Ciebie- przyznał drapiąc się dość nerwowo po głowie

-Do mnie?- zapytałam dla upewnienia się a Marc potwierdził prawdziwość swoich słow przytaknięciem głowy -coś się stało?

-Nie. Chciałem zaprosić Cie na jakąś kawę, obiad, cokolwiek- zmarszczyłam brwi, bo widziałam, że coś kręci.

-Jasne, możemy iść nawet teraz. Nie mam nic do roboty- poinformowałam go patrząc mu w oczu, w których widać było cos podejrzanego.

-Wolałbym się spotkać wieczorem- zachowywał się tak dziwnie, że zaczęłam się w pewnym momencie niepokoić, ale wiedziałam, ze chce się spotkać, aby mi się wygadać, więc nic nie mowilam.

-Byłam umowiona z Neymarem, ale powiem mu, że spotkamy się później. Gdzie się widzimy?- zapytałam patrząc na zegarek a Marc jakby się zamyslił.

-Może u mnie?- wzruszył ramionami i trochę intensywniej na mnie spojrzał.

-Jasne, będę o dwudziestej- uśmiechnęłam się szczerze, co udzieliło się choć na krótką chwilę Marcowi

-To do zobaczenia- pożegnał się i odbiegł. Byłam bardzo ciekawa o co mu właściwie chodzi i o czym chce ze mną porozmawiać.

***

--Marc, proszę Cie. Jestem tu juz dwadzieścia minut a ty zapytałeś mnie tylko czy chce coś do picia. Chciałam dać Ci czas aż sam mi to powiesz, ale ja juz nie mogę- może i zachowałam się egoistyczne, ale te napięcie naprawde było nie do zniesienia.

-Ja wyjeżdżam- gdy to powiedział po prostu zaniemówiłam. Starałam się znaleźć w głowie choć trochę ładu, który pozwoliłby mi na logiczną odpowiedź -proszę powiedz cos

-Nie wiem co mam powiedzieć - przyznałam i przypartrywałam się mu -dlaczego?

-Mam być szczery?- zapytał patrząc na mnie wyczekująco

-Chcesz przyjąć ofertę od Borussii Dortmund?- zdawałam się zignorować jego pytanie, ale ja ciągle o nim pamiętałam, tylko moje wydało mi się istotniejsze.

-To też- odpowiedział i chciał cos dodać, ale mu szybko przerwałam.

-W takim razie bądź szczery- nakazałama on spoważniał wraz z moimi słowami.

-Nie potrafię. Nie potrafię ze spokojem patrzeć, jak jesteś szczęśliwa z Neymarem. To nie jest zazdrość, nie zrozum mnie źle, ale to dla mnie za wcześnie. Nie potrafię o Tobie zapomnieć. Nie potrafię przestać Cie kochać- byłam zaskoczona. Nie chciałam przyswoić sobie faktu, że przeze mnie Marc rezygnuje z gry w Barcelonie przez miłość do mnie i zawod jaki go spotkał z mojej strony. Było mi wstyd. Na tyle wstyd, że moje oczy błyskawicznie się zaszkliły a moje serce dostało chyba w tym momencie pięcioma pociskami.

-Ja...- zaczęłam, ale nie byłam w stanie w żaden sposób się wytłumaczyć. W sumie, to nawet nie miałabym argumentów swojej obrony. Zawiniłam i właśnie dostaje za to kare.

-Zawróciłaś mi w głowie do takiego stopnia, że nie potrafię siedzieć przy Tobie i nie móc Cie pocałować- Marc przysunął się do mnie i pogładził dłonią mój policzek.

-Marc...- zaczęłam, ale te pieprzone wyrzuty sumienia nie pozwoliły mi kontynuować.

-Cii- Bartra przejechał kciukiem po mojej wardze, co nieraz na nią patrząc -daj mi to zrobić ostatni raz, prosze- wyszeptał a ja nie reagowałam, co piłkarz odebrał jako sygnał. Musnął delikatnie moją dolną wargę a ja nie potarfiłam się sprzeciwić. Byłam jak zahinotyzowana i coś nie pozwalało mi się ruszyć. Gdy Marc zakończył pocałunek, złożył całusa na mojej szyi

-Nie powinnam- pierwszy raz powiedziałam cos konkretnego, co naprawdę miałam na myśli

-Wiem. Ale ja po prostu musiałem poczuć smak twoich ust jeszcze jeden, ostatni raz. Przepraszam- pogładził moje ramie a ja zaprzeczyłam kręceniem głowy

-Nie, to ja przepraszam- powiedziałam, po czym wstałam i założyłam torbę na ramie -Do zobaczenia

-Do zobaczenia- odpowiedział Marc, po czym wyszłam z jego domu, który pewnie po wyjeździe wystawi na sprzedaż. Wyszłam pełna różnych uczuć i emocji, których nie potrafilam się pozbyć. Pojechałam od razu do domu, przejeżdżając raz czy dwa na czerwonym świetle a coś takiego jak znaki drogowe nie miały wtedy dla mnie znaczenia.

Wykończona nadmiarem dzisiejszych wydarzeń stałam przed wejściem i szukałam w mojej torebce kluczy. Myślałam, że się zabije, kiedy okazało się, że ich nie mam a stadion, w którym najprawdopodobniej je zostawiłam jest juz zamknięty. Oparłam się o klamkę, która pod moim ciężarem spadła w dół i moje drzwi się otworzyły ukazując mi wnętrze mojego mieszkania. Zaczełam myśleć, czy aby na pewno wychodząc je zamknęłam i czy gdy wejde nie będzie na mnie czekał jakiś seryjny zabójca z nożem. Jednak pamiętam, jak jeszcze się wracałam do domu po identyfikator i na stówe je zamykałam.

-Nikola?- gdy usłyszałam znany głos od razu się uspokoiłam

-Jestem!- krzyknęłam i powiesiłam bluzę na wieszaku. Po chwili na korytarzu pojawił się także Neymar.

-Cześć myszko- uśmiechnął się słodko, po czym podszedł do mnie i objął mnie w talii.

-Hej. Jak się tu dostałeś, prawie dostałam zawału- poskarżyłam się i spojrzałam się na jego jak na włamywacza

-Przecież dałaś mi zapasowe klucze, jak przywoziłem Ci kwiaty- wtedy przypominało mi się, gdzie właściwie podziały się moje zapasowe klucze i uswiadomiłam sobie jaka jestem roztargniona.

-Prawda- przyznałam łapiąc się za głowę a mój ukochany tylko się zaśmiał.

-To co takiego się stało, że musiałem odwołać rezerwację w restauracji?- gdy o to zapytał mój umysł zaczął nakładać mi kombinacje różnych kłamstw. Nie chciałam go jednak okłamywać

-Spotkałam się z Marcem- odpowiedziałam po chwili a Neymar spojrzał się na mnie poważnie.

-Chyba mnie nie zdradzasz?- zapytał z uśmiechem a ja przełknęłam ślinę

-Marc przyjmie ofertę od Borussi- palnęłam bez namysłu a Neymar złapał mnie za ramiona.

-Wiem. Rozmawiałem z nim. Miałem Ci nic nie mówić, chciał Ci to powiedzieć sam- przygryzłam od środka wargę i właściwie jak zawsze dowiaduje się o wszystkim ostatnia.

-Denis dostał nakaz przeniesienia za ten wywiad- jak widać powiedziałam cos, co zdziwiło Neymara, bo mocno spoważniał.

-Tym mnie zaskoczyłaś- przyznał a ja pokiwałam głową

-Ty też gdzieś wyjezdzasz?- zapytałam a Brazylijczyk spojrzał na mnie jakby nie rozumiejąc.

-Słucham?

-Czy ty też mnie zostawiasz?- zapytałam a Neymar szeroko się uśmiechnął.

-Zostanę tu tak długo, jak długo będziemy w sobie zakochani- zaśmiałam się a Brazylijczyk podniósł brew -z czego się smiejesz?

-Jesteś pewien, że chcesz tu zostać na zawsze?- po moim pytaniu Neymar słodko sie uśmiechnął i wpił sie w moje usta. Po pocałunku Brazylijczyk złączył nasze czoła i patrzyliśmy sobie w oczy

-Gdy jestem z tobą czas się zatrzymuje, wiec wydaje mi się, że nie będzie to trudne- w moim sercu od razu zrobiło się cieplej. Musnęłam jego wargi parokrotnie, po czym mocno się do niego wtuliłam.

-Tak bardzo Cie kocham- wyszeptałam, na co Neymar dał mi buziaka w czoło i mocniej mnie do siebie przyciągnął.

~~~~~~~~~~~~~~

Witam Was kochane i niestety muszę stwierdzić, że brak wolnego czasu jest teraz u mnie na porządku dziennym. Na cale szczęście liga u mnie się kończy, zostały dwa sparingi i weekendy mam wolne, no przynajmniej w większym stopniu i mam nadzieje, że rozdziały będą się pojawiać juz regularnie co tydzień w sobotę :D
Pozdrawiam serdecznie ! <3