Nie zdążyłam nawet do końca otworzyć drzwi, gdyż zostały one z drugiej strony popchnięte przez Neymara, który wparował do mojego apartamentu jak burza.
-W porządku -powiedziałam cicho do siebie i zamknęłam drzwi. Gdy się odkręciłam Neymar stał z skrzyżowanymi rękami.
-Fajnie było?- z każdą chwilą był coraz bardziej zdenerwowany a gdy dołożył do tego tupiącą nogę, byłam już pewna, że jest wściekły.
-O co Ci chodzi?- zapytałam i lekko zmarszczyłam brwi. Nienawidziłam takich sytuacji a teraz nawet do końca nie wiedziałam o co chodzi.
-Chłopaki nie są zbytnio dyskretni -w tym momencie wszystko stało się dla mnie jasne. Dowiedział się o pocałunku z Marcem. Nie wiedziałam co mam zrobić. Zakłopotanie ogarnęło mnie w całości. Stałam tam wpatrując się w oczy Neymara, które były ciemniejsze niż zwykle.
-Ja... -zaczęłam, ale nie miałam szansy nawet dokończyć
-Czekaj, nie mów...- nie mam pojęcia, dlaczego ludzie zadają pytania, na które nie chcą usłyszeć odpowiedzi -jasne, że było fajnie działać na dwa fronty. Tyle korzyści - moja twarz zamarła na jego podwyższony ton głosu. Jestem pewna, że nie wyrażała żadnych uczuć, ale moje w moich oczach tkwiło przerażenie.
-Neymar ja...- ponownie zaczęłam i ponownie nie dokończyłam
-Podobało Ci się? -podszedł do mnie tak blisko, że gdyby zrobił krok nasze ciała by się stykały i jego wzrok tkwił tak przenikliwie w moich oczach, że jedyne co chciałam zrobić, to zapaść się pod ziemie.
-Chce Ci powiedzieć, że... - spuściłam wzrok w podłogę
-Nie obchodzi mnie to teraz. Chce znać odpowiedź na pytanie: czy podobał Ci się ten pocałunek?- podniósł mój podbródek a gdy nasze spojrzenia się spotkały od razu zabrał rękę.
-Tak -odpowiedziałam ledwie słyszalnie. Czułam wielką gule w moim gardle. W chwili gdy to powiedziałam Neymar odepchnął mnie lekko i kierował się do drzwi. Z mojego policzka popłynęła łza. Pomyślałam, że jak nie teraz to nigdy.
-Neymar, poczekaj -powiedziałam i przyglądałam się jego reakcji. Zatrzymał sie w progu, po czym wolno się obrócił w moją strone. Uśmiechnął się blado i spuścił głowę w podłogę.
-Przykro mi trochę, wiesz?- zapytał i spojrzał na mnie oczami pełnymi smutku. Kolejna łza popłynęła z mojego policzka.
-Wiem -przełknęłam ślinę i oparłam się o ścianę - to się stało tak niespodziewanie. Nie będę się usprawiedliwiać. Jeżeli nie chcesz mnie teraz znać, pozwolę Ci odejść i będę trzymać się od Ciebie z daleka -czekając na odpowiedź Neymara czas mi się nieubłaganie dłużył. Chłopak podszedł i oparł się o ścianę tuż obok mnie. Patrzył się w sufit i zapewne się nad czymś zastanawiał. Gdy poczułam jego wzrok na mojej twarzy obróciłam głowę i nasze spojrzania się spotkały.
-Tak by było najlepiej - serce zakuło mnie tak okropnie, jakby ktoś wbił w nie sztylet. Uśmiechnęłam się tak blado, że wyszedł pewnie z tego grymas i pokiwałam głową.
-W porządku -powiedziałam stając daleko naprzeciwko jego.
-Jesteś pewna, że to zrobisz? - zapytał unosząc jedną brew ku górze.
-Dla Ciebie wszystko -westchnęłam i uśmiechnęłam się tym razem jak najbardziej wiarygodnie. Twarz Neymara złagodniała.
-Jak twoje relacje z Markiem? -podniosłam głowę i spojrzałam na niego zdezorientowana -no co? Jak mamy się nigdy więcej nie spotkać, to mam parę pytań -słysząc to myślałam, że żartuje, ale jego twarz była jak najbardziej poważna.
-Nijak. Nie odzywa się do mnie -powiedziałam patrząc na jego oczy.
-Romeo nie jest gotowy na związek? -Neymar zaśmiał się a ja już dłużej nie mogłam udawać.
-Nie, to ja nie jestem gotowa na związek z kimś innym niż ty -Neymar błyskawicznie spoważaniał. Patrzył na mnie oczekując wyjaśnień, ale ja nie miałam co mu wyjaśniać. Spuściłam głowę i panele wydały się takie interesujące.
-Nikola? -nie podnosiłam wzroku do momentu w którym na podłodze nie ujrzałam butów Neymara. Spojrzałam do góry gdzie ujrzałam jego zdezorientowaną twarz.
-Co mam Ci powiedzieć? Że po wyjeździe nie byłam w żadnym związku tylko dlatego, że cały czas myślałam o tobie? Że dotrzymałam obietnicy, którą złożyłam przy naszym pożegnaniu? Nie mam pojęcia co jeszcze chcesz odemnie usłyszeć -powiedziałam przez łzy, które kapały teraz ciurkiem z moich policzków. Ciężko mi było określić co czuł Neymar w tym momencie. Jego twarz wyrażała setki sprzecznych emocji
-Nigdy o mnie nie zapomniałaś...
-Nigdy nie zapomniałam co do Ciebie czuje- poprawiłam go cicho i niepewnie spojrzałam na jego twarz. Neymar pierwszy raz szczerze się uśmiechnął.
-A co czujesz?- zapytał z typowym dla niego uśmieszkiem na twarzy. Zmarszczyłam lekko brwi -no powiedz, chce to usłyszeć -i to jest ten moment w którym powinnam powiedzieć, że go kocham, że nie mogę przestać o nim myśleć, że jest tym jedynym, że jest moim ideałem? Stałam i wpatrywałam się w jego wyczekującą twarz, ale nie byłam w stanie nic powiedzieć.
-Neymar...-zaczęłam ale po chwili spuściłam głowę.
-Czego się boisz? -zapytał kładąc dłoń na moim ramieniu.
-Odrzucenia?- odpowiedziałam pytająco a on lekko się na to uśmiechnął.
-I naprawdę sądzisz, że byłbym w stanie to zrobić? Odrzucić Ciebie? -Neymar pokręcił głową
-To chyba nie jest odpowiedni moment, aby to wyznać -stwierdziłam i pierwszy raz dzisiaj przez moją twarz przeniknął uśmiech.
-W porządku -Neymar spapugował mój głos za co dostał piąstke w tors -nienawidzę Cie -Brazylijczyk ponownie zrobił się poważny
-Co? Dlaczego?- zapytałam patrząc na niego wzrokiem pełnym niezrozumienia, chociaż w sumie jest dużo powodów, aby tak uważał.
-Przyszedłem zrobić Ci awanturę, poobrażać się... Pamiętaj, że nadal jestem na Ciebie zły - twarz Neymara może i była poważna, ale po jego oczach nie było już widać jakiej kolwiek oznaki złości.
-Dlaczego tak się zdenerwowałeś za ten pocałunek?- zapytałam oczekując konkretnej odpowiedzi
-Bo ja nadal... Bo ja chyba coś...-zaczął się plątać w swojej wypowiedzi - to chyba nie jest odpowiedni moment, aby to wyznać -powtórzył moje słowa i sądził, że mnie tym rozbawi. Prawda była taka, że było mi przykro mimo, że ja sama nie wyznałam mu miłości. To, że jest zazdrosny o Marca wcale nie oznacza, że coś do mnie czuje. Nagle telefon Neymara zaczął dzwonić.
-Przepraszam- odparł po czym odszedł do salonu i odebrał. Z jego rozmowy mogłam stwierdzić, że Brazylijczyk idzie na imprezę, bo powiedział, że nie chce jechać samochodem bo nie będzie pić. Skrzywiłam się na to, bo przecież już nie pije podobno.
-Przepraszam, to Marc. Chce jechać na imprezę i ma po mnie niedługo przyjechać. Muszę już iść -Neymar ustał naprzeciwko mnie
-Jasne, do zobaczenia - odparłam bawiąc się palcami. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł, aby we dwaj jechali gdzieś razem, ale nie miałam na to wpływu.
-Nie bój się. Wrócimy w całości, nie pozabijamy się- zapewnił mnie Brazylijczyk a ja kiwnęłam na to głową. Nie mam pojęcia dlaczego mu nie uwierzyłam. Miałam złe przeczucia co do tego
-Błagam Cie, pilnuj Marca, żeby nie upił się do nieprzytomności -poprosiłam go ze słodką miną a Neymar skrzywił się lekko moją prośbą.
-Jasne, przylilnuje go, żeby mu się nic nie stało. Wróci cały, bądź o to spokojna -ton głosu Neymara zmienił się wraz z moja prośbą a to, że zaraz potem wyszedł bez pożegnania utwierdziło mnie w tym, że to było nie na miejscu.
***
Ze snu zbudził mnie dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz i dopiero po chwili mogłam stwierdzić, że jest to numer prywatny a mój zegarek pokazuje godzinę 4:00. Westchnęłam i odebrałam.
-Halo?- powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Pani Nikola Wierzgoń?- zapytał jakiś męski głos
-Tak, przy telefonie -odpowiedziałam odgarniając włosy do tyłu.
-Tu John Smith, sierżant policji. Zatrzymaliśmy Pana Marca Bartre za zbicie szyby w klubie. Podał panią jako osobę, która może go odebrać z komisariatu -gdy to usłyszałam aż usiadłam z niedowierzenia.
-Yyy tak, zaraz będę -zapewniłam i od razu rzuciłam się szykować. Ubrałam się i nawet nie zawracałam sobie głowy malowaniem czy czesaniem. Wybiegłam w krótkim rękawie i dresach do samochodu i jak najszybciej pojechałam na komisariat.
Zaprkowałam na niemalże pustym parkingu. Było dość zimno o tej porze a jak zwykle zapomniałam nie dość że bluzy, to i telefonu. Wchodząc na komisariat czułam się nieswojo. Być może dlatego, że będąc z Marcelo często zdarzała się sytuacja, że musiałam go odbierać z takich miejsc. Teraz Marcelo zrobił się tak porządny, że jak bym go nie znała, to uważałabym go za ideał mężczyzny. Szlam korytarzem rozglądając się na boki do póki z jednego pomieszczenia przedemną nie ustał mężczyzna z którym najprawdopodobniej rozmawiałam.
-Pani Nikola?- zapytał a ja tylko pokiwałam głową -proszę za mna- mężczyzna wydał mi się strasznym służbistą, sama nie wiem dlaczego. Wchodząc do pomieszczenia zastałam Marca siedzącego na krześle z głową spuszczoną w dół. Gdy drzwi zaskrzypiały podniósł na mnie wzrok. Nic nie powiedział tylko patrzył na mnie przez 5 sekund, po czym ponownie spuścił wzrok.
-Jesteś wolny -policjant zwrócił się do Marca który wstał, wyminął mnie i wyszedł na korytarz -ostry zawodnik, prawda?- spojrzałam się na mężczyznę, który się do mnie uśmiechnął
-Oj prawda- powiedziałam po czym wyszłam na korytarz. Zaczełam się rozglądać za Marcem, ale nigdzie go nie widziałam. Kierowałam się powoli na parking. Wychodząc na zewnątrz ujrzałam Marca, opierającego się o mój samochód i palącego papierosa. Gdy mnie zobaczył rzucił peta na ziemie i wszedł do środka samochodu. Na dworzu powoli robiło się już jasno, ale zimne powietrze nie zanikało ani trochę. Westchnęłam i wsiadłam do samochodu. Zaczełam wpateywać się w twarz Hiszpana, który był zupełnie nieobecny.
-Powiesz mi jak to się stało?- zapytałam opierając się bokiem o siedzenia. Dopiero tym pytaniem zwróciłam na siebie jego uwagę.
-Jakiś chłopak przystawiał się do dziewczyny. Chciałem ją obronić, zaczęliśmy się szarpać. Wziąłem butelkę, chciałem go nią rzucić, ale schylił się i wybiłem okno- nawet nie chce myśleć co by było, gdyby jednak trafił tamtego chłopaka w głowę. Złapałam dłonią za kluczyki, aby przekręcić stacyjke, ale nie zdązyłam tego zrobić, bo dłoń Marca na mojej mi to uniemożliwiła. Spojrzałam na niego i pierwszy raz dzisiaj patrzył mi bezpośrednio w oczy.
-Przepraszam za wszystko -powiedział a ja przyciągnęłam go do siebie i zamknęłam w uścisku. Tak bardzo mi go brakowało.
Oj, komplikujesz, komplikujesz. ;p
OdpowiedzUsuńLubie komplikować :P
UsuńŚliczny! Jak są teraz wakacje to będziesz dodawać cześciej rozdziały?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję :) będzie dużo czasu, wiec niewątpliwe, ale nie chce niczego obiecywać :D
UsuńCudowny <3 Marc taki dziwny w tym rozdziale, obojętny a Neymar niezdecydowany, mocno niezdecydowany. Czekam na next!
OdpowiedzUsuńKM
Dziękuje :P
UsuńOj nie ładnie nie ładnie😂 rozdział super!😍
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńNareszcie wróciłam do czytania :D po długim tygodniu rozjazdowym mam chwilę wytchnienia. Rozdział przecudowny, chociaż zmieniłabym zakończenie pewnie wiesz czemu :D nie będę się powtarzać, że kibicuję Neymarowi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię z całego serducha i do zobaczenia w następnym rozdziale :* :* :*
Wakacje a ty jesteś taka zabiegana :( jasne, że wiem dlaczego #teamNey na zawsze! :D również pozdrawiam i mam nadzieje, że zobaczymy się tym razem u Ciebie w następnym rozdziale :***
UsuńO w końcu <3 Nie wiesz jakie nudne są wieczory bez Twojego rozdziału ;c i przepraszam, że tak Cię troszkę pogoniłam z tym rozdziałem ..mam teraz wyrzuty sumienia >.< więc przepraszam
OdpowiedzUsuńDobra no to tak :
Cieszę się , że Neymar nie obraził się o ten pocałunek z Marciem. Oczywiście, gdyby nie wyznanie Nikoli to może i by było troszkę źle. Ale szczerze.. przez chwilę już myślałam, że na prawdę skończą swoją znajomość. Tak więc cieszę się, iż między nimi wszystko okay ^.^
Co do Marca i tego komisariatu. Jest wyraźnie zły na Nikolę.. Myślę, że będzie musiała wybrać między nimi dwoma - albo straci jednego, albo drugiego. Tak przeczuwam, bo przecież to ty tu decydujesz xD
Do następnego ;)
Miło mi to słyszeć :3 nie pogoniłaś, on był zaczęty, ale nie miałam jakoś okazji go dokończyć, więc nie pogoniłaś, lecz zmotywowałaś :* a korciło mnie, aby jeszcze bardziej to skomplikować, ale uznałam, że jednak nie :P przeczucia na ogół są trafne, więc nie wiem, nie wiem :D pozdrawiam ;***
UsuńCudnie :)
OdpowiedzUsuńNY
Dziękuje :)
UsuńKiedy next.
OdpowiedzUsuńJutro :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńFajnie a o której?
UsuńWstępnie to tak 15/16 :D
Usuń