wtorek, 13 września 2016

ROZDZIAŁ 26


-Nie dziwie się, że nie chcesz tego sprzedać- stwierdził Marc pod urokiem morza Bałtyckiego. Stał na balkonie i opierał się o barierkę w domku, o który wczorajszej nocy płakałam. Tak bardzo nie chciałam go sprzedawać. Zdążyłam się jeszcze pokłócić ze wszystkimi członkami rodziny, którzy popierali pomysł dziadka. Uważali, że to dobre wyjście. Miałabym pieniądze, aby się ustatkować i zapewnić sobie dogodne życie. Miałam to wszystko w dupie. Mój tata uwielbiał ten domek i nie miałam zamiaru go sprzedawać. Marc widząc w jakim jestem stanie, postanowił mnie tu następnego dnia zabrać i tak oto właśnie stoimy na balkonie, wpatrując się w zachód słońca.

-Mój tata uwielbiał ten domek- powiedziałam zaciskając dłonie na barierce.

-Tak wiem. Opowiadał mi, jak z tobą tu przyjeżdżał. Podobno zawsze unosiłaś się na wodzie i dawałaś się jej ponieść- uśmiechnęłam się pod nosem na to wspomnienie. Spojrzałam na Marca, który też nie mógł powstrzymać się od uśmiechu.

-Co jeszcze Ci o mnie mówił?- zapytałam obracając się przodem do Marca. On jednak tylko się uroczo uśmiechnął i wpatrywał się w zachód słońca.

-Bardzo dużo rzeczy. Ale wiesz jakie jego słowa zapadły mi w pamięci?- obrócił się w moją stronę i podszedł o centymetr bliżej. Spojrzałam na niego wyczekująco a on się jeszcze przez chwile zawahał, zanim postanowił mi powiedzieć -że wystarczy przeczesac Ci włosy, abyś się uspokoiła- zaśmiałam się, ale to była rzeczywiście prawda. Miałam ogromną słabość, gdy ktoś dotykał moich włosów. Wtedy zapominam o wszystkim. Dlatego często, gdy miałam gorsze dni, tata brał szczotke, lub po prostu palcami rozczesywał mi włosy. To mnie uspokajało.

-Teraz wiesz, jak masz sie w takich sytuacjach zachować- uśmiechnął się szeroko, podszedł i wziął kosmyk moich włosów w swoje dłonie

-Co robisz?- zapytałam rozśmieszona tym, że zaczął moje włosy nieumiejętnie plątać.

-Zawsze chciałem nauczyć się robić warkocza- zaśmiałam się, że kompletnie nie wiedział, jak się za to zabrać.

-Kiedyś Cie naucze- uśmiechnęłam się a Marc zostawił moje włosy kląc pod nosem, że się do tego nie nadaje. Pogłaskałam go po ramieniu i kręciłam przy tym głową. Wtedy chłopak zaszedł mnie od tyłu i położył swoją brodę na moją głowę. Złapałam go za rękę i tak staliśmy. Cieszyłam się, że mam go przy sobie.

***

-Mamo, ja naprawdę nie muszę wylatywać. Mogę z tobą zostać- zapewniłam trzymając dłonie na jej ramionach i patrząc na nią poważnie.

-Masz pracę Nikuś- uśmiechnęła się pocieszająco, ale prawda jest taka, że ja nie chciałam jej zostawiać. Niby jest ciocia, która nie założyła swojej własnej rodziny i się wprowadziła, ale to nie bardzo mnie pocieszało.

-To nie jest najważniejsze...- zaczęłam, ale mama zaprzeczyła głową i od razu mi przerwała

-Czemu jesteś takim uparciuchem? Wracaj do Barcelony i korzystaj z życia- mama uśmiechnęła się do mnie serdecznie i ucałowała w policzek. Marc podszedł do mojej mamy i także się z nią pożegnał, po czym podszedł do mnie i podniósł moje bagaże. Droga na lotnisko minęła nam w ciszy, choć wcale nie krępującej. Patrzyłam czasami kątem oka na Marca, który w skupieniu oglądał drogę za oknem. Być może czuł się niepewnie, że moja ciocia siedziała z przodu i wstydził się odezwać. Lub był bardzo zamyślony.

-To Wy jesteście parą?- palnęła ciocia a ja złapałam się za głowę. Marc spojrzał na mnie a potem na moją ciocię.

-Nie- odpowiedział piłkarz i lekko się uśmiechnął.

-Tak Wam się przyglądałam wczoraj i jesteście bardzo zżyci. Nie chcieliście nigdy spróbować?- zadała kolejne pytanie, które było moim zdaniem trochę zbyt bezczelnie, ale to jest właśnie cała moja ciocia. Zawsze ją wszystko interesuje.

-Ciociu...- skarciłam ją a ona spojrzała na mnie przez lusterko i zmarszczyła brwi.

-Nie, spokojnie- zaczął Marc a ja spojrzałam na niego niezrozumiale -próbowaliśmy- spojrzał na mnie a mi zrobiło się głupio -ale po prostu przez pewne okoliczności nie wyszło -od tego momentu nastała krótkotrwała cisza. Skuliłam nogi na tylnim siedzeniu i oparłam głowę na kolanach. Moja ciocia nie musiała wiedzieć o tym co się stało a Marc wcale nie musiał jej o tym mówić. Odebrałam to tak, że nadal jest na mnie zły, mimo tego co powiedział wczoraj.

-Ej przepraszam -szepnął mi do ucha Marc a ja odkręciłam głowę i przyglądałam się widokom za oknem. Wyjęłam telefon i napisałam do Neymara, że za około 4 godziny bede w Barcelonie. Nie dostałam na to odpowiedzi.

Za kolejne 10 minut dojechaliśmy na lotnisko.

-No malutka trzymaj się i trzymaj przy sobie tego przystojniaka- spojrzałyśmy obie na Marca, który jak zwykle zajmował się bagażami.

-Ciociu ja mam chłopaka. Marc to przyjaciel- poinformowałam ją a ona machnęła ręką.

-Tego Neymara? Tyle co ja się o nim nasłuchałam w tej telewizji, to nie masz pojęcia- zaczęła gestykulowac rękami, jak by mówiła o sprawie życia i śmierci.

-Nie wszystko jest takie, jakie pokazują to media- stwierdziłam a ciocia skarciła mnie spojrzeniem.

-Marc to dobry chłopak i pamiętaj, że ja zawsze będę za nim stawała murem- uśmiechnęła się a ja skrzyżowałam ręce.

-A czyli za mną nie?- zapytałam a ona zaprzeczyła szybko głową

-Nie, za tobą oczywiście też- przyznała i pomasowała mnie po ramieniu.

-Nie znasz Neymara i nie wiesz jaki jest- ciocia spojrzała na mnie z wielką pewnością siebie.

-Ale znam Marca i wiem, że nie ma lepszego kandydata do twojego boku- zmarszczyłam czoło na jej odpowiedź. Uznałam, że nie będę się wykłucać. Bartra jest cudownym przyjacielem i nie naraże go na takie coś jak ostatnio. Nie potrafiła bym odwzajemnić jego uczuć, no chyba, że pomyliłabym przyjaźń z miłością.

-Musimy już lecieć. Miło było panią poznać -uśmiechnął się do mojej cioci a ona cała się zarumieniła. Ah ten urok piłkarza.

-Lećcie bezpiecznie - uśmiechnęła się do Marca ukazując szereg swoich białych zębów. Bartra nie był pod takim urokiem mojej cioci jak ona pod niego. Zachowywała się jak w amoku, co mnie bardzo smieszyło.

Zajeliśmy swoje miejsca w samolocie a Marc od razu objął mnie ramieniem. Czułam do niego lekką urazę za to, że prawie powiedział mojej cioci o tej sytuacji, która miała między nami miejsce. Nie chciałam, żeby ktokolwiek o tym wiedział. Wiem, że postąpiłam bardzo nieodpowiedzialnie i mam o tym świadomość.

-Twoja ciocia jest bardzo miła- uśmiechnął się na co prychnełam.

-Jest tobą zauroczona, więc się nie dziw- Marc uśmiechnął się cwaniacko a ja spojrzałam na niego zastanawiając się, jak ten człowiek może być dla mnie tak bardzo ważny? Denerwuje mnie jak nikt inny, ale zawsze mi pomaga, próbuje pocieszyć, jest przy mnie. No dobra, wiem, dlaczego jest dla mnie tak ważny.

-Mój urok działa na każdą kobietę, nie tylko na twoją ciocie- zaśmiałam się i zaprzeczyłam kręceniem głowy

-Na mnie nie działa- odpowiedziałam z uśmiechem a Marc udał bardzo poważnego, ale nie wyszło mu to

-Jak możesz? Tylko będziesz chciała dotknąć mojego brzucha- zagroził i pomasował się po swoim brzuchu. Nie wiem, skąd on czerpie takie głupie pomysły.

-Chyba przeżyje- powiedziałam i oparłam głowę o ramie Marca. Byłam zmęczona i marzyłam, aby udało mi się usnąć.

-Ale przez chwile działał?- zapytał po chwili Marc a ja spojrzałam na niego i się usmiechnęłam.

-Działał- potwierdziłam i wróciłam do poprzedniej pozycji.

***

Podbiegłam do Neymara i rzuciłam mu się na szyje. Oplotłam swoje nogi wokół jego bioder a on nas parę razy obkręcił.

-Tęskniłem- wyszeptał mi do ucha a ja odchyliłam głowę i namiętnie go pocałowałam. Powtórze to jeszcze raz: nie toleruje okazywania sobie uczuć w miejscach publicznych, ale ja tak bardzo za nim teskniłam, że to było dla mnie koniecznością.

-Ja też tęskniłam- powiedziałam trzymając jego twarz w moich dłoniach, gdy staliśmy już naprzeciw siebie. Neymar uśmiechnął się szeroko i dał mi jeszcze szybkiego buziaka w usta, po czym objął mnie ramieniem.

-Cześć- powiedział Marc, który pojawił się obok nas i przywitał się z Neymarem podaniem ręki

-Cześć. Jak tam?- zapytał mój ukochany a Marc wzruszył ramionami

-Po staremu- odpowiedział i podał mi mój bagaż, który przejął Neymar wyprzedzając mnie.

-Dzięki stary za wszystko. Fajnie, że się nią zaopiekowałeś- uśmiechnął sie do Marca i wysunął w jego stronę pięść. Bartra bez słowa przybił mu żółwika.

-Dobra zakochańce, ja muszę teraz spadać- powiedział po czym na odchodne rzucił nam nieśmiały uśmiech.

Podeszliśmy z Neymarem do jego samochodu. W środku napisałam wiadomość do Denisa, który poinformował mnie, że jutro mam na 10. Zdziwiłam się, bo zawsze po sobocie w niedziele jest najwięcej pracy i spodziewałam się jakiejść wcześniejszej godziny.

-A teraz muszę Cie wypytać. Przepraszam- zaczął Neymar a ja pokiwałam lekko i nieśmiało głową -pamiętasz co mi obiecałaś przed wyjazdem?- zapytał a ja na chwilke się zamyśliłam.

-Tak pamiętam - uśmiechnęłam się lekko a Neymar obrócił się w moją stronę i zaczął kręcić moim koamykiem włosów w swojej dłoni.

-Było zero papierosów, zero alkoholu i zero głupot?- zadał kolejne pytanie i patrzył mi się wyczekująco w oczy.

-Zero papierosów, zero alkoholu, zero głupot- zapewniłam a Neymar uśmiechnął się i ponownie dał mi buziaka, po czym zapalił silnik i wyjechaliśmy na ulice. Byłam tak zmęczona i gdyby nie to, że Neymar przez całą drogę śpiewał, na pewno bym usnęła. Zatrzymał się przed swoim domem a ja dopiero po fakcie zorientowałam się, że od początku nie kierował się do mnie.

-Co my tu robimy?- zapytałam a Neymar uśmiechnął się i pogładził po policzku.

-Kochanie, liczyłem na to, że nadrobimy twoją nieobecność- szepnął mi na ucho a ja przewróciłam oczami.

-Ney...- zaczęłam, ale nie mogłam się skupić, bo chłopak składał mokre pocałunki na mojej szyi.

-Tak?- zapytał a ja go delikatnie od siebie odsunęłam, aby nasze oczy bezpośrednio w siebie patrzyły.

-Jestem zmęczona i jest późno. Marzę o tym, aby położyć się do cieplutkiego łóżka. Zawieziesz mnie do domu?- zapytałam a Neymar cicho westchnął i wyszedł z samochodu. Okrążył go i otworzył drzwi od pasażera. Spojrzałam na niego a on gestem ręki zasygnalizował, abym wyszła. Zrobiłam to a Neymar od razu przycisnął mnie lekko do samochodu i napierał na mnie ciałem. Podparł się dłońmi obok mojej tali i nachylił się nademną.

-Ratuje Cie to, że Cie bardzo kocham i licze się z twoim zdaniem- uśmiechnęłam się, narzuciłam mu ręce na ramiona i patrzyliśmy sobie w oczy.

-Ja też Cie bardzo kocham- Neymar starał się nie okazywać, że go to ruszyło, ale wtulił twarz w moją szyje i poczułam że się uśmiechnął. Złapał mnie za rękę i jeszcze raz złożył pocałunek na moim ramieniu.

-Chodźmy- powiedział i trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę drzwi, które chłopak otworzył kluczem.

Wypiliśmy herbatę i zjedliśmy płatki na zimnym mleku. Neymar dał mi białą bluzkę Adidasa i spodenki do spania. Poszłam się jeszcze wypłukać pod zimną wodą. Gdy wyszłam w domu panowała cisza. Pozgaszałam jeszcze wszystkie światła i po cichu weszłam do sypialni. Miałam rację, bo Neymar już spał. Położyłam się delikatnie, aby go nie zbudzić, co było prawie niemożliwe. Przez sen był tak drażliwy, że nawet najmniejsze skrzypienie było w stanie go obudzić. Ułożyłam się tyłem do niego i zgasiłam lampkę. Nie zdążyłam nawet zamknąć oczu a Neymar już zdążył się przysunął i objąć moją talie. Przysunął się na tyle blisko, że czułam jego oddech na moim karku, co mnie tak bardzo uspokoiło, że usnęłam błyskawicznie.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Wróciłam z nowym rozdziałem, który zostawiam Wam do oceny :)
Uważacie, że zawziętość ciotki Nikoli będzie miała jakiś wpływ w przyszłości? Czy takie zachwiałe zachowanie Marca można jakoś uzasadnić?
Miłego weekendu ;*

12 komentarzy:

  1. Ojej.
    Mieszasz mi w głowie z Bartrą, oj mieszasz :D
    W każdym rozdziale w jakim się pojawia znowu zaczynam być TeamMarc :D
    Ta ciotka mnie rozwaliła xD Ewidentnie chłopak wpadł jej w oko :D I wszystko wskazywało na to, że go zawstydziła jednak ;)
    O co jej chodziło z tym Neymarem? Nie jestem pewna czy to tylko taka gadka na zasadzie "A bo w telewizji złe rzeczy o nim mówią" czy raczej, bo coś wie? Ale z drugiej strony skąd by się niby miała dowiedzieć...
    Niemniej jednak podobnie jak ona, będę stała za Bartrą murem, chyba że zrobi coś baaaaaaardzo głupiego (ale nie pozwolisz na to, prawda? xD)
    Nie mogę sie doczekać dalszego ciągu ;)
    Życzę mnóstwo weny i przy okazji zapraszam na jedynkę:
    http://hunting--season.blogspot.com/2016/09/1-nastepnym-razem-gosuje-na-ciebie_17.html
    buziak ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, ciotka singielka i może chciała coś ugrać haha :D co nie zmienia faktu, że Marc nie jest nią zainteresowany ;) co do jej słów o Neymarze. Nie miał chłopak przez pewien czas dobrej opinii w mediach. Może to troska? :D
      Oj Marc to taka moja dobra duszyczka tutaj, chyba nie byłby w stanie zrobić coś głupiego :D buziaki ;*

      Usuń
    2. Zapraszam na rozdział 15 ;)
      http://definition-of-destiny.blogspot.com/2016/09/15-nigdy-nie-powinienem-by-odchodzic.html

      Usuń
    3. Zapraszam serdecznie na 16 ;)
      http://definition-of-destiny.blogspot.com/2016/09/16-mam-tylko-nadzieje-ze-wiesz-co-robisz.html

      Usuń
  2. Oj, znam ja takie ciotki, haha :p
    Marc nadal coś czuje do naszej bohaterki i jakoś specjalnie mnie to nie dziwi. Pytanie co ona z tym zrobi? :D
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba sama Nikola jeszcze nie zna na to odpowiedzi :D buziaki <3

      Usuń
  3. Na początku, chciałabym Cię najmocniej przeprosić za moją długą nieobecność ! ;( Czytałam twoje opowiadanie na szybko i nie miałam kiedy komentować, ale już wracam do łask !!!!
    No to tak :
    Rozdział ten cudowny, oczywiście bez dwóch zdań. Uwielbiam czytać kiedy widzę, że między Neyem i Nikolą jest ogromna miłość. Bardzo intryguję mnie postać Marca która pojawia się tutaj dość często, nie mogę go rozgryźć ani jak, ale z pewnością z rozdziału na rozdział dowiem się więcej :) Nagle pojawia mi się tu jakaś ciotka nie wiadomo skąd, ale wiem jedno nie będzie to dobra osoba i sporo pewnie namiesza co mi się nie spodoba ale trochę ożywi tą historię, chociaż niczego tutaj ie brakuję. Ja jestem w tą historię wciągnięta od początku i nie zamierzam opuścić żadnego rozdziału aż do końca !!! Za dużo tylko proszę mi nie mieszać tam !
    Pozdrawiam Cię z całego serducha !!! :* Trzymaj się i życzę weny do następnych rozdziałów :* :*
    Do następnego !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O moja myszka kochana wróciła <3 nawet nie wyobrażasz sobie jak tęskniłam :** postaram się nie mieszać, ale znasz mnie przecież :D pozdrawiam i buziaki <3

      Usuń
  4. Super nie moge sie doczekać next!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Marc powolutku zdaje sobie sprawę, że między nimi nie będzie nic więcej i przyswaja się z tym, że są tylko przyjaciółmi :) Neymar jest cały i zdrowy :D pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń