sobota, 18 lutego 2017

ROZDZIAŁ 42


Następny dzień już na samym poczatku okazał się pełen niespodzianek. Do Neymara zadzwonił Jota, że zespół od przystrajania sali nawalił i czy nie moglibyśmy im pomóc. Oczywiście nasza odpowiedź nie mogła być inna, z przyjemnością się zgodziliśmy. Gdybym tylko wtedy wiedziała, ile mnie to będzie kosztować nerwów.

Z apartamentu Neymara wyjechaliśmy dość wcześnie, bo około godziny dziesiątej. Chcieliśmy spokojnie zdążyć ze wszystkim, bo sala podobno miała być ogromna. I rzeczywiście też taka była. Gdy tam weszłam byłam pełna podziwu. Jeszcze nigdy nie widziałam tak ogromnej sali weselnej, a na weselach byłam wielu.

Jota i Karina ogromnie się ucieszyli, że nie zostają z tym sami, bo oprócz nas na sali pojawiła się Rafaella i jeszcze dwóch jakiś chłopaków. Jak się z czasem okazało, byli to przyjaciele Neymara i Joty ze szkoły.

Nie sądziłam, że stanie się to uciążliwe do momentu, w którym Neymar zamiast pomagać mi pompować balony, których było od groma, poszedł ucinać z nimi pogawędki. Gdy kilkanaście minut przerodziło się w godzinę, postanowiłam to zakończyć. Podeszłam do nich i złapałam Neymara za rękę, żeby go pociągnąć, ale jego siła okazała się wieksza, bo bez problemu zdołał przyciągnąć mnie do siebie i objąć moje ramie.

-Chłopaki, to moja dziewczyna, Nikola- przedstawił mnie na co tylko przytaknęłam i spojrzałam się na niego poważnie.

-Możemy pogadać?- zapytałam na co Brazylijczyk na poczatku zmarszczył czoło, a dopiero po chwili odszedł ze mną dalej od nich.

-Coś się stało?- zapytał a ja skrzyżowałam ręce i zastanawiałam się, czy on naprawdę nie widzi tego, że wcale nie pomaga?

-Może odpocznij trochę. Zaraz nam tu zejdziesz z przemęczenia- zironizowałam, co Neymar od razu wyczuł. Uniósł brwi i patrząc mi w oczy, złapał mnie za łokcie.

-Nikoluś, rozmawiałem z chłopakami. Nie widziałem ich chyba wieki, bo wyprowadzili się z Brazylii- uśmiechnął się a ja westchnęłam.

-Ja rozumiem wszystko Neymar. Ale jesteśmy tutaj ogarnąć sale. Nie wiem czy zauważyłeś, ale Jota z Kariną pojechali zobaczyć jak wygląda kościół, dlatego jest tu pięć osób, a tylko ja i Rafa coś robimy- powiedziałam lekko się denerwując, ale nie dając tego po sobie poznać.

-Dobrze, powiedz co mam robić- westchnął, dając za wygraną, widząc mój rozdrażniony humor.

-Powieś jakoś te balony, które są napompowane. Nie wiem, zwiąż je wstążkami po cztery, jak uważasz- wzruszyłam ramionami a Neymar spojrzał na grubo dwieście balonów, leżących na podłodze sali.

-Może pojade po butle z helem? Będą się unosić, szybciej pójdzie pompowanie i dzieci będą miały zabawę- Neymar ma świetne pomysły, szkoda tylko, że taki opóźniony zapłon.

-To jedź- powiedziałam po chwili, na co Neymar się uśmiechnął, dał mi szybkiego buziaka i wybiegł z sali. Gdy Neymar zniknął, zaczęli nam pomagać jego koledzy, wiec najwidoczniej jego nieobecność zmusiła ich do pracy.

Nie zostało mi nic, jak zacząć wieszać balony, które zostały już napompowane. Razem z Rafą postanowiłyśmy powiesić je na suficie, co wymagało dużo odwagi, bo sala była dość wysoka. Wysoka była także drabina i gdy patrzyłam w dół kręciło mi się w głowie. Dlatego też starałam się tam nie patrzeć do momentu, gdy nie zaczęła się ona kiwać, a na jej końcu zauważyłam Neymara, który myślał, że ruszanie nią będzie zabawne. Kurczowo się jej trzymając zeszłam na ziemie i ustałam przed piłkarzem, który uroczo się uśmiechnął.

-Mam trzy butle, więc na spokojnie starczą na resztę balonów- mówił z dumą, a ja pokiwałam głową, po czym ją spuściłam. Od razu poczułam na moich ramionach silne dłonie -wszystko okej?- zapytał a ja westchnęłam i spojrzałam mu w oczy

-Wszystko okej- powiedziałam po chwili i rozejrzałam się za Rafą, która jak się okazało przygotowywała stoły -zajmiesz się tymi balonami, a ja pójdę pomóc Rafie ze stołami?

-Dobrze- odpowiedział krótko, po czym podszedł i pocałował mnie w czoło. Wtedy go wyminęłam i poszłam do dziewczyny. Solidne przygotowanie stołów zajęło nam około godziny, koledzy Neymara zajęli się czynnościami, które wymagały siły a piłkarz zajął się dokończeniem wieszania balonów i pompowaniem ich helem, choć jestem pewna, że wieksza część tych butli poszła na jego żartowanie.

Zostały już tylko małe poprawki. Zaczęłam szukać Neymara, bo przez przypadek zostawiłam w samochodzie telefon, a on miał klucze. Nigdzie nie mogłam go znaleźć, wiec zaczęłam się denerwować. Poszłam na zewnątrz, gdzie zastałam jednego z kolegów Neymara, opierającego się o ścianę i palącego papierosa. Rozejrzałam się i zrezygnowana chciałam wejść z powrotem do środka, ale zatrzymał mnie jego brzmiący głos.

-Zgubiłaś coś?- zapytał a ja w tym samym momencie się zatrzymałam. Podeszłam wolnym krokiem do ściany i oparłam się o nią tuż obok niego.

-Kogoś. Widziałeś Neymara?- zapytałam z nadzieją, a chłopak wyciągnął do mnie rękę z papierosem. Od razu go przyjęłam i zaciągnęłam się dymem papierosowym.

-Nie, ale mojego brata też nie ma. Pewnie gdzieś pojechali- wzruszył ramionami a ja oddałam mu papierosa.

-Nikola- wyciągnęłam dłoń w stronę chłopaka, który uroczo się uśmiechnął.

-Jednak chcesz mnie poznawać?- zrobił podejrzliwą mine a mi błyskawicznie zrobiło się głupio a rumieńce na pewno pojawiły się na mojej twarzy.

-Um... Ja przepraszam. Po prostu byłam...

-Álvaro- uścisnął zdecydowanie moją dłoń, na co się uśmiechnęłam i zacisnęłam usta w linie.

-Piękne imię- przyznałam bez namysłu za co znowu skarciłam się w myślach.

-Typowe. Ale Nikola to imię...

-Polskie- przerwałam mu wiedząc o co chce zapytać a on uniósł brwi ze zdziwienia.

-Ooo Polka. Wiedziałem, że nie znam tego akcentu- zaśmiał się a ja wzruszyłam ramionami.

-Po tylu latach nadal nie potrafię się go pozbyć. W sumie to nawet nie chce. To śmieszne, gdy ludzie słysząc mój akcent zastanawiają się mojego pochodzenia- spojrzałam się na wyostrzone rysy twarzy chłopaka. Na oko miał może 25 lat i był bardzo przystojny. Jego ciemna karnacja podkreślała duże, brązowe tęczówki.

-Słyszałem, że Polki to najpiękniejsze kobiety, więc patrząc na Ciebie chyba nie trudno się domyślić- spojrzałam na niego z zadziornym uśmiechem i uniosłam jedną brew. Chłopak widząc moją minę zakrył twarz w dłoniach -cholera jakie to było żalosne- zaśmiał się nieśmiało a ja zagryzłam od środka policzek z rozbawienia

-Czy ty mnie podrywasz?- popchnęłam go lekko a on oparł głowę o ścianę.

-Jesteś zajęta przez mojego najlepszego przyjaciela ze szkolnej ławki- wywrócił oczami i uśmiechnął się szeroko.

-Przyjaźniliście się?- zapytałam a chłopak przytaknął głową. Zamknął oczy i przez chwile milczał.

-Pierwsze przyjaźnie. Te czasy, gdy wszystko robiło się razem, wiesz. Moczyło się kredy, żeby zdenerwować nauczyciela, moczyło się gąbki mydłem, podkładało się mu coś na siedzenie. Spędzało się całe dnie na dworzu, rzucało się błotem, piachem, wszystkim co było w pobliżu. Pierwszy alkohol, papierosy, imprezy. Robiliśmy to wszystko razem- uśmiechnęłam się na ton, w jakim to wszystko opowiadał. W jego głosie była taka tęsknota do starych czasów, że trudno jest to sobie wyobrazić.

-Co się stało potem?- zapytałam i zauważyłam, że zacisnął szczękę.

-Moi rodzice się rozwiedli, a ja z mamą wyprowadziłem się do Portugalii- odpowiedział smutno a ja zagryzłam wargę.

-Przykro mi. Przepraszam, że o to zapytałam- odpowiedziałam i wtedy usłyszeliśmy samochód, który zaparkował obok nas. Wysiadł z niego Neymar i brat Álvaro. Wymieniliśmy się z chłopakiem spojrzeniami, po czym spuściłam głowę. Wraz z widokiem Neymara wróciła moja złość na niego. Neymar kompletnie mnie olał po raz drugi tego samego dnia.

-Co tak stoicie?- zapytał Neymar przerzucając spojrzenia pomiędzy naszą dwójką

-Skończyliśmy to stoimy- Álvaro wzruszył ramionami i spojrzał na nich poważnie -gdzie byliście?- zapytał a Neymar wymienił spojrzenia i dziwne uśmiechy z jego starszym bratem.

-Musieliśmy odwiedzić pewne miejsce- odpowiedział tajemniczo Neymar na co skrzyżowałam ręce i oparłam się o ścianę.

-To fajnie- zironizował Álvaro a jego starszy brat zmarszczył czoło

-O co Ci młody chodzi?- zapytał a nowo poznany chłopak pokręcił tylko na to głową.

-Dzwoniłem do Ciebie, ale nie odbierałaś- powiedział Neymar, po tym jak podszedł bliżej do mnie i spojrzał mi w oczy.

-Bo zostawiłam ten cholerny telefon w samochodzie, którego przed dłuższy czas nie było, tak samo zresztą jak mojego chłopaka do pomocy- powiedziałam nie ukrywając mojej złości na niego.

-O co się złościsz? O to, że pojechałem, gdy wszystko było już gotowe?- zapytał marszcząc czoło a ja spojrzałam na niego poważnie.

-O nie. Nie wszystko było gotowe. Ale skąd ty możesz to wiedzieć, jak Cię tu nie było?- naszej wymianie zdań, cicho przysłuchiwali się bracia, co zauważył po chwili Neymar.

-Możemy porozmawiać o tym w domu?- złapał mnie za dłoń, którą od razu zabrałam.

-Co, masz coś do ukrycia przed swoimi przyjaciółmi?- zapytałam unosząc brwi i zauważyłam, że Álvaro próbował usunąć się z miejsca zdarzenia, ale złapałam go za rękę, aby nigdzie się nie wybierał -zostań

-Nie mam nic do ukrycia, ale nie muszą być przy tej żałosnej scenie- gdy to powiedział cos we mnie pękło. Pokiwałam tylko głową i chciałam wejść do środka, ale Neymar pociągnął mnie za nadgarstek. Patrzył mi prosto w oczy bez słowa.

-My pójdziemy zobaczyć co z Rafą- stwierdził Álvaro i gdy wchodzili na sale pomasował lekko moje ramie.

-Żałosna scena właśnie dobiegła końca. Zadzwonie po taksówkę. Daj mi kluczyki- wyciągnęłam dłoń w jego stronę a on pokręcił głową.

-Nie dam Ci kluczyków- zaprzeczył a wyraz jego twarzy wydawał się zdecydowany.

-Chce swój telefon- powiedziałam pewna siebie, ale on zostawał niewzruszony.

-Nie dam Ci tego cholernego telefonu i nie zamawiasz żadnej cholernej taksówki. Wracasz ze mną- stwierdził a ja się zaśmiałam. Chyba śni, jeżeli myśli, że będę mu się podporządkowywać.

-Gdzie byłeś?- zapytałam patrząc mu się prosto w oczy, a on podszedł do mnie blisko, ale zatrzymałam go ręką -gdzie?

-Nikola...- przeciągnął a ja przyglądałam mu się i czekałam co powie. Nie doczekałam się jednak kontynuacji.

-To takie straszne miejsce, że nie mogę się o nim dowiedzieć?- zauważyłam, że zagryzł wargę i przez chwilę się zastanawiał.

-Byłem w sklepie- powiedział po chwili a ja zmarszczyłam czoło.

-Czyli nie mam co liczyć na szczerość? Zajebiście- rzuciłam pod nosem a Neymar złapał mnie delikatnie za łokieć

-Jedźmy do domu. Jest już późno. Musimy się wypać przed jutrem- pokiwałam tylko z wielkim zawodem głową i weszłam do środka po torebke. Gdy przechodziłam przez próg do sali Álvaro złapał mnie za nadgarstek i ustał naprzeciwko mnie.

-Nie gniewaj się na niego. Wiem gdzie był- powiedział szeptem, pewnie dlatego, żeby jego brat nie dowiedział się, że mi o tym wspomina.

-Gdzie?- zapytałam krótko, ale on podrapał się po karku

-Nie mogę Ci tego powiedzieć. Ale musisz mu zaufać- pokiwałam po chwili  głową zrezygnowana tym, że niczego nie wyciagne ani od niego, ani od Neymara.

-Dziękuje- uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafię a on widząc w jakim jestem stanie podszedł i schował mnie w uścisku.

***

W samochodzie panowała tak krępująca cisza, że z trudnem dało się ją wytrzymać. Byłam zła na Neymara. On był zły na to, że ja jestem zła. Świetnie. Gdy dojechaliśmy na miejsce chciałam szybko wyjść z samochodu, ale uniemożliwił mi to Neymar zamykając drzwi od środka. Spojrzałam na niego i widząc jego oczy moja złość minimalnie opadła.

-Przepraszam- powiedział cicho i położył swoją dłoń ma moim udzie. Masował go kciukiem a ja siedziałam i nic nie odpowiedziałam -źle znosze to, że jesteś na mnie zła

-No jestem, nie da się ukryć- rzuciłam i spojrzałam mu w oczy a on zagryzł wargę.

-Kocham Cię- wyznał a ja mimo, że tak bardzo nie chciałam, nie potrafiłam się nie uśmiechnąć.

-Jeżeli myślisz, że tym wyznaniem poprawiłeś sobie sytuacje, to się mylisz- poinformowałam, czym wywołałam u niego uroczy uśmiech.

-Zdaje sobie z tego sprawę- złapał moją dłoń i uporczywie ją trzymał, abym jej nie wyrwała

-Jesteś nieodpowiedzialny, nieznośny, egoistyczny i ekscentryczny- powiedziałam mu prosto w twarz a on pokiwał głową na znak, że nie będzie protestował.

-Jestem nieodpowiedzialny, nieznośny,  egoistycznych i ekscentryczny, cokolwiek to znaczy- uśmiechnął się słodko, po czym nachylił się i złożył pocałunek na mojej szyi -chodźmy spać

-Chodźmy- przytaknęłam i razem udaliśmy się do domu, aby wyspać się przed najważniejszym dniem Kariny i Joty.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie będę się tu zbytnio rozpisywać :D może macie jakieś swoje domysły, jestem bardzo ciekawa ;) ❤

8 komentarzy:

  1. Czo ten Neymar znowu? :o
    Nie mogę się doczekać dalszego ciągu, kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. I ty niby weny nie masz ?!?!
    Rozdział jest przecudowny zresztą jak każdy :D
    Nie mogę się doczekać co to za tajemnicze miejsce :)
    Do następnego :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo nie mam :/
      Czy Neymar powie jej gdzie był? Hm okaże się :D
      Do następnego, mam nadzieje, że u Ciebie! :D ;*

      Usuń
  3. Hmmm...mam pewne przeczucia ale nie bede ich ujawniać okaże się czy dobrze myslalam czy nie😃
    Buziaki misia!!💕💋

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy next? :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Postaram się do czwartku, bo teraz siedze w Donu z wysoką gorączką, kaszlem oraz bólem głowy i gardła, wiec słabo trochę mi idzie :)) ;*

    OdpowiedzUsuń