poniedziałek, 8 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ 20


Uwielbiałam budzić się w silnych ramionach Marca. Taki początek dnia sprawiał, że cały był jakiś taki lepszy. Oparłam głowę na dłoni i wpatrywałam się w śpiącego Bartre. Wyglądał tak niewinnie.

Wzięłam telefon i napisałam wiadomość do piłkarzy, że spotykamy się dzisiaj u mnie. Mój salon był na tyle duży, że spokojnie pomieści piłkarzy z partnerkami i dziećmi, więc o to się nie martwiłam. Zgodnie ustaliliśmy godzinę, więc o 18 już wszyscy powinni być. Musiałam jeszcze punkt szesnasta odebrać z przed stadionu mojego nowego wspólnika, który mam nadzieje okaże się lepszym od Fabiana i zajechać do sklepu po duże zakupy.

Siedziałam na brzegu łóżka i odpisywałam na pytania kibiców na forum, gdy poczułam oplatające mój brzuch ręce. Marc dał mi całusa w policzek i położył brodę na moim ramieniu.

-Co tam masz?- zapytał lekko marszcząc brwi, co wyglądało dość zabawnie

-Odpisuje na pytania kibiców- odpowiedziałam od razu nie przerywając czynności.

-EJ to jest dobre- zaśmiał się i palcem wrócił do wcześniejszych pytań

-Dziewczyna Marca jest bardzo ładna, wiadomo może, czy to coś poważnego?- przeczytałam na głos i również się zaśmiałam

-Odpisz, że planujemy ślub i jesteś w trzecim tygodniu ciąży- walnęłam go leciutko łokciem w brzuch a on nagle lunął na łóżko i udawał, że zwija się z bólu

-Kretyn- pokręciłam z uśmiechem głową

-Ale twój?- zapytał, przyczołgał się dosłownie i położył głowę na moich nogach. Spojrzałam na niego próbując ukryć wyrzuty sumienia towarzyszące mi po pocałunku z Neymarem.

-Tak- odpowiedziałam i zaczęłam bawić się jego włosami. Hiszpan zamknął oczy i wydawał się nad czymś myśleć, co wydało mi się podejrzane, ale postanowiłam nie drążyć tematu.

***

-Cholera- krzyknęłam kiedy klucze wpadły mi za szafkę. Nie to, że byłam już spóźniona, to teraz będę musiała jeszcze się z nią siłować.
Gdy po jakiś 5 minutach klucze znalazły się w moich dłoniach wybiegłam szybko na podwórko i weszłam do samochodu. Moja znajomość z nowym współpracownikiem zacznie się naprawdę ciekawie.

Jechałam dość szybko nie zwracając zbyt dużej uwagi na ograniczenia szybkości. W mojej głowie było tylko to, żeby jak najszybciej dostać się pod stadion.

Zgasiłam silnik i zaczęłam szybkim krokiem iść w stronę stadionu, odczytując wiadomość od Marca, gdy ktoś nie złapał mnie za ramie. Odkręciłam się i mega ucieszyłam.

-Denis? Co ty tu robisz?- zapytałam go przytulając jednocześnie

-Przyjechałem w sprawach służbowych - uśmiechnął się co odwzajemniłam

-Ja właśnie przyjechalam odebrać mojego nowego współpracownika. Wiesz, Fabian podobno pojechał do Polski a nie chciał mnie zostawić samej- wytłumaczyłam i zaczęłam się rozglądać na boki.

-Nie ogarniasz?- usłyszałam i spojrzałam na niego dziwnie

-To znaczy czego?- zapytałam krzyżując ręce i patrzyłam na niego wyczekująco

-Że stoję tu tylko ja w czasie, gdy ty czekasz na swojego współpracownika?- zaczęłam się uśmiechać i rzuciłam mu się na szyje.

-Jeju jak się cieszę!- krzyczałam jak głupia a Denis uśmiechnął się tylko i trzymał dłoń na moich plecach -jak Ci się udało to załatwić?- zapytałam, gdy już odzyskałam grunt z podłożem.

-Powiedzmy, że troszkę zamotałem w papierach- uśmiechnął się jeszcze szerzej a ja ponownie się do niego wtuliłam.

-Dobra mała, może jedziemy już, bo masz chłopaka a tym ludziom co się nam przyglądają źle z oczu patrzy- spojrzałam w tą samą stronę co on i rzeczywiście musiałam przyznać mu racje. Wzbudzaliśmy większą ciekawość niż samo Camp Nou.

-Masz racje, chodź- powiedziałam i pociągnęłam go za rękę do samochodu.

-Lepiej zapne pasy, jeszcze mnie zabijesz- zaśmiał się i wykonał tę czynność.

-Nie śmieszne- mimo tego co powiedziałam sama się uśmiechnęłam -zobaczysz mój apartament- poinformowałam a on spojrzał na mnie niezrozumiale.

-Miałem nadzieje, że mnie odstawisz do domku i każdy będzie szczęliwy- odpowiedział z udawaną urazą.

-Nie ma opcji. Jedziesz do mnie- Denis położył dłoń na moim ramieniu i jego twarz przybrała poważny wyraz.

-To Nikola za szybko. Zresztą ty masz chłopaka, to nie wyjdzie- spojrzałam na niego poważnie a on wybuchnął śmiechem -żartuje. Jakaś impreza się szykuje?- zapytał opierając się wygodnie o fotel

-Tak jakby, dlatego pomożesz mi zrobić zakupy?- tym razem to ja zapytałam, żeby się upewnić, że ma czas

-Jasne, nie ma problemu- uśmiechnął się i w końcu udało nam się dostać na ulice. Były okropne korki, ale co poradzić. W sklepie szybko udało nam się zrobić zakupy, mimo tego, że zajęty był cały bagażnik. Kupiłam też alkohol bo wiadomo jak to chłopaki, zwłaszcza, że maja dwa dni przerwy od treningów. Jak dobrze, że miałam wtedy przy sobie Denisa, no nie wiem jak ja bym to wszystko dała rade zanieść do mieszkania. Mężczyzna w życiu jest jednak niezbędny. No chyba, że jesteś silna.

***

-Hejka- powitała mnie Shakira z Pique

-Hej, poznajcie Denisa, mojego nowego współpracownika- puściłam oczko Denisowi a on podszedł i podał rękę kobiecie Hiszpana.

-Miło mi poznać- po czym ucałował jej dłoń. Shakira uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłam.

-Gerard, partner życiowy tej oto pani- Hiszpan przerwał ich uścisk dłoni na co pokiwałam z uśmiechem dłonią. Mały duży zazdrośnik. Gdy zapoznałam z nim wszystkich, zaczęłam się rozglądać po gościach. Thiago pojawił sie z Davim, bo mały nocował u państwa Messich. Nie było wśród nich Neymara i Marca, co mnie trochę zaniepokoiło. Zwłaszcza, że żaden z nich nie odpisywał na moje wiadomości.

Siedzieliśmy wszyscy i dużo rozmawialiśmy. Uwielbiałam takie spotkania w gronie najbliższych przyjaciół. Po godzinie nadal nie pojawiał się Neymar ani Marc. Byłam mega zaniepokojona. Musiałam odpowiadać spokojnie na pytania, że się spóźnią, chociaż zielonego pojęcia nie miałam, czy się w ogóle pojawią.

Siedziałam na podłodze i bawiłam się z dziećmi. Byłam bardzo zamyślona, ale próbowałam robić dobrą minę do złej gry. Układałam z nimi jakieś budowle z klocków. Zdaje sobie sprawę, że te spotkanie odbywa się u mnie i powinnam zająć się gośćmi, ale im chyba na rękę, że zajmuje ich dzieci.

***

Jako, że byłam jedyną osobą palącą, wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na schodach i podpaliłam papierosa. Zaciągnęłam się nim. Było chłodno a wiatr muskał moje odkryte ręce. Siedziałam ze wzrokiem wgapionym w ziemie, gdy nie zauważyłam na niej czyiś butów. Było ciemno, wiec rzecz naturalna, że się wystraszyłam. Spojrzałam szybko w górę i zauważyłam sylwetkę Neymara. Wstałam i patrzyłam się na niego.

-Przyszedłeś- powiedziałam patrząc na niego wyczekująco, ale nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Chłopak podszedł do mnie na tyle blisko, że światło z mojej werandy oświetliło jego twarz.

-Co Ci się stało?- zapytałam dotykając skóry obok rozciętego łuku brwiowego.

-Nic takiego- odpowiedział i lekko zdjął moją dłoń z jego twarzy

-Chodź- powiedziałam, złapałam go za rękę i ruszyłam w stronę wejścia, gdy Neymar się zatrzymał. Spojrzałam na niego pytająco

-Nie chce, by Davi mnie tak zobaczył- westchnął a ja pokiwałam głową ze zrozumieniem.

-To zróbmy tak, żeby nie zobaczył- wzruszyłam ramionami i najciszej jak mogłam otworzyłam drzwi. Mój plan nakazywał niepostrzeżenie dostać się do kuchni i udało się to bez problemu, dzięki ich głośnym rozmowom.

-Usiądź- nakazałam Neymarowi wskazując na krzesło. Brazylijczyk bez żadnych sprzeciwów wykonał moje polecenie. Wyjęłam z szafki apteczke i położyłam ją na stole, gdzie ją otworzyłam. Ustałam przed piłkarzem i polałam wacik wodą utlenioną.

-Może troszkę szczypać- poinformowałam i delikatnie przyłożyłam wacik do jego rany. Chłopak lekko syknął. Odsunęłam wtedy wacik-przepraszam, muszę Ci ją przemyć, aby nie było zakażenia

-Wiem- pokiwał głową a ja ponownie go przyłożyłam. Chłopak ułożył dłonie na mojej talii, przysunął mnie do siebie i przytulił się do mojego brzucha. Położyłam dłoń na jego włosach i lekko je pogłaskałam.

-Muszę Ci przykleić plaster- powiedziałam a chłopak westchnął i niechętnie się odsunął. Cały czas trzymał dłonie na mojej talii i teraz patrzył mi się prosto w oczy. Czułam się trochę niezręcznie. Udało mi się zakryć ranę w całości.

-Gotowe?- zapytał i lekko się uśmiechnął.

-Gotowe- pokiwałam głową, zamknęłam apteczke i schowałam ją do szafki. Neymar przyglądał się w lustrze.

-Co ja mam powiedzieć małemu?- zapytał i dotknął palcem plastra

-Prawdę?- odpowiedziałam pytająco a on od razu zaprzeczył kręceniem głowy -a mi co powiesz?- zapytałam krzyżując ręce. Brazylijczyk odkręcił się i podszedł łapiąc mnie za łokcie.

-Nie powiem Ci prawdy bo będziesz zła- powiedział wolno i bezpośrednio w moje oczy.

-Jeżeli to będzie prawda, to nie będę zła- odpowiedziałam a Neymar przez chwile się zastanawiał

-Powiem Ci później- uśmiechnął się blado i cały czas patrzył w moje oczy. Przybliżył twarz i delikatnie musnął mój policzek -dziękuje- wzruszyłam ramionami a Neymar przyglądał mi się badawczo. Dopiero po chwili do kuchni weszła Antonella a Neymar odsunął się odemnie jak poparzony.

-O Boże, co Ci się stało?- zapytała i podeszła do Neymara

-Też chciałabym wiedzieć- dodałam a żona Messiego spojrzała na mnie nic nie rozumiejąc.

-Nic takiego. Miałem malutki wypadek- Antonella pokiwała współczująco głową

-Barcelońska niezdara- zaśmiała się -gdzie masz alkohol?- zwróciła się z tym pytaniem do mnie a ja pokazałam palcem jedną z szafek. Anto uśmiechnęła się, wzięła ze sobą dwie butelki alkoholu i wyszła jeszcze przed drzwiami puszczając oczko.

-Pierwszy raz widzę, że partnerki piją więcej niż sami piłkarze- Neymar zaśmiał się wyglądając lekko przez drzwi od kuchni -Munir też już ledwo siedzi

-Będę musiała ich wszystkich odwieźć- wzruszyłam ramionami i chciałam wyjść do salonu, ale w ostatniej chwili Neymar mi to uniemożliwił

-Wiesz, że mi się to nie podoba- spojrzałam na niego marszcząc czoło -to, że palisz. Wiesz, że nie możesz- ścisnął jeszcze mocniej moją dłoń

-A mi nie podoba się to, że zjawiasz się z rozciętym łukiem brwiowym a mój chłopak mnie wystawia i nie daje znaku życia. Każdemu się coś nie podoba- odpowiedziałam spokojnie i nie czekając na niego już bezproblemowo weszłam do salonu. Zasiadłam na swoim miejscu. Wszyscy pokolei witali się z Brazylijczykiem. Neymar miał rację. Nikt oprócz Pique i Messiego, którzy pozwolili dziś pić swoim partnerkom nie byli trzeźwi. No i jeszcze ja i Neymar, ale my dopiero weszliśmy. Od samego początku wiedziałam, że będę musiała niektórych eksportować do domu.

Dziwnie mi było siedzieć bez Marca.
Przyzwycziłam się już do jego głupich żartów i tego, że specjalnie polewał sobie wódki po to, aby zobaczyć jak zabieram mu kieliszek. Przyzwyczaiłam się do jego dłoni, które albo oplatały moją talie, albo znajdowały się na moim udzie. Poprostu brakowało mi go w tamtej chwili.
Denis podziękował mi za ten wieczór i przeprosił za tak szybkie ulotnienie, ale ma jutro rano odebrać samochód służbowy i zanieść papiery na Camp Nou.
Około godziny 3 w nocy wszyscy zaczęli się zbierać. Wcześniej odwiozłam jeszcze Suáreza i Munira do domów. Urugwajczyk pozwolił sobie na dużo, ale pewnie dla tego, że nie było obok niego Sofii.

-Dziękujemy mała, było fajnie- Pique ucałował mnie w czoło, co robił zawsze na powitanie i pożegnanie. Powiedział, że nie lubi się aż tak schylać.

-Miło mi to słyszeć. Dacie rade?- skierowałam to pytanie do Messiego i Pique, którzy trzymali pod rękę swoje partnerki.

-Oj, nie takie rzeczy się robiło- Lio puścił mi oczko i wyszli na zewnątrz. Ustałam w progu i uśmiechałam się na widok dziewczyn. Pamiętam jak one wypominały mi, gdy to pijana zgarniały mnie z klubu. Gdy poczułam dłoń na moim ramieniu, odkręciłam się do tyłu.

-Dziękujemy za dzisiaj- Neymar uśmiechnął się i spojrzał na Daviego, który trzymał go mocno za rękę. Ukucnęłam i złapałam małego po bokach.

-Jak się bawiłeś?- zapytałam a on uśmiechnął się szeroko.

-Fajnie- odpowiedział a ja rozłożyłam ręce. Mały od razu puścił Neymara i się do mnie wtulił. Przytuliłam go i dałam buziaka w czółko.

-Dobranoc szkrabie- pogłaskałam go po główce i się wyprostowałam. Spojrzałam się na Neymara, który mi się badawczo przyglądał.

-Do zobaczenia- powiedział z lekkim uśmiechem a ja go nie odwzajemniłam. Nie mogłam się tak po prostu uśmiechać, gdy Neymar nie chce powiedzieć przyczyny jego rany a Marca nie ma przy mnie.

-Do zobaczenia- pokiwałam głową a Neymar ucałował mnie delikatnie w policzek. Zamknęłam za nimi drzwi. Zamknęłam oczy na chwile i zacisnęłam usta. Martwiłam się, cholernie się martwiłam o Marca.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam Was z kolejnym rozdziałem i tak jak w poprzednim nie było żadnej notki, dzisiaj będzie dłuższa. Po pierwsze na początku deklarowałam się, że skoro są wakacje rozdziały będą się pojawiać wcześniej. Nie udało się i chciałam Was za to przeprosić. Nie powinnam obiecywać nie będąc tego w 100% pewna i bardzo mi przykro. Staram się jednak, aby te rozdziały były dłuższe i mam nadzieje, że nie macie mi za złe tego, że nie dotrzymałam słowa.
Co do rozdziału pisałam go codziennie po fragmencie, wiec nie mam pojęcia czy wszystko jest w miarę spójne, chociaż ja sprawdzając go nie znalazłam błędu. Ale jak to mówią ludzie są mylni i ja także czasem się myle ;)
Co już do samej treści, aby się za bardzo nie rozpisywać :) mam nadzieje, że Wam się podoba i już podstawowo:
Kto się spodziewał Denisa w roli współpracownika Nikoli? Co się dzieje z Marcem, może jakieś domysły? :) i co się stało Neymarowi? Czy to na pewno nic takiego? :)
Pozdrawiam Was serdecznie i dziękuje tym, którzy dotrwali do końca tej notki ;**

19 komentarzy:

  1. Twoje opowiadanie jest poprostu boskie! ;* Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś m się wydaje ,że Marc ma coś wspólnego z tą raną Neya...może się pobili tylko gdzie jest Barta ???

    NY

    OdpowiedzUsuń
  3. Cos mi sie wydaje ze Marc cos ma wspolnego z ta rana Neya...ze sie pobili o nia...zobaczymy jak Ney powiem Nikolii😍😘❤ pisz szybko nastepny!😍❤👌😘

    OdpowiedzUsuń
  4. Ney pobity, Marca nie ma... Coś mi tu śmierdzi. Bójka? Bardzo prawdopodobne.
    A Denisa się spodziewałam. :p
    Czekam na next i mam nadzieję, że pojawi się bardzo, bardzo szybko. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro jest Bartra to ja zostaję <3
    Dziwne to wszystko zaczyna się robić. Mam nadzieję, że Marc nic głupiego nie nawywijał i dogadają się jakoś z Nikolą.
    Obawiam się też, że ten ich związek nie przetrwa, bo jednak dziewczyna definitywnie czuje coś do Neymara. Swoją drogą ciekawe co mu się stało.
    Denis jest spoko, ale obawiam się Fabiana. Coś czuję, że on dopiero pokaże na co go stać. Może teraz wziął sobie za cel biednego Bartrę? (ok, do już moje spiskowe teorie xddd)
    Cholernie jestem ciekawa tego co się wydarzy dalej, więc czekam ze zniecierpliwieniem na nowy rozdział.
    Jakby to nie był problem to prosze informuj mnie o nowych u mnie zakładce SPAM, a no i przy okazji zapraszam do siebie :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, nie ma problemu :) dziękuje pięknie za komentarz i już lece do Ciebie ;*

      Usuń
  6. Proszę Cię, niech Neymar i Nikola choć na chwilę będą razem szczęśliwi :) Już im tak niekomplikuje życia ;* Szkoda Marca, ale Niko jest przeznaczona Neymarowi <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż się rozkleiłam, gdy on sie przytulił do jej brzucha. Poczułam tu taką tęsknotę i przywiązanie. Jeżeli chciałaś to przekazać to Ci się udało. I najlepiej piszesz takie słodkie sceny, najlepiej ze wszystkich! ;* twój blog jest boski!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy pojawi się następny rozdział? Oby szybciutko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Także mam nadzieje :) może jutro mi się uda wstawić rozdział, bądź pojutrze ;*

      Usuń
  9. O jejku, zdarza się ;* hehe i tak jestem pod wrażeniem, że je wszystkie przeczytałaś :)
    Kolejna czytelniczka #teamNeymar :)
    Dziękuje ślicznie za komentarz i na pewno poinformuje o nowym rozdziale ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy będzie kolejny rozdział? Czekam, czekam i się doczekać nie mogę ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za tą nieobecność, ale jutro bedzie na 100% :* zakupy weselne są jednak bardzo czasochłonne, gdy nie ma się pojęcia jaką sukienkę się chce :/ no nic, pozdrawiam :*

      Usuń