wtorek, 3 stycznia 2017

ROZDZIAŁ 39


Po zmaganiach w lidze nadszedł czas na reprezentacje. Dlatego też następnego dnia piłkarze wylatują, aby z dumą reprezentować swoje kraje. Każdy chce się pokazać jak najlepiej w nadchodzących mistrzostwach i co najważniejsze, każdy liczy na jak najwyższe osiągnięcie.
Mając okazję obserwować chłopaków muszę stwierdzić, że gdzieś w środku trochę to przeżywają. Zwłaszcza, że gra w reprezentacji to nie tylko zaszczyt, ale i ogromna odpowiedzialność. Tak to ujął mój ukochany parę dni temu, gdy o tym rozmawialiśmy.
Troche obawiam sie naszej rozłąki,  bo wczesniejsze stabo wpływały na nasz zwiazek.  A co do samego związku to czuje,  ze Neymar jak i w jakims stopniu ja podchodzimy do niego bardzo ostrożnie.  Staramy sie nie powiedzieć czegoś, co mogłoby źle wpłynąć na druga osobę.  To z jednej strony dobrze,  z drugiej natomiast czuje,  ze taki zabieg jest dość nietypowy dla związku.  Ale dopóki wszystko w porzadku,  to chyba nie ma sie czym przejmować.

***

Kolejna sytuacja, gdy o mały włos nie spóźniłam do pracy. Tym razem przez mojego mężczyznę, który wpadł na świetny pomysł wypróbowania jego nowego łóżka. Przez jego determinację w kurczowym trzymaniu mnie w uścisku, musiałam się nieźle nasiłować, aby spokojnie i bezproblemowo wyjść z jego domu.
O dziwo jednak zdążyłam nabić swój identyfikator w ostatnim momencie, po którym mogłam odetchnąć z ulgą.

Spokojnym krokiem zmierzałam w stronę gabinetu. Moj wzrok skierowany był w telefon, gdzie Neymar postanowił pożalić się jeszcze jak to jest smutny, że zostawiłan go samego w tym dużym łóżku. Gdy obiecałam mu, że nadrobimy to wieczorem zapewnił mnie, że wydrukuje zrzut ekranu tej wiadomości i powiesi nad łóżkiem, gdybym przypadkiem znalazła jakąś wymówkę. Przypomnijcie mi proszę, dlaczego ja z nim jestem?

-Przepraszam- powiedziałam od razu, gdy na kogoś przez przypadek wpadłam. Gdy uniosłam jednak wzrok i ujrzałam osobę z którą miałam styczność błyskawicznie zanienówiłam.
Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w niego bez słowa, aż w końcu chłopak się uśmiechnął.

-Fabian, co ty tu robisz?- zapytałam lekko zaniepokojona, a on tylko wzruszył ramionami.

-Mam do Ciebie sprawę- odpowiedział bardzo poważnie po czym spojrzał na drzwi -wpuścisz mnie?

-Nie- powiedziałam niemal od razu, co wywołało u niego minę zniechęcenia.

-Daj mi 30 minut, bo tyle najwięcej mi potrzeba aby przedstawić Ci moją propozycje- oparł się ręką o ścianę a ja pokręciłam głową niezainteresowana jego słowami.

-Nie chce słyszeć o żadnej propozycji, zwłaszcza złożonej przez Ciebie- podniosłam głos i otworzyłam drzwi. Gdy miałam je zamknąć chłopak uniemożliwił mi to swoim butem.

-Nawet jeżeli dotyczy reputacji Neymara?- otworzyłam lekko usta przypominając sobie, że ten chłopak jest przecież nieobliczalny. Powoli otworzyłam mu drzwi a on wszedł do środka i usiadł, przy okazji się rozglądając.

-Czego chcesz?- zapytałam a on tylko złośliwie się uśmiechnął

-Gdy dzieliliśmy ten gabinet był tu mniejszy chaos- stwierdził i wziął w dłoń jedną z setki kartek ze stołu kierując w nią wzrok -zarząd dowiedział się, że świetnie sobie sama dajesz rade i tak samo dobrze dogadujesz się z piłkarzami, wiec żadna pomoc nie jest Ci potrzebna. Szkoda- spojrzał mi w oczy a ja w myślach miałam tylko jedno imię: Denis. Pamiętam gdy obiecał mi, że nie pozwoli, aby Fabian ponownie ze mną pracował i jak widać dopiął swego.

-Co chcesz od Neymara? Przecież niczemu Ci nie zawinił- westchnęłam a on oparł się wygodnie o fotel, po czym wyjął z jakiejś niebieskiej teczki kartkę. Nie spuszczając ze mnie wzroku przesunął ją dłonią po stole w moją stronę, po czym ponownie opadł na siedzenie i zwycięsko się uśmiechnął. Po tym już wiedziałam, że to co znajduje się na tej kartce to coś, czego nie chciałabym widzieć.

-Tu jest wszystko, co mogłoby źle wpłynąć na wizerunek Neymara przy ewentualnym wypłynięciu do sieci lub jakichkolwiek gazet- niepewnym ruchem zgarnęłam kartkę ze stołu. Już po pierwszym akapicie przełknęłam ślinę i moje ręce prawie uniemożliwiły mi dalsze czytanie.
Przekręty przy podpisaniu umowy z FC Barceloną, papierosy, alkohol, spędzanie nocy z przypadkowymi dziewczynami, chyba wszystkie bójki w jego życiu, o których nawet ja nie miałam zielonego pojęcia. Fabian newet wspomniał o jego zdradzeniu mnie z Bruną dwa lata temu. Jak mnie popchnął na ścianę przy klubie i wszystko to, co wiąże się z jego kontrowesyjniejszą stroną. Ale nic nie zabolało mnie tak bardzo  jak to co kryło się na samym końcu, zapisane większą czcionką.

-Podczas gry w Santosie Neymar często zażywał narkotyki- przeczytałam pod nosem sama do siebie, aby to zdanie całkowicie do mnie dotarło. Nikt nigdy nie wspominał o narkotykach, co tylko udowodniło mi, że Fabian ma za dobre znajomości, żeby z nim zadzierać.

-Dokładnie tak słońce- zacisnęłam usta w wąska linie i próbowałam pozbyć się wielkiej guli w moim gardle, która uniemożliwiała mi wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa.

-Co chcesz abym zrobiła, żebyś tego nie publikował?- zapytałam ledwo co dając rade wypowiadać pojedyncze słowa.

-Mogę  tego nie robić, jeśli...- zatrzymał się na chwile i potarł swoją brodę w zamyśleniu.

Nie masz tam żadnego zarostu i nie wyglądasz w tej pozycji poważniej cipeuszu.

-Jeśli...- powtórzyłam a on zaczął grzebać w teczce do momentu, aż wyjął z niej mały segregator i położył go na stole.

-Jeśli ty opublikujesz to- pokazał palcem na segregator a ja jeszcze nie pewniej go chwyciłam niż wcześniej tą kartkę. Juz sama nie wiedziałam, czy jest coś, co zdołuje mnie jeszcze bardziej. Oparłam się o stół i jednym ruchem postanowiłam otworzyć ten nieszczęsny segregator. Po chwili już żałowałam, że to zrobiłam.

-Nie ma mowy- pokręciłam od razu głową i ustałam prosto łapiąc się zrezygnowana za głowę.

-Masz wybór- odparł na ja myślałam, że za chwile nie wytrzymam i sie popłacze. Wybór między zniszczeniem życia Neymarowi a Marcelo.
O tym co zobaczyłam w tym segregatorze nie wiedział nikt oprócz mnie i Brazylijczyka o bujnych kręconych włosach, który wiele lat temu skradł mi serce, po czym doszczętnie je złamał.
Nie dowierzałam. Jak on znalazł nasze wszystkie wspólne zdjęcia i skąd dowiedział się o oświadczynach, nagłej agresywności piłkarza i mojej ucieczce? Nawet moja rodzina nie zna prawdziwego powodu naszego rozstania.

-Skąd to masz?- zapytałam zła o to, że wiele czasu zajęło mi po tym dojście do siebie. Przez ten stres zachorowałam i stałam sie wyrzutkiem, który nie chciał nikomu zaufać. Uciekłam, żeby o tym zapomnieć, wybaczyłam Marcelo i nie pozwole, żeby ta historia ciągnęła się za mną przez cale moje życie i jednocześnie zniszczyła życie Marcelo.

-Czy to ważne?- zapytał a ja przez chwile patrzyłam na niego ciężko oddychając. Wzięłam głęboki oddech i zamknelam na chwile oczy, aby się uspokoić.

-Nie zrobię tego- zaprzeczyłam a Fabian wstał i podszedł do mnie tak blisko, że znajdował się krok odemnie.

-Nie chcesz zemścić się na Marcelo za to co Ci zrobił? Pomyśl tylko jaki miał by syf, gdybyś to opublikowała- zacisnęłam usta i pokręciłam delikatnie głową. Byłam na granicy wytrzymałości, a Fabian z każdym następnym wypowiedzianym słowem sprawiał, że byłam w coraz gorszym stanie -nie chcesz, żeby poczuł się jak śmieć dokładnie tak jak ty, za każdym razem gdy podnosił na Ciebie rękę? Tak jak ty, gdy spedzałaś całe dnie i noce płacząc...

-Przestań już- powiedziałam żałośnie a po moim policzku spłynęła łza. Wtedy nastała cisza, w której słychać było tylko ciężki oddech, wydostający się z moich ust. Wytarłam oczy w rękaw mojej bluzy i spojrzałam na Fabiana, który wydawał się czekać, aż się uspokoje.

-Nie jestem potworem. Tak naprawdę zależy mi tylko na jednym- powiedział wolno, jakby to miało jakieś znaczenie.

-Na czym?- zapytałam resztkami sił

-Na jakimś artykule, który przyniesie mi rozgłos. Znasz doskonale piłkarzy Barcelony, z Realem też miałaś styczność, dlatego to nie jest dla Ciebie problem a dla mnie bardzo dobrze płatna posada- wzruszył ramionami a ja wyminęłam go i usiadłam na fotel, który jeszcze nie dawno on zajmował.

-Chcesz, żebym napisała dla Ciebie artykuł?- zapytałam opierając się dłońmi o kolana.

-Dokładnie- oparł się dłonią o stół i stał nademną wpatrując się we mnie oczekująco.

-Jaką mam pewność, że po tym dasz mi spokój i nic z tych wszystkich rzeczy nie ujrzy światła dziennego?- kolejne pytanie, które wydostało się z moich ust. Chłopak uniósł do góry brew i kucnął, aby być na tej samej wysokości co ja.

-Chce tylko artykułu. No chyba, że nie chcesz go dla napisać i mam go stworzyć z informacji, które posiadam- wzruszył ramionami a ja spojrzałam na niego mrużąc oczy.

-Gdybyś chciał juz dawno byś to zrobił- stwierdziłam nie wiedząc, czy jeszcze bardziej nie komplikuje sobie sytuacji. Fabian dziwnie się uśmiechnął, chyba pierwszy raz tego dnia był to szczery gest.

-Masz racje. Ale chyba mi trochę na Tobie zależy a wkopanie jednego z tych piłkarzy wiąże się z twoim nieszczęściem- spojrzał mi prosto w oczy a ja ponownie zacisnęłam usta w cienką linie.

-Napisze Ci ten artykuł- pokiwałam głową w potwierdzeniu moich słów a chłopak uśmiechnął się i wyciągnął z tylniej kieszeni spodni chusteczkę i przytrzymał ją przy mojej twarzy. Wzięłam ją od niego i otarłam łzy.

-Nie chce żebyś pomyślała, że Cie chce wykorzystać- powiedział i chciał położyć swoją dłoń na mojej, ale odsunęłam ją zanim zdążył to zrobić

-Napisze ten artykuł, ale po tym zapominasz o wszystkim co wiesz i zapominasz, że się znamy- powiedziałam tak stanowczo, na ile pozwalała mi odwaga a chłopak pokiwał głową i wstał. Zabrał ze stołu swoją teczkę, po czym stojąc przy drzwiach jeszcze na chwile się odwrócił.

-Do zobaczenia- powiedział i opuścił mój gabinet. Ja natomiast tego dnia nie potrafiłam normalnie funkcjonować a próba pracy skończyła się na tym, że usnełam na fotelu obejmując moje nogi i chowając zapłakaną twarz w kolanach.

***

-Ej, Nikola- poczułam lekkie szturchnięcia w ramie.  Chwilę zajęło mi zidentyfikowanie, że znajduje się w gabinecie a osobą, która próbuje mnie obudzić jest Marc.

-Hm?- mruknęłam a Marc ukucnął i położył dłonie na moich udach.

-Co tu jeszcze robisz? Powinnaś już być w domu- przycisnełam przycisk odblokowywania w moim telefonie, który leżał obok mnie i oprócz miliona nie odebranych połączeń zobaczyłam, że jest już godzina dziewiętnasta.

-Marc, ja przespałam cały dzień pracy- powiedziałam spanikowana i pośpiesznie spakowałam potrzebne papiery, z którymi miałam dzisiaj pracować. Marc stał lekko zdezorientowany, ale nie miałam siły opowiadać mu o dzisiejszej wizycie Fabiana. Uznałam, że zrobię to innym razem, albo dopiero wtedy, gdy oddam mu ten nieszczęsny artykuł i będę miała go na zawsze z głowy.

-Nie spałaś w nocy?- zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy a ja popatrzyłam na niego ze zmarszczonym czołem.

-Tak, Neymar mnie dzisiaj tak wykończył. Robiliśmy to chyba z dziesięć razy- przewróciłam oczami i zobaczyłam lekki uśmiech na twarzy Marca spowodowany moją sarkastyczną odpowiedzią.

-Nie wykończ go doszczętnie przed zgrupowaniem, bo nie będzie miał siły biedny wejść na boisko- Marc rozsiadł się w fotelu i przyglądał mi się badawczo.

-Postaram się. A tak zmieniając zupełnie temat to co ty tu robisz?- zapytałam a Bartra podrapał się po karku.

-Przybiegłem po potrzebne papiery- odpowiedział i pokazał mi zwinięte w rulon kartki, które trzymał w dłoniach. Podeszłam do okna i opuściłam rolety

-Podwieźć Cię?- zapytałam a Hiszpan pokiwał głową i razem udalismy się do mojego samochodu. Tam podczas jazdy panowała cisza. Czułam na sobie wzrok Marca, który najprawdopodobniej śledził każdy centymetr mojej twarzy. Udawałam, że w pełni skupiam się na prowadzeniu, ale tak naprawdę moje myśli krążyły tylko wokół dzisiejszej wizyty Fabiana. Czułam się winna, że Polak zaczął węszyć wokół Neymara i Marcelo z mojego powodu.

-Milczysz- z zamyślenia wyrwał mnie delikatny głos Marca. Zagryzłam wargę i spojrzałam na niego przelotnie.

-Jestem dzisiaj zamyślona, przepraszam- usłyszałam ciche westchnienie piłkarza, który oparł się o fotel samochodowy i wpatrywał się za szybę.

-Po zgrupowaniu wylatuje do Dortmundu. Już transfer jest sprawą otwartą. Zostały tylko testy i podpisanie umowy- wyznał i zacisnął dłoń na swojej koszulce. Otworzyłam usta ze zdziwienia. Wiedziałam, że Marc przechodzi do Borussii, ale nie sądziłam, że to będzie tak szybko.

-Cieszę się- nie potrafiłam znaleźć sensowniejszej odpowiedzi.

-Nikola przepraszam, że o to pytam, ale co z Tobą?- dość gwałtownie odwrócił się w moją stronę a ja akurat wtedy zaparkowałam pod jego domem.

-A co ma być?- spytałam udając głupa, ale gdy spojrzałam na Marca po jego minie widziałam, że nie ma ochoty na takie gierki.

-Usnęłaś w pracy, co Ci się nigdy nie zdażało. Każdy wie, że podchodzisz do tego poważnie i normalnie nie mogła byś sobie na takie cos pozwolić. Całą drogę milczałaś a gdy powiedziałem o wyjeździe powinnaś zareagować tak jak zawsze czyli coś w stylu: nareszcie od Ciebie odpoczne cipo- mówił poważnym głosem, który przyprawił mnie o ciarki.

-Marc, nie mam nastroju po prostu. Tobie nigdy nie zdażają się gorsze dni?- zapytałam jeszcze zachowując spokój, bo po dzisiejszych wydarzeniach jestem pewna, że blisko mi do wybuchu.

-Zdarzają, ale kurwa... Gdy coś mnie dręczy to Ci o tym mówię. Martwie się o Ciebie idiotko- podniósł nieco ton głosu a ja westchnęłam.

-Dobrze Marc...wiem, ale zrozum, że nie jestem w stanie na tą chwilę Ci o tym opowiedzieć- spojrzałam mu prosto w oczy a on zagryzł policzek od środka. Zrobiło mi się w tym momencie przykro, że to nie jest dla mnie tak łatwe. Zwłaszcza, że musiałabym powiedzieć Marcowi o Marcelo a to jest najokropniejsze wspomnienie.

-Cokolwiek to jest na pewno jestem w stanie Ci jakoś pomóc. Tylko powiedz mi jak mam to zrobić- położył swoją dłoń na moim udzie i patrzył mi w oczy czekając na moją odpowiedź, która mogła być tylko jedna.

-Wystarczy, że nie będziemy już o tym rozmawiać- spuściłam głowę i zaczełam bawić się moimi palcami. Marc ponownie opadł na siedzenie, tylko odkręcił do mnie głowę.

-Wszystko, żeby tylko moja księżniczka się nie zadręczała- te słowa wypowiedział tak słodkim i delikatnym głosem, który jakby mógł to roztopiłby moje serce. Spojrzałam na niego i szczerze się uśmiechnęłam.

-O jaki kochany- nachyliłam się i pocałowałam go w policzek, na co on udał odruch wymiotny

-Nie przyzwyczajaj się - otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz, gdzie jeszcze nachylił się i zajrzał do samochodu -dobranoc fiutku

-Pa malutki- dałam nacisk na drugie słowo, na co Marc złapał się za serce i udał urażonego.

-Malutkiego, to ja mam tam włosa- wypiął język a ja się skrzywiłam. Czy zboczenie wykraczające poza skale da się wyleczyć?

-Ta rozmowa zmierza w złym kierunku- stwierdziłam a Marc uniósł brew.

-Życzę Ci, żeby przynajmiej palce, usta i co tam chcesz Neymara zmierzały dziś w dobrym kierunku- poruszył zabawnie brwiami a ja chciałam rzucić go paczką chusteczkę, ale ten w ostatniej chwili zamknął drzwi i idąc w stronę domu, jeszcze zdążył mi pomachać, wypiąć język, pokazać środkowy palec i jeszcze jakieś inne dziwne gesty, które przyznam trochę mnie rozbawiły. Sprawdziłam jeszcze szybko telefon i zauważyłam wiele nieodebranych połączeń od Neymara i sms o treści: ,,po pracy natychmiast do mnie!" No super, będę musiała się tłumaczyć...

***

Nie zdążyłam zadzwonić dzwonkiem a w drzwiach pojawił się Neymar w spodenkach i luźnej koszulce. Ustał obok i przyglądał mi się badawczo w czasie, gdy wchodziłam do jego apartamentu.

-Chcesz mi może powiedzieć co było takiego ważnego, że nie miałaś czasu odebrać telefonu?- zapytał i skrzyżował ręce. Odwiesiłam bluzę na wieszak i odwróciłam przodem do niego.

-Też się za Tobą stęskniłam- powiedziałam i podeszłam z zamiarem pocałowania go w policzek, ale on odsunął się i odchrząknął

-Nie czaruj mi tutaj, tylko proszę o odpowiedź- westchnęłam i spojrzałam się na jego twarz.

-Nadgodziny. Poza tym szef krążył i musiałam mieć wyciszony telefon- skłamałam, ale chyba skutecznie, bo Neymar sam do mnie podszedł i zaplutł dłonie na moich plecach, jednocześnie mnie do siebie przyciągając.

-Proszę Cię. Następnym razem wyślij chociaż tego głupiego sms, bo umierałem ze strachu- pokiwałam głową i wtedy Neymar złączył nasze usta i prowadził pocałunek dalej. Zostałam przyciśnięta lekko do ściany. Moje dłonie powędrowały na jego kark, natomiast jego znalazły się na moim tyłku. Piłkarz podniósł mnie za  niego do góry, abym mogła swobodnie opleść jego biodra moimi nogami. Wtedy Neymar cały czas trzymając moje pośladki i nie przerywając pocałunku zaprowadził mnie do sypialni. To była chwila, kiedy pod moimi plecami poczułam miękką powierzchnię a od razu po tym naciskające na mnie ciało piłkarza. Neymar zjeżdżał swoimi pocałunkami coraz niżej, najpierw policzki, później żuchwa, aż dotarł do szyi. Odkręciłam głowę w lewą stronę, jednocześnie dając mu większe pole do popisu. W końcu jednak przekręciłam nas tak, że Neymar opadł plecami o materac a ja usiadłam okrakiem na jego kroczu. Pociągnęłam go za ręce do siebie, abym mogła bez problemu pozbyć się jego koszulki, masując przy tym umięśniony brzuch piłkarza. Popchnęłam go ponownie na łóżko, po czym nachyliłam się i zaczęłam go zachłannie całować. Nie do końca wiedziałam, dlaczego tym razem to ja chciałam przejąć kontrolę. Być może chciałam w ten sposób wyładować siedzącą gdzieś we mnie w środku złość. Oderwałam się od niego po paru sekundach. Zaczęłam siłować się z jego paskiem od spodni. Gdy w końcu wygrałam bitwę, odpięłam guzik i rozpiełam suwak. Neymar chyba powoli denerwował się moim powolnym tokiem działania, który miał na celu się z nim podroczyć, bo pomógł mi się pozbyć swoich spodni. Neymar podniósł się i całując moją szyje, masował mój brzuch przez koszulkę, zanim się pod nią dostał. Jednym ruchem zdjął mi ją przez głowę i gdzieś ją rzucił. Nie miałam nawet szansy zobaczyć gdzie wylądowała, bo  od razu poczułam smak ust na moich i jego ręce w dolnej partii mojej odzieży. Ponownie przekręcił nas tak, że leżałam plecami na łóżku a Neymarowi ciągnąc za nogawki udało się szybko zdjąć mi spodnie. Mokrymi pocałunkami kierował się powoli do góry, zaczynając od mojego uda, a kończąc na dolnej partii mojego brzucha. Spojrzał mi się wtedy w oczy i gdy nie zauważył żadnego sprzeciwu, dwoma palcami chwycił rąbek moich majtek i powolnie mi je zdejmnował. Gdy wylądowały w zupełnie innym miejscu, niż reszta naszych ubrań, Neymar pozbył się także swoich bokserek. Wtedy nachylił się nademną w taki sposób, że dłońmi złapał moją głowę i delikatnymi ruchami kciuków masował mi skórę obok moich uszu. Jeszcze raz mnie pocałował, po czym jego ręka znalazła się pod kocem. Nie minęła chwila, gdy poczułam, że nasze ciała są zupełnie złączone. Wydałam z siebie wtedy nieco stłumiony jęk a nasze klatki piersiowe poruszały się w tym samym momencie. Neymar na przemian podpierał się, aby po chwili ponownie na mnie opaść sprawiając mi przy tym niewyobrażalną przyjemność. Gdy poczułam ból, bez kontroli wbijałam mu moje długie paznokcie w plecy przy okazji je drapiąc. Nie widać było, żeby mu to przeszkadzało a nawet wręcz przeciwnie, oddychał ciężej, gdy moje paznokcie miały styczność z jego plecami. Gdy oboje doszliśmy do skraju, Neymar opadł bezwładnie na miejsce obok mnie. Wtulił głowę w mój biust a rękę przerzucił przez mój brzuch, przytulając mnie do siebie.

-Będzie mi Ciebie w Brazylii bardzo brakować, przez najbliższy czas- uśmiechnęłam się a po chwili usnęłam z dłonią wtopioną w jego miękkie włosy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam, tym razem rozdział trochę dłuższy :) chciałam, żeby było w nim wszystko co zaplanowałam, ale żeby tak się stało, on by się jeszcze bardziej przeciągnął a Wam odechciałoby się czytać w połowie ;D
Ostatnią scenę odkładałam w czasie. Miała być w poprzednim rozdziale, ale z pewnych przyczyn pojawiła się dopiero teraz. Mam nadzieje, że Was nie zniechęciła, ale uważam, że bez takiej sceny opowiadanie jest takie "niepełne" :D
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego długiego weekendu! ❤

13 komentarzy:

  1. Lofciam!! <3
    Fabian to kawał skurczybyka. Swoją drogą, nie obraziłabym się za powró (chociaż epizodyczny) Marcelo. ;p
    I zapraszam do mnie: http://ni-los-anos-ni-los-contratiempos.blogspot.com/2017/01/rozdzia-7.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Może rzeczywiście powinnam pomyśleć nad jego powrotem? :D

      Usuń
  2. Proszę Cie naucz mnie pisać tak dobre sceny współżycia haha :D to było tak dobre, że mi osobiście zrobiło się trochę gorąco XD Fabian to skurwiel a Marc jest cudowny! Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurcze haha :D ❤ żebym tylko umiała je pisać na tyle dobrze, żeby nauczać ;D ale bardzo mi miło ;*

      Usuń
  3. Wogóle nie przeszkadzają mi sceny +18 wręcz przeciwnie
    (jestem wielką fanką Greya).Czekam na next :)

    NY

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Chyba pojawi się w następnym tygodniu, bo niestety czas nie pozwala mi na jakiekolwiek ruszenie z miejsca w sprawie następnego rozdzialu :( ❤

      Usuń
  5. Uwielbiam, uwielbiam, ale ty to już wiesz :* Cudowny rozdział i to też wiesz, bo dostałaś prywatną długą wiadomość jak to cudowny jest ten rozdział i jak to cudowna jesteś ty :* Oby tak dalej kochana :* :*

    ZAPRASZAM !!!! (ale mam stresa co do tego opowiadania )
    http://miloscwokol.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jej jaka kochana <3
      Oczywiście w twoim opowiadaniu wszystko świetnie pójdzie, za co trzymam ogromnie kciuki ;*

      Usuń
  6. Kiedy pojawi się nowy rozdział? ��

    OdpowiedzUsuń
  7. http://miloscwokol.blogspot.com/

    NOWY ROZDZIAŁ ZAPRASZAM <3 <3

    OdpowiedzUsuń