Krążyłam miedzy działami w sklepie i robiłam zakupy na cały tydzień. Zawsze kupuje produkty na dłuższy okres, aby później się nie przejmować, że nie mam czasu na zakupy i nie mam co jeść. Właśnie pakowałam sobie jakieś owoce na koktajle, gdy ktoś mnie nie zaczepił
-Hejka- odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętą Jessicę, która ma praktyki na stadionie. Nigdy nie zrozumiem idei zatrudniania ludzi na praktyki tylko po to, aby ta osoba roznosiła kawę.
-Hej- uśmiechnęłam się i przywitałyśmy się buziakiem w policzek
-Jak tam? Dawno Cie w pracy nie widziałam, cały czas się mijamy- patrzyła na mnie tak, jakby nie widziała mnie wieki i chciała się jak najwięcej dowiedzieć.
-W porzadku- usmiechnęłam się blado, bo wcale nie było u mnie w porządku.
-Skoro juz się widzimy i mam okazje to moge się o cos zapytać?- podrapała się po głowie i włożyła do koszyka parę jabłek.
-Pytaj- westchnęłam a dziewczyna się rozpogodziła.
-Bo wiesz, słyszałam, że nie jesteś już z Neymarem?- stwierdziła z pewną nadzieją w głosie.
-Od kogo tak słyszałaś?- zapytałam a ona lekko się uśmiechnęła
-Mam pewne dojścia. Otóż chciałam się zapytać, czy nie masz nic przeciwko żebym...no wiesz...- podniosłam jedną brew ku górze i spojrzalam na nią jak na jakąś totalną idiotke.
-Żebyś co?- skrzyżowałam ręce a ona mimo swojej głupoty była dość pewna siebie.
-No żebym go gdzieś zaprosiła. Przecież nie jesteście już razem, więc jaki problem? Zresztą rozmawiałam z nim przy barze i wydaje się bardzo słodki. To znaczy, jest bardzo słodki, sprawdziłam- otworzyłam buzie, aby rzucić w nią jakimiś wyzwiskami, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Wzielam głęboki oddech i sztucznie się uśmiechnęłam.
-Nie mam nic przeciwko. Ale nie zdziw się, jak odmówi Ci szybciej, zanim w ogóle zdążysz się zapytać- poprawiłam sobie włosy a ona się zaśmiała
-O to się nie martw. W klubie mi nie odmawiał- uśmiechnęła się a mi chyba puściły nerwy. Podeszłam i mocno ją popchnęłam. Dziewczynę tak odrzuciło, że gdyby nie złapała się półki z owocami, pewnie zbierała by swoje zęby z podłogi.
-Szmata- warknęłam pod nosem, gdy już kierowałam się do kasy zostawiając ją za sobą.
***
-Trochę mi wstyd, że dałam się sprowokować- przyznałam a blondynka popukała się palcem w czoło.
-Ty jakaś popieprzona jesteś. Ja bym jej dała w pysk na twoim miejscu a ty mówisz, że Ci wstyd- zdaniem Sofii powinnam ją chyba uśmiercić.
-Nie powinnam jej popychać. Mogło się jej coś stać, ale to przez to co powiedziała. Nawet nie wiesz jak zakuło mnie w sercu, jak pomyślałam, że ona mogłaby mówić prawdę- przytuliłam poduszkę, jak to zawsze miałam w zwyczaju, gdy się komuś zwierzałam.
-To tylko znak, że bardzo kochasz Neymara. Spokojnie, głupiutka wymyśliła sobie jakąś historyjke, żebyś go znienawidziła- dziewczyna pokiwała głową a ja tylko pocieszająco się usmiechnęłam.
-Tak myślisz?- zapytałam i spojrzałam na nią niepewnie. Dziewczyna jednak szeroko się uśmiechnęła
-Tak myśle- potwierdziła prawdziwość swych słów kiwaniem głowy. Uśmiechnęłam się i wtuliłam w poduszkę. Wtedy obejrzałyśmy się w stronę korytarza, bo usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.
-Kto to może być?- zapytała a ja wzruszyłsm ramionami -otworze - poinformowała po czym znikła za ścianą.
-Część- usłyszałam jak się z kimś wita, po czym pojawiła się w salonie wraz z Marcem. Od razu się wyprostowałam.
-Nie przeszkadzam?- zapytał i spojrzał się na Sofię a potem na mnie.
-Jasne, że nie- zaprzeczyłam od razu a Sofia mi zawtórowała.
-Ja i tam miałam się zbierać. Do zabaczenia kochana- podeszła do mnie i pożegnałysmy się buziakiem w policzek, po czym Sofia wyszła. Wtedy Marc usiadł na fotelu i lekko się uśmiechnął.
-Widzę, że była poważna rozmowa- stwierdził i kiwnął głową na poduszkę, którą nadal trzymałam w uścisku.
-Damskie sprawy- odpowiedziałam i lekko wzruszyłam ramionami.
-Czyli faceci- zrobił podejrzaną minę a ja oparłam się o kanapę.
-Miedzy Sofią a Suarezem jest już wszystko w jak najlepszym porządku- uśmiechnelam sie z Marc spojrzał na mnie tak jakby poważnie.
-A jak jest z Tobą?- zapytał a ja od razu zmieniłam wyraz twarzy. Trochę mnie to zaskoczyło.
-Em...ze mną jest trochę inaczej. Ale chyba nie przyszedłeś tutaj żeby o tym rozmawiać?- zapytałam a Marc pokręcił głową.
-Chciałbym, żebyś spojrzała obiektywnie jako moja przyjaciółka na sprawę. No bo chyba po tym wszystkim co się wydarzyło mogę Cie nadal nazywać swoją przyjaciółką?- podrapał się po karku a ja lekko się uśmiechnelam.
-Jasne, że tak. To się nigdy nie zmieni- pokiwałam z lekkim uśmiechem głową -jaka to sprawa?- zapytałam a Marc zagryzł wargę.
-Sprawa transferu- spojrzałam na niego niepewnie i nie bardzo wiedziałam w czym mam mu doradzać -jestem zagubiony miedzy sercem a rozumem.
-Marc, ja nie bardzo wiem, co mam Ci odpowiedzieć -przyznałam a Marc pokiwał głową.
-Chodzi o to, że serce podpowiada mi zostać a rozum mówi, że to czas zacząć coś nowego. Nowy rozdział. Borussia to chyba odpowiedni klub- zapatrzył się w ścianę to czym ponownie wrócił wzrokiem na moją osobę.
-Marc... Każda decyzja, którą podejmiesz będzie dobra, jeżeli będzie podjęta w pełni przez Ciebie i nikt nie będzie miał na nią wpływu- powiedziałam a Marc jakby się zamyślił. Jakby był obecny fizycznie, ale umysłowo wybiegał jak najdalej.
-Każda decyzją będzie dobra...- powtórzył a ja mu przytaknęłam
-Co chcesz zrobić?- zapytałam a Marc spojrzał na mnie nieokreślonym wzrokiem
-Nie wiem- pokręcił głową i spuścił wzrok -chyba lepiej będzie zacząć z całkiem nową kartą- spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam
-Chociaż to dla mnie bardzo trudne, to zaakceptuje twoją decyzję- Marc podniósł jedną brew i patrzył na mnie podejrzliwie
-W razie potrzeby zawieziesz mnie na lotnisko?- zapytał a ja lekko szturchnęłam jego ramie
-Jak będzie potrzeba to zawioze Cie nawet pod twój dom w Niemczech- zaśmiał się i złapał za kosmyk moich włosów
-Jeszcze nie kupiłem- przyznał i kręcił moimi włosami swoimi dłońmi.
-Dowiem się o tym pierwsza?- uśmiechnęłam się a Marc od razu spojrzał mi w oczy
-Głupie pytanie. Polecisz ze mną jeszcze wybrać apartament- otworzyłam lekko usta i przez chwile trwałam w ciszy
-Ale mówisz tak na prawdę, czy żartujesz?- byłam lekko zdezorientowana, bo mina Bartry nie zdradzała za wiele.
-Mówie bardzo poważnie- uśmiechnął się i ponownie spojrzał mi w oczy -a nie chcesz?
-Nie, nie- zaprzeczyłam niemal błyskawicznie i posłałam mu delikatny uśmiech -jasne, że chce- Marc włożył mi kosmyk włosów, którym bawił się do tej pory za moje ucho
-To się bardzo cieszę. Teraz chciałbym dowiedzieć się, co to była za sytuacja w sklepie - spojrzałam na niego lekko zaskoczona.
-Jaka sytuacja?- zapytałam udając głupią a Marc uroczo się uśmiechnął
-Doskonale wiesz- skinął głową i spojrzał na mnie juz nieco poważniej.
-Zdenerwowała mnie po prostu-wzruszyłam ramionami a Marc wstał z fotelu i przesiadł się na kanapę tuż obok mnie.
-Powiesz mi czym takim Cie zdenerwowała- oparł się o kanapę i spojrzał na mnie niezwykle zainteresowany.
-Nie powiedziała mi tego wprost, ale zasygnalizowała, że pieprzyła się z Neymarem- odpowiedziałam i spojrzałam się na zaskoczona twarz Bartry.
-Wierzysz jej?- zapytał a ja wzruszyłam ramionami
-Chyba nie chce jej wierzyć- przyznałam a Marc przeciągnął się na kanapie -wiesz, myślałam, że Neymarowi naprawdę na mnie zależy, ale za każdym razem gdy zaczynam mu ufać jakiś czynnik sprawia, że staje to pod znakiem zapytania - chyba pierwszy raz od dłuższego czasu zwierzałam się Marcowi.
-Nikola, ja o czymś wiem- odkręcił się twarzą do mnie a we mnie błyskawicznie wstąpił pewien niepokój.
-O czym?- zapytałam i byłam pewna, że zaraz usłysze cos, co doprowadzi mnie do stanu depresji.
-Obiecaj, że nie będziesz zła, że to przed Tobą zataiłem, ale nie chciałem Cie jeszcze bardziej dołować- zaczął, ale prawie od razu mu przerwałam
-Marc, proszę powiedz już o co chodzi- poprosiłam i zamknęłam oczy. Chłopak złapał moją dłoń i cicho westchnął
-Zabrałem Neymara z klubu nie dlatego, że przemawiał przez niego alkohol, tylko dlatego, że po tym, jak przelizał się z tą Jessicą przy barze, ona ciągnęła go juz do toalet- otworzyłam oczy, w których już po chwili pojawiły się łzy -do niczego nie doszło i chce podkreślić, że to ona się w niego wpiła
-To nie ma znaczenia- pokręciłam głową i byłam załamana. Czułam się tak, jakby moje serce rozbiło się na tysiące małych kawałków. Dla mnie wtedy wszystko było już jasne. Gdyby nie interwencja Marca, Neymar byłby gotowy się przed nią rozebrać.
-Nikola, proszę Cie nie rób nic głupiego- poprosił mnie Marc, ale ja spojrzałam na niego spokojnie
-Nie martw się Marc. To po prostu koniec. Nie będę wypłakiwać morza łez, bo Neymar nie jest w stanie przeskoczyć dla mnie nawet kałuży- stwierdziłam. W środku byłam w tamtej chwili martwa, ale myślałam racjonalnie. No przynajmniej się starałam
-On Cie naprawdę kocha. Nawet nie wiesz jak pięknie o Tobie mówił. Nigdy chyba nie był w nikim tak zakochany. Pamiętam, że gdy był z Bruną przychodził na treningi niewyspany a gdy przychodził koniec treningu, on cały się spinał. Z Tobą jest inaczej- Marc chyba wczuł się w swoją przemowę, z której chłonęłam każde słowo.
-Ona go zdradziła. Skoro Neymar tak to przeżył, to dlaczego wyrządza taką samą krzywdę mi?- zapytałam a Marc zmarszczył czoło.
-Słucham? Neymar zerwał z nią bo ona obsesyjnie namawiała go na ślub- skrzywiłam się i w tym momencie byłam już w rozsypce absolutnej.
-Neymar mówił...
-Proszę Cie Nikola. Który facet przyznał by się przed swoją ukochaną, że nie wyszło mu z byłą, bo nie był gotowy na ustatkowanie się. Wcale mu się nie dziwie- Marc spojrzał na mnie i czekał na moją reakcje.
-To i tak nie ma już znaczenia. Dla mnie to już jest jak zdrada- pokręciłam głową i spuściłam wzrok w podłogę.
-Nie chce, żeby Wasz związek zepsuł się przeze mnie- pogładził mnie po głowie a ja spojrzałam mu prosto w oczy.
-Nie zepsuł się przez Ciebie, tylko przez Neymara- odpowiedziałam i oparłam głowę o ramię mojego przyjaciela. Pan da Silva, to był dla mnie w tamtym momencie zamknięty rozdział.
Nie wyobrażałam sobie mu teraz spojrzeć normalnie w oczy. Chyba żadne słowa nie są w stanie opisać, jak cholernie się na nim zawiodłam...
~~~~~~~~~~~~~~~~
Coś szybko się widzimy :D
W tym rozdziale niestety brak Neymara, ale w następnym będzie go wiele :)
Rozdział wstawiamy już teraz, bo niestety nie wiem, czy w tym tygodniu czas pozwoli mi cos napisać :/ ale na tą chwile nie warto o tym myśleć, tylko cieszyć się, że miałam czas, chęci i wene na powyższy rozdział :)
Pozdrawiam ❤