sobota, 13 sierpnia 2016

ROZDZIAŁ 21


Tej nocy nie udało mi się zasnąć, mimo, że usilnie próbowałam. Przekręcałam się z boku na bok szukając na tyle wygodnej pozycji, która choć na chwilę oderwałaby mnie od myśli. Moje próby były daremne i za każdym razem kończyły się tak samo. Telefon do ręki brałam niemal co 20 minut, no bo może odpisał... Nie odpisał.

Godzina 6 rano a ja siedze na podłodze opierając się o zimną ścianę. Gdy w końcu uświadomiłam sobie, że takie bezczynne siedzenie nie ma sensu, postanowiłam gdzieś wyjść, zaczerpnąć świeżego powietrza. Obmyłam w łazience twarz zimną wodą, związałam włosy w niechlujnego kucyka i skierowałam się na korytarz. Zakładałam buty na siedząco. Tak mi było najwygodniej.

Sięgnęłam ręką po bluzę. Spojrzałam na nią i to była bluza Marca, którą zawsze zapominał ode mnie zabrać. Zamknęłam oczy, aby nie uronić łez i nie dać pokazać sobie, że aż w takim stopniu mnie to wszystko boli.

Przeszłam bardzo długą drogę, która ku mojemu rozczarowaniu przyniosła zupełnie odwrotny efekt od oczekiwanego. Świeże powietrze trochę oczyściło moją głowę, ale nie na długo. Cisza na ulicach nie pozwoliła mi zapomnieć o moich zmartwieniach i stałam się jeszcze bardziej przygnębiona. Zrezygnowana wróciłam do domu.

Poszłam do łazienki i wzięłam długi, zimny prysznic. Do pracy miałam dzisiaj na 10, ale postanowiłam iść wcześniej, żeby się czymś zająć. Dlatego już godzinę później siedziałam w gabinecie, przeglądając najnowsze wiadomości, których było od groma.

Zauważyłam też okienko z transferami. Zajrzalam z ciekawości. Uśmiechnęłam się na to, że Marc dostał ofertę od Borussii Dortmunt. To byłoby ciekawe, ale znałam Marca na tyle żeby wiedzieć, że kocha Barcelonę, kocha Cules. Wątpie, aby z tego zrezygnował.

O godzinie 10 usłyszałam delikatne pukanie do gabinetu. Uniosłam głowę i zza drzwi ujrzałam uśmiechającego się Denisa.

-Dzień dobry. Jak humorek?- zapytał a ja wzruszyłam ramionami -Aj, widzę że nie za ciekawie- podszedł, podstawił krzesło obok mojego i na nie usiadł.

-Nie jest za ciekawie- potwierdziłam jego słowa a on położył dłoń na moim ramieniu i zaczął je lekko gładzić.

-Chcesz o tym pogadać?- usłyszałam i dopiero po chwili zaprzeczyłam ruchem głowy -jak chcesz, ale nie wyglądasz na osobe z takim stażem miłosnym- powiedział to, po czym wstał i udał się do szafek. Obróciłam się na krześle przodem do niego i przyglądałam mu się uważnie.

-To znaczy?- zapytałam a on tylko spojrzał na mnie i się blado uśmiechnął

-Jeżeli kobieta jest smutna, to jaki może byc tego inny powód niż facet?- tym razem to on zadał pytanie a ja lekko się zamyśliłam

-Głód- odpowiedziałam beznamiętnie a Denis wybuchł śmiechem, ale widząc moją niewzruszona osobę od razu przestał.

-A... Jesteś może głodna?- zapytał drapiąc się nie zręcznie po głowie

-Nie jestem- odpowiedziałam smutno i wstałam, aby skierować się na korytarz, jednak Denis mi to uniemożliwił łapiąc mnie za nadgarstek i zamykając w szczelnym uścisku.

-Marc ma takie szczęście a tak bardzo go nie docenia- westchnął a ja zacisnęłam dłonie na jego białej koszulce

-Nie poderwiesz mnie tak- uśmiechnęłam się do siebie a Denis lekko poklepał mnie po głowie

-Następnym razem nawet nie będę próbować Cie pocieszać- odsunęłam się lekko, aby spojrzeć na jego twarz.

-Bardzo to doceniam- uśmiechnęłam się po czym wspięłam się na palce i musnęłam jego policzek.

-Hmm, za takie nagrody to moge codziennie znosić twoje humory- odwzajemnił mój uśmiech i wbił mi lekko palec w brzuch.

***

Godzina 18. Moja praca na dzień dzisiejszy dobiega końca. Dzięki Denisowi choć na chwilę zapomniałam o Marcu.

-Zabrałaś wszystko? Nie chce się później wracać- blondyn sie uśmiechnął a ja jeszcze raz rozejrzałam się po gabinecie.

-Zabrałam wszystko- potwierdziłam patrząc na jego uradowaną twarz. Czy ten człowiek nie ma żadnych problemów? Zawsze jest taki uśmiechnięty.

-W takim razie chodźmy- otworzył i wskazał mi ręką drzwi, abym wyszła pierwsza. Uśmiechnęłam się na to, wyszłam na korytarz i zaraz za mną zrobił to Denis. Zamknął nasz gabinet i wspólnie przemierzaliśmy korytarz co nieraz rzucając jakieś głupie żarciki, które nie bawiły nikogo tylko nas. Gdy skręcaliśmy do tunelu zderzyłam się z kimś i gdy uniosłam głowę, ujrzałam Marca. Lekko się zdziwiłam, ale też bardzo cieszyłam, że widzę go całego i zdrowego.

-Cześć- uśmiechnęłam się a on tylko pokiwał na to głową.

-To ja czekam w samochodzie- powiedział Denis i lekko pogładził moje ramie, aby dodać mi otuchy. Wiedział, jak bardzo martwiłam się o Marca.

-Co tu robisz? Nie macie dzisiaj treningu- zapytałam, aby jakoś spróbować rozluźnić atmosferę. Na nic to się stało, bo twarz Bartry pozostawała kamienna i na odpowiedź także musiałam chwilke poczekać

-Mam sprawę -odparł wzruszając ramionami, a mi zrobiło się przykro. Zawsze mówiliśmy sobie o wszystkim

-A więc teraz tak będziesz ze mną rozmawiał? Mogę przynajmniej poznać powód twojego obrażalstwa?- zapytałam a Hiszpan tylko się na to zaśmiał, co jeszcze bardziej mnie rozczarowało.

-Jak się udała impreza?- skrzyżował ręce i patrzył na mnie wyczekująco z głupim uśmieszkiem na twarzy.

-Było...bardzo przyjemnie- odparłam a Marc pokiwał głową

-Cieszę się. A Neymar już zdrowy pani doktor?- gdy usłyszałam pytanie myślałam, że się przesłyszałam, ale twarz Bartry była nadzwyczaj poważna

-Dlaczego mu to zrobiłeś?- zapytałam z wyrzutem

-Niech nauczy się trzymać łapy przy sobie- odpowiedział po chwili namysłu a ja patrzyłam na niego jak na kosmite -oj Nikola nie rób ze mnie idioty. Czy ty myślisz, że ja jestem ślepy? Uważasz, że jestem aż takim kretynem, aby nie umieć ocenić sytuacji?- podniósł zdecydowanie swój ton głosu, pod którego wpływem musiałam przełknąć ślinę.

-Marc, ja nie wiem o co Ci chodzi- po chwili Hiszpan złapał za moje ramiona i złączył moje ciało ze ścianą. Zrobił to na tyle gwałtownie, że poczułam ból i cicho jęknęłam.

-Spójrz na mnie- nakazał a ja zrobiłam to o co prosił i spojrzałam na niego moimi oczami pełnymi w tamtym momencie bólem -może i zbyt łatwo przywiązuje się do ludzi, ale to nie powód, żeby mną manipulować- patrzył mi prosto w oczy, cały czas utrzymując moje ciało z kontaktem ze ścianą, co było bardzo nie komfortowe

-Marc, proszę to naprawdę boli- westchnęłam a on przybliżył dłoń, prawdopodobniej aby schować kosmyk moich włosów za ucho jak to miał w zwyczaju, ale w ostatnim momencie wycofał rękę.

-Mnie też boli. Boli mnie to, że Cie tak bardzo kocham a ty nigdy nie będziesz moja. Boli mnie to, że nie mówisz mi całej prawdy i mnie okłamujesz- powiedział prosto w moje oczy a w jego głosie wyczułam żal

-Okłamuje? O czym ty mówisz?- zapytałam lekko marszcząc czoło a Marc spojrzał na mnie poważnie

-Zaszłaś do łazienki tak? Ciekawe, bo ja widziałam Cie wchodząca i wychodzącą z męskiej szatni. Hmm i wiesz co jest śmieszne? W tym samym czasie był tam Neymar, ależ zbieg okoliczności kochanie, pewnie tak bardzo śpieszyłaś się do łazienki, że nawet go nie zauważyłaś. To jak było myszko?- dał nacisk na pieszczotliwe wyrazy a mi zrobiło się wstyd

-To nie tak- odpowiedziałam kierując wzrok w podłogę

-Czyli to nie było tak, że się z nim całowałaś? Pewnie mi się przewidziało- machnął ręką nie spuszczając ze mnie wzroku

-Marc, ja Cie kocham- powiedziałam łapiąc go za koszulkę. Zostawał nie wzruszony.

-Gdyby tak było bym Ci wystarczał. Nie mam pojęcia co robiłem źle Nikola- podszedł jeszcze bliżej a serce biło mi jak oszalałe. Miał rację. Kocham go bardzo, ale to chyba nie to samo, co czuje do Neymara

-Nic nie zrobiłeś źle. Tylko...

-Nie jestem Neymarem- dokończył za mnie a ja ponownie spuściłam głowę -w porządku. Rozumiem, bądź z nim szczęśliwa- odparł i odszedł. Łzy lały się jak oszalałe a ja się cała trzęsłam. Nie potrafiłam inaczej. W takim stanie wyszłam z Camp Nou a Denis gdy mnie zobaczył, od razu mnie przytulił. Schowałan twarz w jego koszulce i płakałam. Najszczerzej w życiu, płakałam.

***

-Nalej mi jeszcze- podsunęłam Denisowi kieliszek, ale on popatrzył na mnie z politowaniem i odstawił go na bok.

-Wiesz, że możesz na mnie liczyć, zawsze i bezgranicznie, ale nie pozwole Ci się upić do nieprzytomności - stwierdził nie odwracając odemnie wzroku a mi obraz powoli już wirował.

-Dlatego nie pytam Cie o zdanie- wzruszyłam ramionami a Denis uniósł ręce w geście obrony.

-Po pijaku masz równie niewyparzony jęzor co zawsze- uśmiechnął się a ja runęłam na kanapę -wiem, że to trochę łagodzi, ale nie usunie Ci zmartwień- stwierdził a ja spojrzałam na niego, ledwo co juz odbierając bodźce.

-Okej, w takim razie sama wezme- odparłam, po czym wstałam na równe nogi, ale tylko na chwile, bo zaraz znalazłam się w ramionach Denisa, który złapał mnie i uchronił przed upadkiem

-Kochana, starczy już na dzisiaj- stwierdził i usadowił mnie na kanapie. Schowałam twarz w ręce i wszystkie myśli do mnie powróciły. Marc chyba właśnie ze mną zerwał -zostałbym z tobą, ale jutro muszę wstać za wcześnie. Załatwie Ci niańke. Nie zrozum mnie źle, ale cholernie się o Ciebie w tej chwili martwie- położył dłoń na moim ramieniu i uśmiechnął się blado.

-Poradze sobie- poinformowałam po czym położyłam się i sama nie pamiętam, jak szybko udało mi się usnąć.

***

Poczułam czyjś dotyk na mojej głowie. Ktoś gładził moje włosy a moje oczy przywyczajały się do światła i widziały samą sylwetkę. Dopiero po chwili mogłam go dokładnie ujrzeć.

-Neymar, co ty tu robisz?- zapytałam błyskawicznie siadając. Brazylijczyk siedział na krześle obok kanapy. Teraz znajdowaliśmy się naprzeciw siebie

-Robię za niańke- uśmiechnął się, po czym usiadł obok mnie i schował moją dłoń w swoich -powiedz mi tylko, dlaczego się upiłaś. Nie możesz przecież- zapytał z troską w głosie

-Alkohol mnie rozluźnia- zacytowałam jego słowa z przed dwóch lat. Uśmiechnął się, mimo, że miał się obrażać za każdą moją styczność z alkoholem i papierosami.

-Jak się czujesz?- zapytał głaszcząc mnie po głowie.

-Marc ze mną zerwał. Widział nasz pocałunek. To on Ci zrobił?- zapytałam dotykając dokładnie miejsce zszycia.

-Tak. Ale malutka nie przejmuj sie. On potrzebuje czasu. Przecież ten pocałunek nic nie znaczył, jeszcze wszystko może da się naprawić- uśmiechnął się chcąc dodać mi otuchy, ale jeszcze bardziej mnie przygnębił.

-On juz nigdy do mnie nie wróci Neymar. Zawiodłam go- powiedziałam przez łzy, które ponownie tego dnia zebrały się na moich oczach.

-Prawdziwa miłość nie zna takiego terminu jak nigdy- pogładził moje plecy a ja się zamyśliłam. Po tylu wypitym alkoholu to nie było trudne.

-Może ta nie była prawdziwa- powiedziałam tak jakby do siebie. Neymar odwrócił mnie w swoją stronę i patrzył mi się prosto w oczy

-Prawdziwa miłość jest wtedy, gdy możesz na nią patrzeć godzinami, nie ważne, w jak niekorzystnym jest w danym momencie stanie. Prawdziwa miłość jest wtedy, gdy to w jej oczy pragniesz spoglądać całe życie, tylko w nich szukać szczęścia. Gdy za każdym razem kiedy ją widzisz masz te cholerne motyle w brzuchu. Nie liczą się dla Ciebie jej wady. Nie ważne, jak bardzo nie odpowiedzialna potrafi być, żeby na przykład o trzeciej w nocy iść bocznymi uliczkami miasta sama. Prawdziwa miłość jest wtedy, gdy nie zaśniesz, bez zobaczenia jej uśmiechu. To wysłuchiwać jej narzekań, nie zwracając uwagi, że chodzi o jakoś drobny szczegół. Prawdziwa miłość jest wtedy, gdy największy ból sprawia Ci widok jej łez. Gdy, wiesz, że zrobiłbyś dla niej wszystko. Gdy masz ochotę płakać, ale chcesz ją uchronić. Pragniesz zostać przy niej całe życie, na dobre i na złe. Kiedy pomimo waszej długiej rozłąki, ty kochasz ją równie mocno. Kiedy po każdym spotkaniu, zakochujesz się w niej na nowo. - przez cały czas, gdy to mówił płakałam. Nie liczyło się dla mnie w tamtym momencie nic. Po prostu złapałam dłonią jego policzek i musnęłam lekko jego usta, po czym Neymar pogłębił pocałunek przepełniony tęsknotą i żalem.

~~~~~~~~~~~~~~~~

Jedyne co mogę powiedzieć to przepraszam. Nie miałam pojęcia, że pisanie tego rozdziału będzie aż tak czasochłonne.
Uwaga, kolejny rozdział pisany pod natchnieniem nocy ;) skończyłam pisać rozdział o godzinie 5:14, chyba mój nowy rekord :)
Rozdział zostawiam do Waszej dyspozycji, mam nadzieje, że jest możliwy :)
Pozdrawiam! ;*

18 komentarzy:

  1. Boże, jaki cudowny! Najlepszy był koniec <3 Niech już Neymar i Nikola będą razem na zawsze! Proszę;* Pisz szybko następny bo nie wytrzymam długo;*;*;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholernie miło mi to czytać :') dziękuje kochana! <3

      Usuń
  2. Super rozdział teraz tylko musi zniknąć Fabian i Carol mam czarny scenariusz na Carol ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż boje się o ten scenariusz zapytać :D <3

      Usuń
    2. Jak by gdzieś wyjechała zostawiła Daviego nie chciała by z nim kontaktu.. I Nikola mogła by mu zastąpić mamę i stworzyć z Neyem rodzina..

      Usuń
  3. Ta końcówka... Pisz szybko next ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. To musiało kiedyś nastąpić...końcówka jest BOSKA...Nikoli brakuję takiej przyjaciółki płci żeńskiej ,no poprostu kręci się koło niej za dużo facetów :)

    NY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy to jej akurat przeszkadza, ale przyjaciółka dużo by ułatwiła :) <3

      Usuń
  5. Może niech w opowiadaniu pojawi się cudowna Rafaella? Taka bratnia dusza Nikoli? Opowiadanie jak zwykle cudowne! Końcówka poprostu wzruszająca! ;* Pisz szybko następny, bo każda z nas czeka z niecierpliwością! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rafaella jest taką osobą w większości opowiadań i nie wiem, czy jak jednak postawie na sprzymierzeńca płci żeńskiej nie zastanowie się nad kimś bardziej oryginalnym :) dziękuje za miły komentarz ;*

      Usuń
  6. No i stało się to czego sie bałam. Szkoda mi Marca ;( rozumiem biedaka, ale z drugiej strony to dobrze się stało, bo gdyby Nikola z nim została to ucierplieli by na tym wszyscy. Teraz w zasadzie nic nie powinno stać na jej drodze do szczęścia z Neymarem, szczególnie po tej jego poetyckiej przemowie o miłości.
    Zgaduję, że Bartra jednak przyjmnie ofertę od Dortmundu :D (co mnie osobiście jako fankę BVB bardzo cieszy), ale obawiam się, że już go wted nie ujrzymy w tym opowiadaniu.
    A Denis wydaje się być mega w porządku i mam nadzieję, ze się nie mylę co do niego ;)
    Życzę weny, pozdrawiam i przy okazji zapraszam do siebie na rozdział 10: http://definition-of-destiny.blogspot.com/2016/08/10-nie-jestem-od-speniania-twoich-zyczen.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marc jest zawiedziony na pewno, ale w sumie chyba masz racje, że stało się lepiej, że się to teraz wydało.
      Nie zrezygnuje z Marca za żadną cenę :D jeden z moich ulubionych piłkarzy i nie ważne, czy on będzie w Dortmundzie czy nie, będę o nim pisać :) pokochałam go jeszcze bardziej dzięki pisaniu o nim, choć to może dziwnie brzmi :)
      Rozdział przeczytany, skomentowany a ja czekam na następny! <3

      Usuń
  7. Z tym cytatem troszkę przesadziłaś :D cieszę się teraz jak głupia, mega mie słowa! <3
    Oczywiście, poinformuje :)
    Licze na to, że również dowiem się o twoim nowym rozdziale dość szybko ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy będzie kolejny rozdział? Proszę, pisz szybciutko! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak: oglądam dzisiaj o 1:30 Polaków a potem zabieram się za pisanie :) jeżeli mi dobrze pójdzie to rozdział pojawi się jutro, jeżeli nie- pewnie dopiero w niedziele :)

      Usuń
  9. Na początek wyrażę swoją radość ^^
    JEJEJEJEEEE ^^ WIEDZIAŁAM.! Cieszę się, że zgadłam, że Denis pracuje z Nikolą oraz fakt, iż Marc widział pocałunek Nikoli z Marcem.
    A smutek dotyczy Marca... Nadszedł ten moment... A gdy Marc wypowiedział słowa "pani doktor" po prostu osłupiałam. I rozumiem załamanie Nikoli... Był jej przyjecielem, wsparciem, oparciem, kimś bliskim, kochanym, opiekuńczym, kimś kogo chciała mieć zawsze przy sobie... A tym czasem, jej błąd to uniemożliwił... Oczywiście całe to zajście znajduje plus- Neymar, który w piękny sposób wyznaje miłość. Jestem strasznie ciekawa jak potoczy się sprawa z Marcem... Czy jej wybaczy, czy będzie ją mijał obojętnie i ranił ignorancją jej osoby... I gubi się wątek Caroline i Fabiana... Czyżby jednak już nie było już złowieszczych planów? ^^ Co do domysłów, to chyba żadnych nie mam ;\
    A i jeszcze ważna rzecz ^^ Jakoś tak ładnie piszesz po nocach.. tzn zawsze zajebiście piszesz , ale czytając ten rozdział to było takie ahhh <3 na prawdę widać pozytywne postępy w Twoim pisaniu, oczywiście od początku jest super ale teraz jest super super xD mam nadzieje, że rozumiesz ;p
    Pozdrowionka i miłych dwóch tygodni wakacji ;c ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadłaś i rozszyfrowałaś moje zamiary :D Chyba powinnam się przejąć, że jestem bardzo przewidywalna, ale twój komentarz jest tak bardzo miły! :D
      Każda sytuacja wnosi jakieś plusy i minusy. Cholernie trudno mi było kłócić Marca z Nikolą, ale żaden czyn nie ominie konsekwencji niestety.
      Złowieszcze plany? Nie, nie to jeszcze nie koniec :D
      Po nocach pisze mi się najlepiej i ja doskonale wiem, że są w jakimś tam stopniu lepsze niż te pisane za dnia :) ciesze sie i dziękuje za tak miłe i ciepłe słowa ;*
      Oj tak, tylko dwa tygodnie. Trzeba je wykorzystać! ;* wzajemnie! <3

      Usuń